Los dolara w rękach konsumentów

To był zły tydzień dla większości walut rynków wschodzących z wyjątkiem meksykańskiego peso, które wspiera rosnący dystans Trumpa do Clinton w przedwyborczych sondażach. EUR/PLN jest blisko 4,30, ale USD/PLN powraca nad 3,90.

To był zły tydzień dla większości walut rynków wschodzących z wyjątkiem meksykańskiego peso, które wspiera rosnący dystans Trumpa do Clinton w przedwyborczych sondażach. EUR/PLN jest blisko 4,30, ale USD/PLN powraca nad 3,90.

W świecie EM pojawiały się niemal codziennie niepokojące wiadomości, od śmierci króla Tajlandii, poprzez zwerbalizowanie obaw Banku Korei o rozlanie się kłopotów Samsunga na system finansowy, po informacje, że minister finansów RPA nie uniknie aresztowania. Lista kluczowych zagrożeń wiąże się jednak z tendencjami globalnymi: z pogłębieniem korekty w notowaniach ropy, zwiększeniem skali zniżek na Wall Street, wzrostem poparcia dla Trumpa w ostatniej fazie kampanii, czy skupieniem się rynku na niepokojących sygnałach z gospodarki Chin. W rezultacie spodziewamy się kilkugroszowych wzrostów EUR/PLN w drugiej części października.

Reklama

Uważamy, że dolar nie ma znacznego potencjału do aprecjacji przy podwyżce wycenionej w ponad 60 proc. Eurodolar nie powinien "z marszu" przebić letnich minimów ponad 1,09. USD/JPY trzyma się nad 104,00, ale w obliczu niemocy popytu przy 104,50 rośnie ryzyko cofnięcia się kursu do 102,60. Funt pozostaje natomiast bardzo zmienny i w ostatnich kilkunastu godzinach osłabia się pod wpływem kolizyjnego kursu brytyjskiego rządu z unijnymi oficjelami. Donald Tusk podkreślał wczoraj, że możliwe jest tylko całkowite opuszczenie Unii z wszystkimi tego konsekwencjami lub pozostanie we Wspólnocie. Europejscy politycy utrzymują twarde stanowisko, że trzeciej drogi nie ma.

Dane napływające w sierpniu z USA rozczarowały. Nie inaczej było w przypadku sprzedaży detalicznej. Główne wskaźniki zanotowały ujemną dynamikę, wydatki spadły w zdecydowanej większości kategorii. Jednak dobra koniunktura na rynku pracy (odnotujmy chociażby wczorajszy spadek czterotygodniowej średniej liczby nowozarejestrowanych bezrobotnych do pułapów najniższych od lat 70.) sugeruje, że zadyszka wydatków konsumenckich jest chwilowa. Podobne wnioski można wyciągnąć na podstawie imponującego odbicia ISM dla usług we wrześniu. Wskaźnik podniósł się w końcu nie tylko o ponad 5 pkt, ale też do poziomu najwyższego od roku.

Dlatego też zgodne z konsensusem a nawet przewyższające go skalą odbicie sprzedaży detalicznej ma mniejszy potencjał by wesprzeć dolara, w momencie, gdy podwyżka w grudniu jest wyceniona niemal w 70 proc. W przypadku kolejnego rozczarowania reakcja powinna być silniejsza, drugi z rzędu miesiąc słabej konsumpcji zmniejsza bowiem ewidentnie szanse na przyspieszenie tempa wzrostu gospodarczego po zadyszce z pierwszej połowy roku i powinien stać się impulsem do wycofania się rynku pieniężnego z obecnego, zbyt wysokiego poziomu wyceny prawdopodobieństwa grudniowej podwyżki kosztu pieniądza przez Fed.

Bartosz Sawicki

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »