Mleczarze obawiają się brexitu

Obecny brytyjski premier, Boris Johnson, zapowiedział, że brexit odbędzie się z umową lub bez niej. Dla polskich eksporterów to zapowiedź kłopotów.

Mimo odroczenia Brexitu zbliża się on wielkimi krokami. Niestety mimo tego, nadal nie wiadomo na jakich warunkach się on odbędzie. Brytyjska gazeta Sunday Times dotarła do raportu, z którego wynika, że w razie bezumownego wyjścia z UE Wielka Brytania będzie borykała się z brakami żywności, leków i paliwa oraz z chaosem i opóźnieniami w transporcie przez kanał La Manche.

Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wzbudza zrozumiały niepokój. Podczas licznych konferencji analitycy, specjaliści i politycy debatują nad wszystkimi możliwymi scenariuszami. Na konferencji prasowej odbywającej się podczas 17. Międzynarodowego Forum Mleczarskiego w Serocku Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa powiedział, że na wyjściu Wielkiej Brytanii z UE straci polski sektor mleczarski, a przede wszystkim producenci mleka. - Do końca nie wiemy, jak będzie wyglądał rozwód Wielkiej Brytanii z Europą, najgorszym scenariuszem jest brexit twardy, gdy Wielka Brytania staje się krajem trzecim, pozunijnym i obowiązują wszystkie wymogi Światowej Organizacji Handlu - mówił Ardanowski.

Reklama

Wiesław Żebrowski, prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej, podkreśla, że polska branża mleczarska bardzo dużo sprzedaje do Wielkiej Brytanii. Dzieje się to za sprawą bardzo licznej Polonii. - Polacy, którzy w ostatnich latach osiedlili się w Wielkiej Brytanii, są przyzwyczajeni do polskich smaków i polskich produktów, chętnie je zatem kupują. Szczególnie dużo sprzedaje się produktów krótko terminowych czy twarogów, które nie są produkowane w Wielkiej Brytanii. W przypadku Brexitu, samochody wiozące tego typu wyroby będą miały poważne problemy. Nawet niewielkie opóźnienia na granicy, nie mówiąc o postoju całodziennym lub dwudniowym, może sprawić, że nie da się sprzedawać tych produktów na Wyspy, więc mogą całkowicie zniknąć z tamtego rynku - mówi Wiesław Żebrowski. Jego obawy znajdują odzwierciedlenie w raportach brytyjskiego rządu. Autorzy prognoz wskazują, że aż 85 proc. samochodów ciężarowych transportujących towary najpopularniejszymi trasami przez kanał La Manche "może nie być przygotowanych" na przywrócenie kontroli celnych we Francji, co oznacza, że zakłócenia i opóźnienia w portach mogą potrwać nawet trzy miesiące, nim przepływ samochodów zacznie się poprawiać.

Żebrowski zwraca uwagę, że problemem będą również cła. - Cło wysokości zaledwie 2 proc. nie wydaje się wysokie, ale pamiętajmy, że polskie mleczarstwo od lat funkcjonuje na rentowności wynoszącej 1,5-2 proc. Oznacza to, że cło pochłonie całą marżę polskiej mleczarni. Może to prowadzić do obniżenia ceny surowca - czyli odczują to rolnicy, jak również szukania możliwości obniżenia kosztów produkcji. Te ostatnie jednak rosną i nie bardzo widać, jak można je obniżyć - mówi prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej. Wymienia rosnące koszty paliw, energii i pracy.

Na możliwe skutki dla rolników - producentów mleka wskazał również Jan Krzysztof Ardanowski, na konferencji w Serocku. - Drugim realnym problemem jest to, że ograniczenie eksportu produktów mleczarskich do Wielkiej Brytanii spowoduje nadwyżki mleka i jego przetworów w UE. Oczekujemy specjalnego mechanizmu stworzonego przez Komisję Europejską, który pomógłby przetrwać przynajmniej ten pierwszy najgorszy okres załamania się sprzedaży do Wielkiej Brytanii. Obawiam się, że w sytuacji trudności sektora mleczarskiego, najbardziej zostaną pokrzywdzeni rolnicy, producenci mleka, że firmy niezwiązane z rolnikami będą starały się na rolników przerzucać swoje problemy, obniżając cenę skupu mleka, zmniejszać zakupy mleka - powiedział Ardanowski. Dodał, że KE nie może być bierna, tak jak kiedyś wprowadzono mechanizmy związane z embargiem rosyjskim, również w sytuacji brexitu można by oczekiwać, żeby KE zastosowała mechanizmu osłon finansowych. - Nawet jeśli taki mechanizm zostanie stworzony, to i tak należy spodziewać się spadku cen na rynku europejskim związanego z nadmierną podażą w stosunku do popytu - uważa minister.

Wielka Brytania jest krajem deficytowym w żywność, lecz może ją kupować niekoniecznie z UE, ale np. z innych kontynentów. Inną obawą prezesa Żebrowskiego jest to czy brytyjski biznes nie będzie naciskał na swój rząd, aby wznowić wymianę handlową z Rosją. - Pamiętajmy, że Wielka Brytania osuszając Unię Europejską, nie będzie objęta embargiem. Będzie mogła handlować z Rosją jak robi to obecnie Białoruś czy Serbia - uważa prezes Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej.

Warto pamiętać, że jeśli polskie firmy napotkają trudności w eksporcie do Wielkiej Brytanii, lub utracą nawet taką możliwość, to mogą mieć poważne kłopoty w znalezieniu nowych rynków. Zdaniem ekspertów, Polska nie ma wręcz co liczyć na pozyskanie nowych rynków zbytu, które mogłyby zrekompensować sprzedaż produktów mleczarskich na rynku brytyjskim. (...)

Roman Wieczorkiewicz

Więcej informacji na portalspozywczy.pl

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Dowiedz się więcej na temat: skutki brexitu | brexit
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »