Ostatni akt greckiego dramatu

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż piątek może być ostatnim aktem greckiej historii, przynajmniej w najbliższym czasie. Po wczorajszej decyzji Europejskiego Banku Centralnego o podniesieniu limitu wsparcia płynnościowego dla greckich banków, dziś decyzję o akceptacji planu ratunkowego podejmie Bundestag, jednak wynik głosowania w niemieckim parlamencie wydaje się być przesądzony.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż piątek może być ostatnim aktem greckiej historii, przynajmniej w najbliższym czasie. Po wczorajszej decyzji Europejskiego Banku Centralnego o podniesieniu limitu wsparcia płynnościowego dla greckich banków, dziś decyzję o akceptacji planu ratunkowego podejmie Bundestag, jednak wynik głosowania w niemieckim parlamencie wydaje się być przesądzony.

Ostatnie wydarzenia wokół Grecji zarówno łączyły jak i dzieliły nie tylko przedstawicieli różnych państw, ale także potrafiły podzielić wewnętrzną scenę polityczną. W kontekście głosowania w Bundestagu na główny plan wysuwają się więc postacie Angeli Merkel oraz niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeuble. Schauble od dawna nie ukrywa, iż rozwiązaniem optymalnym byłoby tymczasowe opuszczenie strefy euro przez Grecję, co dałoby jej czas na uporządkowanie spraw fiskalnych.

Co ciekawe plan ten został zaakceptowany przez Angelę Merkel, jednak po poniedziałkowym porozumieniu kanclerz Niemiec dość otwarcie popiera kolejny już plan ratunkowy dla Grecji. Po dzisiejszym głosowaniu Schauble będzie musiał więc przełknąć gorzka pigułkę po dzisiejszym głosowaniu, a Grecja zostanie ponownie "uratowana". Dla Europy jest to jednak pyrrusowe zwycięstwo, gdyż program w jego zaproponowanej formie z dość dużą dozą prawdopodobieństwa nie spowoduje rozwiązania rzeczywistych problemów, a jedynie odłoży je w czasie.

Reklama

Stabilizacja sytuacji wokół Grecji sprawiła, iż rynek ponownie zwrócił swoją uwagę ku kwestiom fundamentalnym, gdzie w oczy rzuca się przede wszystkim gospodarka amerykańska. W trakcie przesłuchania przed Kongresem i Komisją w Senacie Janet Yellen dość wyraźnie podkreśliła, iż Rezerwa Federalna zamierza podnieść stopy procentowe przed końcem bieżącego roku, co doprowadziło do kolejnej fali zakupów dolara. Tym razem sytuacja jest jednak odmienna od tej sprzed kilku miesięcy, gdyż USD nie jest osamotniony w swym rajdzie. Amerykańskiej walucie kroku dotrzymuje brytyjski funt, a wczorajsze wystąpienie prezesa Banku Anglii spowodowało wyraźną aprecjację szterlinga.

Rynek coraz wyraźniej zaczyna dyskontować podwyżkę stóp na Wyspach przed końcem obecnego roku, co sprawia iż tamtejsza waluta staje się atrakcyjną a jej rajd może być dopiero w początkowej fazie.

Ogólnorynkowy wzrost apetytu na ryzyko sprzyja także polskiemu złotemu, który o poranku jest jedną z najmocniejszych walut na rynku. O godzinie 9:58 za euro płacono 4,1035zł a za dolara 3,7680zł.

Jakub Stasik

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »