2017 roku sytuacja frankowiczów będzie jaśniejsza

W 2017 mogą zapaść rozstrzygnięcia w sprawie kredytów frankowych, choć wiadomo, że nie będą tak radykalne jak spodziewano się jeszcze rok temu.

Wbrew oczekiwaniom w 2016 roku nie weszła w życie prezydencka ustawa frankowa. Ten rok rozwiał jednak oczekiwaną przez wielu frankowiczów, a spędzającą sen z oczu bankowcom ideę przewalutowania tych kredytów po kursie zaciągnięcia. Po drodze pojawiło się wiele mniej lub bardziej realnych pomysłów na rozwiązanie problemu. Jednak bilans jest taki, że portfel kredytów walutowych zmniejszył się symbolicznie.

Przypomnijmy, że długo wyczekiwana pierwsza propozycja prezydencka zakładała przewalutowanie po tzw. kursie sprawiedliwym, zwrot kwot wynikających ze stosowania spreadów oraz możliwość oddania kluczy w zamian za umorzenie zadłużenia.

Reklama

Jednak po oszacowaniu kosztów takiego rozwiązania przez NBP i Komisję Nadzoru Finansowego (w scenariuszu bazowym blisko 70 mld zł) było jasne, że nie może ona wejść w takiej wersji, bo oznaczałby nie tylko zniknięcie samych kredytów walutowych, ale totalną zapaść banków.

Dlatego Kancelaria Prezydencka przystąpiła do opracowania nowego, bardziej bezpiecznego dla całego systemu finansowego projektu.

Po długotrwałych analizach i powołaniu specjalnego zespołu eksperckiego, który namnożył różne możliwe do zastosowania warianty oraz tzw. kursy sprawiedliwe, rozstrzygnięcia nie było, aż do akcji wkroczył prezes NBP Adam Glapiński. W efekcie w zaprezentowanym w sierpniu projekcie ustawy znalazły się zapisy o zwrocie kwot pobranych przez stosowania przez banki spreadów. Jednak to miał być tylko pierwszy krok. W drugim równolegle obok ustawowych narzędzi, miały zostać wypracowane instrumenty nadzorcze (przez specjalnie powołany zespół przy Komitecie Stabilności Finansowej), które spowodowałyby, że utrzymywanie portfeli kredytów walutowych przez banki byłoby nieopłacalne i te musiałyby negocjować z klientami warunki przewalutowania.

Ostatecznych kroków rekomendowanych przez KSF jeszcze nie poznaliśmy (jak podał Puls Biznesu jednym z wariantów jest podniesienia stawki podatku bankowego dla kredytów walutowych), ale trzeba pamiętać, że Komisja Nadzoru Finansowego zwiększyła już wymogi kapitałowe wobec banków, które mają duży udział kredytów walutowych. Nie na tyle jednak, żeby przystępowały one do realnych negocjacji z klientami, które powinny przynieść dobrowolne uzgodnienie kursów przewalutowania frankowego zadłużenia. Jednocześnie projekt rozporządzenia Ministerstwa Finansów zakłada zwiększenie wagi ryzyka na te kredyty ze 100 proc. do 120 proc.

Natomiast sam projekt ustawy spreadowej trafił do Sejmu i w październiku został skierowana do Komisji Finansów Publicznych. Ostateczna jej wersja może się zmienić, bo do projektu zgłoszono liczne uwagi (m.in. zgłosił je NBP). Rozbieżne były też szacowane kwoty zwrotu nadpłat wynikających ze spreadów. O ile wyliczenia Kancelarii Prezydenta wskazywały, że łączny koszt dla całego sektora może wynosić około 4 mld zł, to szacunki NBP i KNF są ponad dwa razy wyższe.

Nie jest jeszcze znana data drugiego czytania projektu ustawy, na którym ewentualne poprawki mogłyby być przyjęte. Jednak można założyć, że ustawa po ewentualnych zmianach wejdzie w życie w 2017.

Jednocześnie do Sejmu trafiły dwa inne projekty ustaw frankowych. Jeden autorstwa Klubu Kukiz 15 zakładający odwalutowanie kredytów czyli potraktowanie ich tak jakby od początku były udzielone w złotych (ten popierały środowiska frankowiczów), a drugi złożony przez Platformę Obywatelską, która wyciągnęła z szuflady pomysł z poprzedniej kadencji czyli przewalutowanie zadłużenia, porównanie kredytu z takim, który byłby udzielony w złotych i podzielenie się kosztem wynikającym z różnic kursowych po połowie przez banki i klientów (taka opcja dotyczyłaby jednak tylko kredytów spełniających odpowiednie kryteria, m.in. ograniczenia metrażu).

Tymczasem posiadacze kredytów nie czekając na rozstrzygnięcia ustawowe i regulacyjne zaskarżają zapisy umów kredytowych do sądów i zapadają już w tych sprawach wyroki, choć jeszcze nie prawomocne.

Mocnego wsparcia frankowiczom udzielił też Rzecznik Finansowy i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydając sześć tzw. istotnych poglądów (korzystnych dla klientów). Stanowiska Urzędu nie są dla sądów wiążące, ale mogą być brane pod uwagę.

A tuż przed świętami prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiedział, że chciałby podpisać z bankami takie porozumienie, które pozwoli na indywidualne traktowanie każdego przypadku, w zależności od kursu, po którym klient zaciągał kredyt.

Według danych Biura informacji Kredytowej, aktualnie 899 tys. Polaków spłaca 529 tys. kredytów mieszkaniowych w CHF (często są one zaciągane przez dwie osoby). Łączna kwota do spłaty to 132 mld zł, natomiast zadłużenie z tytułu wszystkich walutowych (nie tylko w CHF) kredytów zaciągniętych na zakup mieszkań to 163 mld zł.

Jednocześnie koniec 2016 roku przyniósł umocnienie kursu franka i wywindował jego kurs mocno ponad poziom 4 zł (w przedświąteczny piątek szwajcarska waluta była wyceniana na 4,11 zł). Większym problemem niż sama wysokość rat jest wzrost zadłużenia wraz z rosnącym kursem CHF. W najgorszej sytuacji są osoby, które zapożyczały się gdy frank był najtańszy czyli w latach 2007-2008. A z danych BIK wynika, że blisko 1/3 kredytów frankowych została zaciągnięta w 2008 roku w którym był najniższy kurs franka do złotego (w sierpniu 2008 kurs spadł nawet poniżej 2 zł), a jednocześnie ceny mieszkań były rekordowo wysokie.

Sprawdź bieżące notowania franka na stronach Biznes INTERIA.PL

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »