Fed bez niespodzianki

Mamy już za sobą wydarzenie tygodnia. Amerykańska Rezerwa Federalna nie zaskoczyła rynków swoją decyzją o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Z kolei wydźwięk komunikatu banku wskazuję na jego nieco bardziej ostrożne podejście, co do dalszej polityki monetarnej niż miało to miejsce wcześniej.

Mamy już za sobą wydarzenie tygodnia. Amerykańska Rezerwa Federalna nie zaskoczyła rynków swoją decyzją o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Z kolei wydźwięk komunikatu banku wskazuję na jego nieco bardziej ostrożne podejście, co do dalszej polityki monetarnej niż miało to miejsce wcześniej.

Wczorajsze posiedzenie Fedu było pierwszym od momentu pierwszej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych od niemal dekady, co miało miejsce w grudniu. Znakomita większość inwestorów nie spodziewała się zmiany w polityce monetarnej. Z drugiej strony zwracano szczególną uwagę na komunikat po spotkaniu, który miał odpowiedzieć na pytanie, czy zmienił się pogląd banku na przyszłą ścieżkę podwyżek stóp procentowych ze względu na ostatnie, mieszane dane z amerykańskiej gospodarki oraz duże niepokoje dotyczące światowej gospodarki przekładające się na mocne spadki na rynkach akcji oraz cen ropy naftowej. Chociaż nie był on przełomowy, to jednak znalazło się w nim kilka zmian w porównaniu z grudniową publikacją. Widoczna jest większa obawa banku o rozwój wydarzeń zza granicą. Poza tym zauważone zostało ryzyko płynące z niskich cen ropy oraz pogorszenie konsumpcji. Ciężko powiedzieć, aby jednoznacznie odsuwał się termin podwyżki stóp w marcu po dzisiejszym ogłoszeniu, jednak powinno ono zostać odebrane jako sygnał ostrzegawczy i ostrożne podejście amerykańskich władz monetarnych do oceny sytuacji. Może to oznaczać łagodniejszy cykl podwyżek stóp procentowych niż zakładały wcześniejsze prognozy. Z drugiej strony podkreślono dobrą kondycję rynku pracy, który w ostatnim czasie był niezwykle istotny dla Fedu, pomimo spowolnienia gospodarki w końcówce roku. Dolar, który nieznacznie osłabiał się wczoraj po decyzji, dzisiaj odrabia straty. W parze z euro zyskuje on około 0,16% przy kursie na poziomie 1,0877.

Reklama

W cieniu Rezerwy Federalnej, wczoraj swoją decyzję ogłosił nowozelandzki bank centralny (RBNZ). Podobnie jak w przypadku Fedu, rynek spodziewał się utrzymania poziomu stóp na dotychczasowym poziomie, chociaż ostatnie słabsze dane o inflacji, znacznie odbiegającej od celu banku, oraz wzrost niepokojów o stan chińskiej gospodarki spowodowały, że część inwestorów zaczęła liczyć na ich obniżkę. RBNZ postanowił utrzymać swoją główną stopę na poziomie 2,5%. Również i tutaj, w centrum uwagi znalazł się komunikat po posiedzeniu. Bank stwierdził w oświadczeniu, że jest duża szansa na dalsze łagodzenie polityki w tym roku. Ponadto powrót inflacji do celu może się wydłużyć w stosunku do wcześniejszych oczekiwań. Wobec powyższego RBNZ liczy na dalszą deprecjację dolara nowozelandzkiego. Wydaje się, że rynek posłuchał się banku. Po komunikacie nowozelandzka waluta była jedną z najsłabszych z grupy G10. Dzisiaj jednak zaczęła ona odrabiać straty, zyskując do amerykańskiego dolara ponad 0,5% przy kursie w okolicy 0,64.

Złoty z kolei powrócił wczoraj do spadków po umiarkowanych wzrostach z początku tygodnia. Natomiast dzisiaj polska waluta ponownie przechodzi do wzrostów, niemniej jednak wciąż jest ona najsłabsza od wielu lat. Po godzinie 09:00 za euro musieliśmy płacić 4,46 złotego, za dolara: 4,10 złotego, za funta: 5,84 złotego oraz za franka: 4,03 złotego.

Michał Dąbrowski

x-Trade Brokers DM SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »