Czy to koniec dobrej passy złotego?

Bardzo wyraźne umocnienie złotego w tym roku rozegrało się w sumie poza Polską - z jednej strony pewne rozczarowanie sytuacją w USA, głównie polityczną, z drugiej mocne przyspieszenie gospodarcze w Europie. Złoty był w konsekwencji jedną z najmocniejszych walut 2017 roku. Ale to paliwo może być na wyczerpaniu.

Bardzo wyraźne umocnienie złotego w tym roku rozegrało się w sumie poza Polską - z jednej strony pewne rozczarowanie sytuacją w USA, głównie polityczną, z drugiej mocne przyspieszenie gospodarcze w Europie. Złoty był w konsekwencji jedną z najmocniejszych walut 2017 roku. Ale to paliwo może być na wyczerpaniu.

Jednym z motorów napędowych umocnienia złotego był wzrost notowań euro względem dolara, od poziomu 1,04 na początku roku nawet to powyżej 1,20. Ponieważ jednocześnie dobre nastroje i hossa na rynkach globalnych sprzyjały napływowi kapitału na rynki wschodzące, rynki Europy Centralnej były wyjątkowymi beneficjentami tej układanki. Teraz jednak sytuacja może nie tyle się odwrócić, co przynajmniej nieco przystopować.

Dał temu wyraz prezydent EBC Mario Draghi podczas wczorajszej konferencji po posiedzeniu Banku. Stwierdził on, że mocniejsze ożywienie w Europie względem USA jest faktem, ale jednocześnie USA są znacznie bardziej zaawansowane w cyklu koniunkturalnym, a brak zauważalnej presji inflacyjnej na Starym Kontynencie nie sprzyja decyzjom o zaprzestaniu luzowania. Draghi podkreślił wręcz, że szybsze tempo wzrostu gospodarczego nie daje żadnej gwarancji osiągnięcia celu inflacyjnego, a to przecież ten jest dla Banku kluczowy. Ostatnie umocnienie euro (nie tylko wobec dolara, ale części innych walut) nie miało pokrycia w zmianach na rynku obligacji, rentowności niemieckich 10-latek są obecnie niższe niż w momencie, gdy EBC ogłaszał redukcję programu skupu obligacji. Wczorajsze posiedzenie z pewnością nie daje dodatkowych argumentów za umocnieniem euro.

Reklama

Po stronie dolara sytuacja jest nieco bardziej złożona. Rynek zareagował lekką wyprzedażą amerykańskiej waluty na środową decyzję o podwyżce stóp, gdyż dwóch członków Komitetu głosowało przeciwko niej. Warto jednak zauważyć, że w materiałach uzupełniających widzimy dużą determinację do podnoszenia stóp w przyszłym roku oraz latach kolejnych - zgoła inaczej niż w przypadku EBC. Rynek również zdaje się nie doceniać faktu, że Fed już teraz pozbywa się obligacji (EBC nadal je kupuje) i będzie robił to coraz intensywniej. Dolar historycznie jest drogi i to jest obecnie jego kulą u nogi decydująca zatem może okazać się polityka. Jeśli Republikanom uda się przegłosować Plan Podatkowy, gospodarka otrzyma wsparcie rzędu 1,5 biliona dolarów rozłożone na 10 lat. To umocniłoby Fed w determinacji do podnoszenia stóp procentowych i mogło utrzymać mocnego dolara - ze szkodą dla walut rynków wschodzących takich jak złoty. Być może wszystko rozstrzygnie się w przyszłym tygodniu, trwają obecnie negocjacje z dwoma Senatorami, z których minimum jeden musi poprzeć finalną wersję ustawy, aby ta trafiła na biurko Donalda Trumpa.

Po zalewie danych, publikacji i decyzji banków centralnych w dniu wczorajszym, piątek zapowiada się dużo spokojniej. W USA opublikowane będą m.in. dane o produkcji przemysłowej (15:15), ale jak już zostało wspomniane, inwestorzy kładą nacisk na rozgrywkę w Kongresie. O 8:40 euro kosztuje 4,2234, dolar 3,5808, frank 3,6254, zaś funt 4,8109 złotego.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »