Inwestorzy ponownie kochają złotego

W poprzednim tygodniu wyraźnie gorsze od oczekiwań wyniki polskiej gospodarki w II kwartale, zapowiedź zmiany nastawienia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) do kwestii stóp procentowych oraz oczekiwania na szybsze łagodzenie polityki monetarnej w Polsce stały się pretekstem do gwałtownej przeceny złotego.

W poprzednim tygodniu wyraźnie gorsze od oczekiwań wyniki polskiej gospodarki w II kwartale, zapowiedź zmiany nastawienia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) do kwestii stóp procentowych oraz oczekiwania na szybsze łagodzenie polityki monetarnej w Polsce stały się pretekstem do gwałtownej przeceny złotego.

Kończący się tydzień pokazał jednak, że nie ma co liczyć na jego silne i trwałe osłabienie. Inwestorzy ponownie pokochali złotego. Efektem jest umocnienie o 6 gr do euro, 7 gr do szwajcarskiego franka i aż 9 gr do dolara. W tym ostatnim przypadku zostały przetestowane najniższe poziomy od początku maja.

Za aprecjacją polskiej waluty w ostatnich dniach stoją dwa wydarzenia. Mianowicie, wzrost awersji do ryzyka na rynkach globalnych, po tym jak Europejski Bank Centralny (ECB) ogłosił drugi program skupu obligacji krajów strefy euro oraz oczekiwania co do przyszłych decyzji Rady.

Reklama

W czwartek ECB ogłosił nowy program skupu obligacji (OMT - Outright Monetary Transactions). Nie był on zaskoczeniem. Agencje już wcześniej informowały o jego głównych założeniach. Był też w dużej mierze zdyskontowany, gdyż gra pod jego ogłoszenie trwała już od miesiąca. Pomimo to inwestorzy przyjęli go z optymizm, co pozytywnie wpłynęło także na notowania złotego.

Zanim ogłoszenie OMT zwiększyło apetyt na ryzyko, wspierając przy okazji polską walutę, ta zyskała w reakcji na wyniki posiedzenia RPP. Okazało się, że wbrew temu co mogła zakładać część rynku, Rada w sposób natychmiastowy nie zmieni swojego nastawienia i nie zacznie gwałtownie ciąć stóp procentowych. Wprawdzie w październiku te zostaną obniżone, ale nie ma pewności czy do takiej obniżki dojdzie w listopadzie lub grudniu. A jeśli nawet miałoby to nastąpić, to w dalszym ciągu dysparytet stóp będzie na tyle duży, że będzie przemawiał na korzyć złotego. Szczególnie w sytuacji, gdy ostatnie decyzje ECB są odbierane jako krok w kierunku zakończenia kryzysu długu w Eurolandzie, co ogranicza awersję do ryzyka.

W przyszłym tygodniu uwaga rynków powinna koncentrować się na posiedzeniach FOMC i SNB, serii danych makroekonomicznych z Chin, spotkaniu Eurogrupy oraz decyzji niemieckiego Sądu Konstytucyjnego ws. paktu fiskalnego i Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Ta sama grupa czynników będzie też determinować zachowanie polskiej waluty. Czynnikiem lokalnym, już o mniejszym znaczeniu, będą publikowane w czwartek dane o inflacji CPI w Polsce (prognoza: 3,8 proc. R/R).

Sytuacja techniczna na wykresach polskich par istotnie zmieniła się na przestrzeni tygodnia. Obecnie większe jest prawdopodobieństwo umocnienia niż osłabienia złotego. Dlatego po krótkiej korekcie technicznej na początku przyszłego tygodnia, w kolejnych dniach EUR/PLN może zagościć poniżej 4,10 zł. USD/PLN ma natomiast szanse przetestować okolice 3,16 zł, gdzie wsparcie tworzy dolne ograniczenie trzymiesięcznego kanału spadkowego. Jednak już pokonanie tego wsparcia, podobnie jak zejście euro poniżej sierpniowego minimum w okolicy 4,03 zł, jest mało prawdopodobne. Nawet pomimo tego, że zmiana trendu ze spadkowego na wzrosty na EUR/USD, do jakiej doszło w dniu dzisiejszym, sugeruje umocnienie złotego w średnim terminie.

Marcin R. Kiepas

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: niekochana | oczekiwania | waluty | Kocha | Kochanie | Rady Polityki Pieniężnej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »