Uderzenie na Syrię zaskoczyło rynki

Piątek miał upływać rynkom na oczekiwaniu na raport z amerykańskiego rynku pracy i doniesienia z wizyty prezydenta China na Florydzie. Tymczasem nocne uderzenie amerykańskich wojsk na cele rządowe w Syrii zaskoczyło inwestorów i spowodowało spore ruchy na rynku złota, ropy czy jena. Na rynku złotego jest jednak bardzo spokojnie.

Piątek miał upływać rynkom na oczekiwaniu na raport z amerykańskiego rynku pracy i doniesienia z wizyty prezydenta China na Florydzie. Tymczasem nocne uderzenie amerykańskich wojsk na cele rządowe w Syrii zaskoczyło inwestorów i spowodowało spore ruchy na rynku złota, ropy czy jena. Na rynku złotego jest jednak bardzo spokojnie.

Do uderzenia na cele dyktatora Bashar al.-Assada doszło w odwecie za użycie zakazanej broni chemicznej, w wyniku czego śmierć poniosło ponad 70 osób, w tym kobiet i dzieci. O interwencji zdecydował sam prezydent Trump, który wcześniej zniechęcał byłego prezydenta Obamę do angażowania się w Syrii, lecz tym razem uznał, że "czerwona linia została przekroczona". Dwa amerykańskie niszczyciele wystrzeliły 59 rakiet na syryjską bazę lotniczą ok. godziny 3:00 naszego czasu. Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać - cena złota momentalnie skoczyła w górę o 1,5 proc., niemal 1 proc. zyskał japoński jen będący bezpieczną przystanią na rynku walut, mocno wzrosły też ceny ropy, gdyż każdy wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie może rodzić zagrożenie zakłócenia dostaw.

Reklama

Na tę chwilę trudno powiedzieć, jakie konsekwencje geopolityczne będzie mieć interwencja USA, która ma miała mieć podobno charakter jednorazowy. Na rynkach finansowych często reakcja na tego typu doniesienia są gwałtowne, ale jednocześnie krótkotrwałe. Warto podkreślić, że administracja USA poinformowała Rosję o planowanym uderzeniu, co może przeciwdziałać eskalacji napięcia. Niewykluczone zatem, że reakcje rynku jeszcze dziś zostaną istotnie skorygowane. Ponieważ uderzenie miało miejsce w nocy, wpływ na złotego jest w zasadzie niezauważalny i tak powinno pozostać.

W kalendarzu ekonomicznym bez wątpienia kluczową pozycją jest dziś raport z amerykańskiego rynku pracy. Ponieważ inwestorzy zaczęli wątpić w szybkie efekty zapowiadanych zmian w polityce gospodarczej przez administrację Trumpa, dolar musi liczyć na siłę amerykańskiej gospodarki, która skłaniałaby Fed do szybkiego podnoszenia stóp procentowych. Kondycja rynku pracy odgrywa tu niebagatelne znaczenie, raporty o zatrudnieniu były w ostatnich miesiącach bardzo mocne, zwiększając pewność Fed, iż cel inflacyjny będzie trwale osiągnięty. Wskazania przed dzisiejszym raportem są mieszane - z jednej strony prywatny raport ADP pokazał wzrost zatrudnienia aż o 263 tys., z drugiej strony indeksy ISM sugerują jedynie ok. 150-160 tys. Niepewność zatem jest duża.

Kluczowa może być jednak dynamika płac, gdyż od tego czynnika w największym stopniu zależeć będzie potencjalna presja inflacyjna. Oczekiwania są tu na poziomie 2,7 proc. r/r. Warto zwrócić jeszcze uwagę na poranne dobre dane z Niemiec. Opublikowane raporty pokazały solidne odbicie produkcji przemysłowej oraz wzrost eksportu, potwierdzając poprawę koniunktury na Starym Kontynencie.

Europejska sesja na rynku złotego zaczyna się bardzo spokojnie. O godzinie 9:08 euro kosztuje 4,2349 złotego, dolar 3,9776 złotego, frank 3,9577 złotego, zaś funt 4,9551 złotego.

Przemysław Kwiecień

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »