Na Wyspach skończyły się żarty
Po raz pierwszy od 1991 r. brytyjska gospodarka jest w recesji. W ostatnich trzech miesiącach ub.r. PKB spadł o 1,5 proc., a kwartał wcześniej o 0,6 proc. - wynika z danych narodowego urzędu statystycznego. To największy spadek kwartału do kwartału od 1980 roku.
Produkt krajowy brutto Wielkiej Brytanii spadł w IV kwartale 2008 r. o 1,5 proc. kwartał do kwartału - wynika ze wstępnych wyliczeń Biura Narodowego Statystycznego. Ostatnio brytyjska gospodarka skurczyła się przez kolejne dwa kwartały w 1980 roku.
Analitycy spodziewali się spadku o 1,2 proc.
W III kwartale PKB spadł kwartał do kwartału o 0,6 proc.
- Jesteśmy w głębokiej recesji - mówi David Tinsley, ekonomista National Australia Bank w Londynie, były bankowiec Banku Anglii.
Rok do roku PKB spadł w IV kwartale 2008 roku o 1,8 proc. wobec spodziewanego przez analityków spadku o 1,4 proc.
W ujęciu średniorocznym brytyjska gospodarka wzrosła w ub.r. o 0,7 proc. rok do roku, co jest jej najgorszym wynikiem od 1992 r.
Dotychczas brytyjska gospodarka tylko raz odnotowała głębszy spadek PKB, gdy w II kwartale 1980 r. skurczył się on o 1,8 proc. Technicznym wymogiem recesji jest spadek PKB przez dwa kwartały z rzędu.
Oznacza to, iż kryzys sektora finansowego przeniósł się na inne gałęzie gospodarki: rynek nieruchomości, sprzedaż detaliczną i produkcję przemysłową.
Typowe recesje w ostatnich 50 latach trwały zwykle przez trzy kwartały, choć dwie ostatnie z początku lat 80. i początku lat 90. utrzymały się przez pięć. O obecnej mówi się, że rozciągnie się na 2010 r. i będzie najgłębsza od początku lat 90., z którą borykał się rząd Johna Majora.
Ośrodek badawczy NIESR, który trafnie przewidział spadek PKB o 1,5 proc. ocenia, że obecna recesja będzie równie nieprzyjemna jak ta, której brytyjska gospodarka doświadczyła na początku lat 80., gdy PKB obniżył się łącznie o 6,0 proc. mierzony od najwyższego punktu sprzed recesji do najniższego w jej trakcie.
Średnia oczekiwań ekonomistów co do spadku PKB za cały 2009 r. wynosi 2,1 proc; jeszcze w grudniu mówiło się o 1,5 proc. Oficjalna prognoza ministerstwa finansów na br. przewiduje spadek o 0,75-1,25 proc.
W porannym wywiadzie radiowym dla BBC premier Gordon Brown podkreślił, iż obecny kryzys gospodarczy ma globalny wymiar i jego przezwyciężenie wymaga globalnych zabiegów. Uwypuklił w tym kontekście działania na rzecz pobudzenia gospodarki podejmowane w USA, Chinach, Eurostrefie.
Według Browna, regulacja systemu finansowego wymaga przemyślenia i zmian.
- Brytyjski rząd robi wszystko, co możliwe, aby pobudzić gospodarkę ze stanu recesji - zapewnił w piątek Alistair Darling, minister finansów Wielkiej Brytanii w Sky News.
- To będzie trudny rok dla brytyjskich rodzin - ocenił.
Darling powiedział, że podstawowy problem, z jakim mamy do czynienia, to upadek zaufania w systemie bankowym. Dodał, że rząd robi wszystko, co możliwe, aby ożywić gospodarkę.
Ocenił, że kryzys gospodarczy w Wielkiej Brytanii jest ostrzejszy niż się spodziewano.
- Spodziewaliśmy się znaczącego spowolnienia, ale bez wątpienia jest ono ostrzejsze niż wielu oceniało - stwierdził.
Londyn boi się najgorszego
- Wygląda na to że nasz system bankowy trzeba ułożyć od nowa, a nie pompować kolejne miliardy w niesprawny mechanizm - twierdzi Lord Turner, który kieruje brytyjskim nadzorem finansowym (FSA). Na Wyspach nie brakuje głosów, by najbardziej zadłużonym bankom pozwolić upaść, bo w przeciwnym razie upadnie całe państwo - donosi dzisiejszy "Dziennik" Czy Wielka Brytania popłynie jak Islandia?
- Jeśli mam być szczery, to radze uciekać z pieniędzmi jak najdalej od Wielkiej Brytanii. Ja przynajmniej na miejscu każdego rozsądnego inwestora sprzedałbym wszystkie funty, jakie mu jeszcze pozostały - przestrzega Jim Rogers jr, amerykański inwestor i komentator finansowy, współtwórca imperium finansowego George'a Sorosa.
Nawet jeśli te kasandryczne przepowiednie są trochę przesadzone, to i tak spełnia się czarny sen premiera Gordona Browna. Teoretycznie, gdy będzie już naprawdę źle, Londyn może zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
"Dziennik" przypomina, że Wielka Brytania ze względu na to, że przez ostatnią dekadę żyła z finansowych spekulacji, stała się jej główną ofiarą.