Szaleństwo podparte doświadczeniami sprzed roku

Niezaskakujący wynik włoskiego referendum przyniósł zaskakujące zachowanie rynku walutowego. Nagły atak zmienności przywołuje demony z zeszłego roku, kiedy spodziewane wydarzenia przyniosły niespodziewane rezultaty. Trudny czas dla sprzedających EUR, zagadka dla kupujących USD.

Niezaskakujący wynik włoskiego referendum przyniósł zaskakujące zachowanie rynku walutowego. Nagły atak zmienności przywołuje demony z zeszłego roku, kiedy spodziewane wydarzenia przyniosły niespodziewane rezultaty. Trudny czas dla sprzedających EUR, zagadka dla kupujących USD.

Kompletne szaleństwo. Tak można najkrócej opisać zachowanie rynku FX w poniedziałek, jeśli zestawi się spodziewany wynik włoskiego referendum z następującym po nim wybuchem zmienności. EUR/JPY, najlepszy barometr zmiany sentymentu w obliczu europejskich ryzyk, zdołał wczoraj najpierw spaść o 2 proc., by potem odbić o 4,5 proc.! Na EUR/USD mieliśmy 300 pkt. dziennej rozpiętości notowań.

Finalnie fataliści wieszczący koniec Włoch i strefy euro muszą czuć się jednak rozczarowani. Rentowności włoskich obligacji 10-letnich skoczyły o 15 pb do 2,05, ale już odrobiły 2/3 tego ruchu. Indeks mediolańskiej giełdy stracił tylko 0,2 proc. Nie ma co panikować, że publiczny brak wotum zaufania dla premiera Renziego od razu oznacza początek końca Włoch w UE. Jednak poniedziałkowy roller-coaster przypomina inwestorom zawirowania z grudnia ubiegłego roku, kiedy masowo nagromadzone krótkie pozycje w EUR/USD pod luzowanie ECB i podwyżkę Fed przeżyły brutalne zderzenie z rzeczywistością. Wówczas rynek czaił się na złamanie 1,05, tymczasem odbicie zaprowadziło kurs do 1,1060. Od ECB w ten czwartek powszechnie oczekuje się wydłużenia QE, więc taka decyzja nie pomoże sprzedającym EUR. Jednocześnie niezerowe jest ryzyko, że ECB zasugeruje przygotowywanie się do redukcji tempa skupu aktywów. A wczorajsze umocnienie EUR mogło skonsumować sporą część poduszki bezpieczeństwa tych, którzy chcieliby wstrzymać się z realizacją zysków z krótkich pozycji do czasu, aż usłyszą prezesa Draghiego. W rezultacie w tym tygodniu odliczanie do czwartkowej konferencji ECB może być wyjątkowo nerwowe.

Reklama

ISM dla usług z USA za listopad wypadł najmocniej od października 2015 r. z bardzo dobrymi odczytami komponentów zatrudnienia (ale to już mniej istotne, kiedy NFP za nami) oraz nowych zamówień. Jednak USD wciąż nie pozbierał się po wczorajszej wyprzedaży (choć próbuje), gdyż i jego dopadają demony przeszłości, a konkretnie, czy Fed będzie na tyle agresywny, by podtrzymać rajd dolara? Jakkolwiek podwyżka stóp procentowych o 25 pb jest niemal pewna, tak rynek jest bardziej zainteresowany, jak Fed nakreśli przyszłą ścieżkę normalizacji polityki pieniężnej. Piątkowy raport z rynku pracy niewiele w tej kwestii rozjaśnił. Z jednej strony solidny wzrost zatrudnienia pomaga w decyzji, by podnieść stopy teraz, ale spadek wynagrodzeń może skłaniać gołębie w Fed do przyjęcia zachowawczej strategii i nie deklarować zbyt ambitnego tempa podwyżek na 2017 r. (tj. nie więcej niż dwa kroki po 25 pb). Takie nastawienie Fed schłodziłoby ostatni rajd USD, przynajmniej krótkoterminowo.

W dzisiejszym kalendarzu mało inspirujących pozycji. Za nami już zgodna z oczekiwaniami decyzja RBA (stopa kasowa 1,5 proc.), a komunikat niewiele różnił się od tego sprzed miesiąca. Ruda żelaza rośnie dziś o 3,5 proc. i tutaj może być istotniejszy katalizator zmienności AUD. Dalej w kalendarzu mamy finalny odczyt PKB z Eurolandu, dane o handlu zagranicznym z USA i Kanady oraz zamówienia fabryczne z USA. W żadnym przypadku nie mówimy o kluczowych figurach.

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: szaleństwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »