Czy po ogłoszeniu nowych ceł rynek odetchnie?

Jeszcze w piątek amerykański prezydent zagroził Chinom szybkim wprowadzeniem kolejnych ceł na importowane dobra o wysokości 200 mld USD oraz oznajmił, że w krótkim czasie jest gotów nałożyć kolejne taryfy na import o wartości 267 mld USD.

Jeszcze w piątek amerykański prezydent zagroził Chinom szybkim wprowadzeniem kolejnych ceł na importowane dobra o wysokości 200 mld USD oraz oznajmił, że w krótkim czasie jest gotów nałożyć kolejne taryfy na import o wartości 267 mld USD.

Uwzględniając już nałożone przez amerykańską administrację cła na dobra o wartości 50 mld USD, oznaczałoby to iż całość chińskiego eksportu będzie obciążona wyższymi taryfami. Skala nałożonych dotąd ceł była umiarkowana w stosunku do obecnie zapowiadanych, wprowadzenie których może poskutkować eskalacją konfliktu handlowego na pełną skalę. O ile w pierwszej reakcji informacja nie była pozytywna dla bardziej ryzykownych aktywów i mocno zaciążyła na notowaniach dolara australijskiego, którego notowania spadły na nowe minima na poziomie 0.71 w przypadku AUDUSD, to jednak na otwarciu nowego tygodnia nie widać kontynuacji silnej przeceny. Notowania kontraktu terminowego na S&P 500 odbijają w kierunku 2880 pkt., a niemiecki Dax podejmuje próbę powrotu powyżej 12000 pkt. Kwestią czasu było kiedy amerykański prezydent nałoży kolejne ograniczenia na chińskie towary i obecnie rynek może odreagować część spadków z ubiegłego tygodnia wraz z tym jak zgodnie z popularnym rynkowym powiedzeniem część inwestorów zacznie sprzedawać fakty.

Reklama

Kolejne cła to tylko jedno zmartwienie byczo nastawionych inwestorów na Wall Street. Kolejnym paradoksalnie mogą być coraz lepsze dane z USA, zwiększające prawdopodobieństwo zaostrzenia retoryki ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Sierpniowe dane wskazują nie tylko na przyspieszenie tempa poprawy koniunktury gospodarczej ale też na szybszy wzrost pałac, który osiągną niewidziany od 2009 roku poziom 2.9% r/r. Jeśli publikowane w tym tygodniu dane z USA wpisywały się będą w ten scenariusz, na czele z czwartkowym odczytem inflacji, może to nie sprzyjać kontynuacji hossy na Wall Street.

O ile perspektywy ryzykownych aktywów są bardziej niepewnie, to nie można powiedzieć tego o dolarze, którego z jednej strony wspierają solidne dane z gospodarki, a z drugiej eskalacja konfliktu handlowego. Średnioterminowym czynnikiem ryzyka jest tylko polityka taniej waluty jaką preferuje administracja Białego Domu. Na otwarciu tygodnia zmienność na rynku walutowym nie jest duża, a notowania eurodolara stabilizują się w rejonie 1.1550. Uwzględniając jednak opisywane wcześniej ryzyka, nie wykluczone, że rynek podejmie próbę przetestowania wsparcia na 1.15. Z kolei notowania USDJPY pozostają w rejonie 111 i niewielkie są szanse aby wyrwały się z obserwowanej w ostatnich tygodniach już konsolidacji pomiędzy 110, 112. Na tę parę oddziaływają bowiem dwie znoszące się siły, poprawiające się perspektywy USD z większą awersją wobec bardziej ryzykownych aktywów. Zmienność na rynku korony szwedzkiej nie jest duża po wyborach parlamentarnych, w których skrajana prawica zdobyła 3 rezultat, jednak powinna pozostać bez wpływu na rządy. W najbliższych tygodniach ze względu na brak zdecydowanego zwycięzcy najbardziej prawdopodobny jest jednak impas polityczny. O poranku wśród głównych walut najmocniejsza jest korona norweska, która zyskuje po lepszych od oczekiwań danych o inflacji, która w sierpniu wzrosła mocniej od oczekiwań rynkowych i wyniosła 3.2% r/r.

Rafał Sadoch

Zespół mForex, Dom Maklerski mBanku

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »