Debata na temat PPK: Najważniejsze zaufanie przyszłych uczestników

Powodzenie programu Pracownicze Plany Kapitałowe będzie zależeć od tego, czy Polacy zaufają, że będzie to stabilny system - takie głosy pojawiały się podczas piątkowej debaty na temat programu.

Podczas debaty zorganizowanej przez redakcję "Rzeczpospolitej" i Fundację FOR, dr Wiktor Wojciechowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie przekonywał, że by program się powiódł, potrzebne jest zaufanie obywateli, że środki zgromadzone w PPK pozostaną prywatne i nigdy nie zostaną przejęte przez państwo.

To zaufanie, dodał, "po pierwszym rozbiorze OFE" może być bardzo ograniczone i może spowodować, że Polacy nie będą chcieli uczestniczyć w tym systemie. A od powszechności udziału w PPK zależy w dużym stopniu sukces programu.

Reklama

Ekspert z SGH zwracał też uwagę na wysokie koszty pośrednie realizacji programu, m.in. opłaty na rzecz PFR za prowadzenie specjalnego portalu, na którym będą umieszczane uczestniczące w PPK Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, a także opłatę 1 zł na tzw. prowadzenie ewidencji.

Efekt byłby taki, mówił, że ok. 40 proc. kosztów zarządzania tym systemem, ponoszonych przez TFI, będzie "szło na utrzymanie PFR i całego systemu ewidencji, portalu itd". Może to powodować, że TFI mogą nie chcieć brać udziału w programie.

Tymczasem, jego zdaniem, koszty te mogłyby być mniejsze, gdyby zadania PFR realizował np. państwowy ZUS, który ma i instrumenty, i doświadczenie.

Także dr hab. Andrzej Rzońca, prof. SGH i główny ekonomista Platformy Obywatelskiej zwracał uwagę, że rozbudowa kapitałowej części systemu emerytalnego jest potrzebna, zwłaszcza wobec obniżenia wieku emerytalnego, co powoduje, że wiek emerytalny kobiet jest obecnie najniższy w UE, a to grozi w przyszłości "głodowymi" emeryturami.

Jednak PPK, jak dodał, by mógł zachęcać Polaków, powinien mieć "stabilne ramy prawne". W jego ocenie jednak takich stabilnych ram nie stwarzają np. groźby wysokich kar dla pracodawców, którzy nie będą chcieli płacić składek i będą zniechęcać pracowników do udziału w PPK. Zaufania do programu nie będzie budować też to, że "uprzywilejowaną pozycję w tym systemie będzie mieć państwowy fundusz inwestycyjny" - uważa Rzońca.

Z kolei dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista FOR wskazywał, że zaletą PPK jest to, iż program powoduje wzrost stopy oszczędności. Jego zdaniem jednak program nie zniweluje potrzeby wyrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, co może się okazać w przyszłości nieuniknione.

Projekt ustawy o PPK, który MF skierowało w połowie lutego do konsultacji, zakłada utworzenie prywatnego, dobrowolnego systemu gromadzenia oszczędności emerytalnych. W program mają być zaangażowane państwo, pracodawcy i pracownicy. Państwo będzie płacić składkę powitalną 250 zł i dopłatę roczną 240 zł. Pracodawca będzie musiał płacić składkę podstawową 1,5 proc. i dobrowolną do 2,5 proc., a pracownik składkę podstawową 2,0 proc. i dobrowolną do 2 proc. Łączna minimalna składka może zatem wynieść 3,5 proc., a maksymalna 8 proc.

Instytucjami obsługującym PPK będą towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI), które mają zgody i zezwolenia na wykonywanie działalności w Polsce. W ramach programu będzie można zgromadzić do 600 tys. zł, prawo do skorzystania ze zgromadzonego kapitału uzyska się po ukończeniu 60. roku życia.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: składki emerytalne | PPK | emerytura | ZUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »