Szef banku centralnego Rumunii: Nie możemy pomóc "frankowiczom"

Szef banku centralnego Rumunii Mugur Isarescu oświadczył w piątek, że jego kraj nie może sobie pozwolić na przyjście z pomocą osobom, które zaciągnęły kredyty nominowane w walutach obcych i stoją w obliczu znacznego wzrostu wartości rat ich spłacania.

Wielu spośród 75 tys. Rumunów, którzy w pierwszej dekadzie obecnego stulecia zdecydowali się na wzięcie pożyczek nominowanych we frankach szwajcarskich, ma w rezultacie wzrostu kursu franka poważne trudności z regulowaniem rat i grozi im niewypłacalność. Osoby te domagają się uchwalenia ustawy, która ulżyłaby ich kłopotom.

Isarescu zaznaczył, że udzielenie takiej pomocy kosztowałoby Rumunię do 4,5 mld lei (1 mld euro), co odpowiada 0,6 proc. jej produktu krajowego brutto. - Miałoby to dramatyczne skutki dla gospodarki - powiedział.

Jak się wskazuje, Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest przeciwny konwertowaniu kredytów do wcześniejszych kursów wymiany.

Reklama

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT

PAP
Dowiedz się więcej na temat: szef | banki centralne | RAT | bank centralny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »