Ponury poranek, wesoły wieczór?

Początek dnia był raczej mizerny. W Chinach zanurkowała po raz kolejny ostrym ruchem giełda, tzn. np. indeks Shanghai Composite osunął się o ponad 6 proc. Doszło do powrotu poniżej 30 dolarów za baryłkę na ropie. Giełdy w Europie startowały generalnie na minusach.

Początek dnia był raczej mizerny. W Chinach zanurkowała po raz kolejny ostrym ruchem giełda, tzn. np. indeks Shanghai Composite osunął się o ponad 6 proc. Doszło do powrotu poniżej 30 dolarów za baryłkę na ropie. Giełdy w Europie startowały generalnie na minusach.

Wszystko to mocno i niekorzystnie odbiło się na polskim złotym, ale o tym za chwilę. Co do eurodolara, to wczesnym rankiem wzbił się w okolice 1,0875, po czym zaczął spadać do minimów na 1,0820, znów wzrósł (po południu), a obecnie jest przy 1,0840-50. W ogólnym rozrachunku nadal utrzymuje się konsolidacja, choć wydaje się, że piłka jest trochę bardziej po stronie dolara.

Indeks PMI dla usług (wstępny za styczeń) wyniósł 53,7 pkt, gdy prognozowano zejście z 54,3 pkt do 54 pkt. Wynik nie był więc idealny, ale np. indeks zaufania konsumentów Conference Board wzrósł z 96,3 pkt do 98,1 pkt, a to można uznać za pomyślny ruch, przebijający wyraźnie prognozę. Przewidywania pokonały także indeksy cen nieruchomości S&P/Case-Shiller oraz FHFA.

Reklama

I oto okazało się, że w USA nastroje były (są) całkiem niezłe. Ropa znów wybiła się do góry, w okolice 32 dolarów. Naturalnie nie twierdzimy, że to wszystko to jakieś poważne, frontalne zmiany. Przeciwnie, trzeba nadal być czujnym i zdawać sobie sprawę z tego, że np. problemy Chin to nie żarty. Co innego korekty, co innego ogólne tendencje.

Jutro istotny będzie komunikat Rezerwy Federalnej. Możliwe, że okaże się lekko jastrzębi, a to powinno wzmocnić dolara, jakkolwiek EUR/USD nie spodziewamy się zejść poniżej 1,08 czy tym bardziej 1,07.

Złoty - smutek i uśmiech

Smutek był rano, gdy nasza waluta solidnie traciła na fali kiepskich nastrojów rynkowych, w co wpisało się też pogorszenie przez agencję Moody's prognozy polskiego deficytu budżetowego. Zdaniem rządu będzie to w tym roku 2,9 proc., zdaniem Moody's aż 3,1 proc. To może w przyszłości zakończyć się obniżką ratingu Polski przez Moody's, tak jak zrobiła to S&P.

Nie pomagał nam nawet dobry (3,6 proc. r/r) odczyt dynamiki PKB Polski za rok 2015, przebijający prognozę na poziomie 3,5 proc. Ostatecznie jednak los uśmiechnął się do PLN, bo oto poprawiły się nastroje globalne i gwałtownie zyskaliśmy.

Na EUR/PLN notowania z okolic 4,50 przeszły do 4,45 - jakkolwiek miejmy na uwadze, że to w zasadzie dolne ograniczenie kilkudniowej konsolidacji (ew. możemy liczyć jeszcze na 4,43), tak więc wypada zachować rozwagę. Na USD/PLN nastąpiło zejście do 4,10 - ale i tutaj było to po pierwsze wsparcie, a po drugie - test linii ostrego trendu wzrostowego, który zaczął się u progu tego roku. Naturalnie każdy trend może zostać prędzej czy później złamany - pytanie tylko, czy złotemu wystarczy na to siły? Mimo wszystko obecną poprawę traktujemy jako korekcyjną. Ba, nawet zejście do 4,06 (chwilowe) nie skłoniłoby nas do totalnego porzucenia tezy o tym, że złoty nadal będzie raczej słaby, choć trend byłby wtedy mocno naruszony.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »