Kraje europejskie, gdzie najłatwiej i najtrudniej o pracę
Strefa euro wychodzi podobno z recesji, ale w niektórych częściach kontynentu znalezienie pracy nadal graniczy z niemożliwością.
Mimo że w trzecim kwartale produkt krajowy brutto w 16 krajach, gdzie wprowadzono euro, wzrósł o 0,4 proc. w stosunku do drugiego kwartału (za Eurostatem), to wielu obywateli nadal nie może znaleźć pracy.
W krajach takich jak Łotwa, Hiszpania i Irlandia, które przeżywały poprzednio boom budowlany, panuje teraz powszechne bezrobocie. We wrześniu na Łotwie zanotowano najwyższe bezrobocie w Europie - w gigantycznej wysokości 19,7 proc. Według Eurostatu, na drugim miejscu plasuje się Hiszpania z poziomem 19,3 proc. Litwa, Estonia i Irlandia zamykają pierwszą piątkę z bezrobociem odpowiednio na poziomie 13,8 proc., 13,3 proc. i 13 proc., mimo że stopy na Litwie i w Estonii uwzględniają ostatnie udostępnione dane liczbowe z drugiego kwartału.
Pełna lista: Najniższe i najwyższe stopy bezrobocia w Europie
10 najbardziej bezpiecznych stanowisk
Jak znaleźć pracę, gdy szukasz już od dłuższego czasu
Zanim podejmiesz nową pracę - nawet obecnie rozglądnij się
Branże, w których pracodawcy będą zatrudniać
W przypadku młodych pracowników obraz jest jeszcze bardziej ponury. Poziom bezrobocia wśród osób poniżej 25. roku życia wynosi w Hiszpanii 41,7 proc. a na Łotwie 33,6 proc. Szukający pracy mogą liczyć na większy sukces w Norwegii, gdzie poziom bezrobocia jest najniższy w całej Europie i wynosi 3,2 proc. Na kolejnym miejscu plasuje się Szwajcaria z 4,2 proc. - według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która podaje dane z krajów spoza Unii Europejskiej nie uwzględnionych przez Eurostat.
Co kryją liczby?
Ogromne różnice w poziomie bezrobocia w regionach są częściowo wynikiem różnorodności sektorów, które napędzają gospodarki poszczególnych krajów. Hiszpanię, podobnie jak Irlandię i Łotwę, ciężko dotknęło bezrobocie ze względu na upadek sektora budowlanego, w którym na razie nie widać jeszcze oznak ożywienia. W budownictwie - działalności wymagającej dużych nakładów pracy - zatrudnia się na ogół pracowników tymczasowych, których można taniej zatrudnić i zwolnić. W ubiegłym roku w Hiszpanii około jedna trzecia zatrudnionych zakwalifikowana była jako pracownicy tymczasowi. Stefano Scarpetta, szef departamentu polityki i analiz zatrudnienia podaje, że 90 proc. wszystkich zwolnień w Hiszpanii dotyczyła pracowników tymczasowych.
Niemcy wolą nie zwalniać
W Niemczech, gdzie produkt krajowy brutto pochodzi z firm eksportowych takich jak Siemens, producentów chemicznych takich jak BASF oraz producentów samochodów takich jak Volkswagen oraz Porsche, od pracowników tymczasowych woli się osoby wykształcone z odpowiednim przeszkoleniem i określonymi kwalifikacjami, na które jest duży popyt. Scarpetta twierdzi, że w rezultacie "wiele niemieckich firm pragnie zatrzymać pracowników. Wolą nie zwalniać, a raczej dostosować różne kwestie, redukując między innymi liczbę godzin pracy".
Wiele największych niemieckich spółek nie tylko wykorzystało swoją skalę, która umożliwia im uniknięcie redukcji zatrudnienia, ale także otrzymało pomoc od rządu niemieckiego Taka polityka pomogła utrzymać niemiecką stopę bezrobocia (7,6 proc.) poniżej średniej w Unii Europejskiej (9,2 proc. we wrześniu) nawet w trakcie najgłębszej recesji. Sprawy mogą nawet przybierać dobry obrót. Z zaprezentowanych w poniedziałek nowych danych rządowych wynika, że niemiecki eksport wzrósł w ubiegłym miesiącu bardziej niż się spodziewano, co przemawia za teorią, że ożywienie handlu międzynarodowego pobudziło już gospodarkę kraju i siłę roboczą.
Porady? U Norwegów
Jeżeli na pogrążonych w kłopotach rynkach pracy na Łotwie, w Hiszpanii i Irlandii ma nastąpić ożywienie gospodarcze, to, jak sugeruje Scarpetta, kraje te powinny zwrócić się po porady do Norwegii. Ma ona najszczodrzejszy w Europy system zasiłków dla bezrobotnych. W 2007 r. wysokość zasiłku stanowiła średnio 33,6 proc. poprzednich zarobków danej osoby, podczas gdy w USA stanowiła ona 13,6 proc, a w Wielkiej Brytanii 12,1 proc. Wysokie zasiłki są wynikiem wysokich podatków dochodowych i dużego VAT-u. Ważniejszy niż skala jest jednak sposób, w jaki Norwegia wykorzystuje fundusze krajowe w celu umożliwienia bezrobotnym powrotu do pracy. Scarpetta wyjaśnia, że Norwegia ma kosztowny, acz skuteczny, program "aktywowania rynku pracy", który pomaga bezrobotnym wrócić do pracy dzięki szkoleniom, pomocy w szukaniu pracy, a nawet subsydiowaniu miejsc pracy.
Pasywny system zasiłków
Kraje takie jak Wielka Brytania, Irlandia oraz Hiszpania mają bardziej "pasywny" system zasiłków, który uprawnia bezrobotnych do otrzymania określonych świadczeń społecznych, ale nie zapewnia im pomocy w zakresie znalezienia pracy. W krajach europejskich, gdzie bezrobocie jest najwyższe, zmalała również wysokość dofinansowania państwa na osobę bezrobotną. Scarpetta argumentuje, że powinno być odwrotnie i że siatka ochronna w postaci jedynie zasiłków może w rzeczywistości doprowadzić do powstania długotrwałego bezrobocia.
- W czasie poprzednich recesji zauważyliśmy w Europie tendencję, że bezrobocie wzrastało i następnie utrzymywało się na wysokim poziomie - mówi Scarpetta.
- Istnieje ryzyko, że bezrobotni zniechęcą się, stracą kontakt z rynkiem pracy i trudno im będzie ponownie znaleźć zatrudnienie. Wyższe rządowe dofinansowanie dla bezrobotnych to dla Hiszpanii i Irlandii gorzka pigułka do przełknięcia, zwłaszcza gdy ich deficyty krajowe pozostają wysokie. Może to być jednak opłacalna inwestycja.
- Ważne jest, by osobom o największych szansach na znalezienie zatrudnienia pomóc w znalezieniu zatrudnienia i w ten sposób umożliwić im powrót do pracy. Następnie należy przeznaczyć ograniczone środki na te osoby, którym trudno będzie odzyskać pracę na własną rękę. To może być herkulesowa praca dla Hiszpanii i czterech milionów jej bezrobotnych obywateli.
Parmy Olson
Czytaj również:
Rynek pracy: Polska wypada najlepiej
Jeśli do Hiszpanii... to na zakupy
Zachód powinien uczyć się od Europy Wschodniej