Inwestorzy spodziewają się recesji

Ubiegły tydzień upłynął pod znakiem krzywej rentowności amerykańskich obligacji. Okazuje się, że dla inwestorów obligacje dwuletnie są dużo bardziej ryzykowne, niż dziesięcioletnie, podczas gdy w normalnej sytuacji jest na odwrót. Mocny dolar i drogie złoto to kolejny dowód na to, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani - komentuje Michał Tekliński z Grupy Goldenmark.

Zwalniające gospodarki to niezaprzeczalny fakt. Ponad 30 banków centralnych na całym świecie obniżyło już stopy procentowe. Europejski Bank Centralny szykuje się na wrzesień. Słaba koniunktura nie budzi wątpliwości. Jednak czy przerodzi się w recesję lub kryzys? Tutaj już można postawić wielki znak zapytania. Jednak wygięcie się krzywej rentowności, które sugeruje, że dla inwestorów pożyczenie pieniędzy na dłuższy termin (10 lat) jest mniej ryzykowne, niż na krótszy (2 lata), to czytelny znak, że na rynkach panuje strach - analizuje Michał Tekliński (Grupa Goldenmark).

Reklama

- Podobnie czytelnym znakiem jest utrzymująca się wysoko siła dolara (pomimo obniżki stóp procentowych) i jednocześnie ceny złota. Złoto i dolar są ze sobą odwrotnie skorelowane. W normalnej sytuacji, gdy jedno drożeje, drugie tanieje. Tymczasem mamy i drogie złoto, i drogiego dolara. Oznacza to, że inwestorzy zbroją się i w jedno, i w drugie, w obawie przed niekontrolowanymi stratami - dodaje analityk.

Ekspert zwraca uwagę, że wszystko to działo się w obliczu pozytywnej informacji o przesunięciu wprowadzenia nowych taryf na chińskie produkty przez USA z 1 września na 15 grudnia. Taka decyzja sugerować może pewien przełom w rozmowach na linii USA-Chiny. A to właśnie wojna handlowa jest jednym z głównych czynników wpływających na pogorszenie nastrojów. Zdaniem niektórych analityków jest to efekt presji wywartej na Trumpa przez lobby z Wall Street przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się na jesień 2020 roku. Donald Trump rozpoczął już swoją kampanię, tym razem pod hasłem "Keep America Great", co ma sugerować, że jego prezydentura uczyniła USA ponownie wielkimi.

Cena złota w ubiegłym tygodniu wzrosła nieco ponad 1 proc. do poziomu 1515 USD. W Polsce tydzień skończył się w okolicach 5920 PLN, jednak w piątek na moment padł nowy rekord - 6000 PLN. Tak wysokiej ceny złoto w naszej rodzimej walucie jeszcze nie miało - jest to efekt silnego dolara - wylicza Michał Tekliński.

Srebro trzyma się dużo bardziej zachowawczo. W ubiegłym tygodniu wzrosło o 0,82 proc., a jego cena w piątek na zamknięciu sesji wynosiła 17,1 USD. Srebro powróciło tym samym do poziomów, jakie obserwować mogliśmy w pierwszej połowie ubiegłego roku, a jednocześnie w perspektywie ostatnich pięciu lat, jest nadal zdecydowanie tanie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złoto | surowce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »