Karuzele wyłudzeń VAT-u kręcą się dalej

OECD jak zawsze ma proste pomysły na życie: aby zwiększyć dochody budżetowe z VAT-u, mamy ... zlikwidować obniżone stawki, czyli żywność i leki mają być opodatkowane stawką 23 proc. (dziś jest 5 proc. i 8 proc.).

Pobierz: darmowy program do rozliczeń PIT 2015

Już wyobrażam sobie skutki tej "reformy". Pod blokami mieszkalnymi odrodziłyby się bazary, na które rolnicy przywoziliby swoje produkty nie płacąc oczywiście żadnych podatków (kto ich sprawdzi?), w miastach pojawiłyby się znane z socjalizmu "baby z mięsem w koszyku", a trawniki miejskie zmieniłyby się w grządki warzywne.

Część obywateli z satysfakcją odnotowałaby upadek spożywczych hipermarketów, a ilość aptek spadłaby co najmniej o połowę, bo na tak drogie leki stać byłoby tylko nielicznych. Większość restauracji i barów uległaby likwidacji lub przeszłaby do podziemia ("obiady domowe" sprzedawane po cichu jako "przyjmowanie gości"), reszta uległaby likwidacji. Zostałoby tylko kilka ekskluzywnych knajp w Warszawie, w których mogliby spotkać się na "lunchu" prezesi banków, zagraniczne delegacje oraz goszczący w kraju eksperci tej organizacji.

Reklama

Nie będę dłużej znęcał się nad tym pomysłem, bo to przecież zwykłe brednie. Nikt szczęśliwie nie wprowadzi takich "reform", bo naród odsunął już (na zawsze?) od władzy wielkiej maści liberałów, którym roi się "prosty system podatkowy", gdzie jest tylko jedna stawka (podatek liniowy); dla nich wszystko jest przecież zbyt skomplikowane.

Możemy więc spać spokojnie. Czy aby na pewno? Media podały, że w resorcie finansów wypichcono jakiś "program uszczelniania VAT-u", który czasowo realizował niektóre pomysły wspomnianej na wstępie organizacji. Co prawda miały powstać jednak dwie stawki (20 proc. i 5 proc.), przy czym z 8 proc. do 20 proc. miała wzrosnąć np. na usługi gastronomiczne. Tak przynajmniej podały media i nikt tego nie zdementował, bo sam dokument znała tylko część opozycji i podatkowy biznes optymalizacyjny, zresztą ciepło komentując jego rozwiązania. Powstał on jeszcze w styczniu br., nie został nigdy przyjęty oficjalnie przez jakiekolwiek gremia, a jego twórcę pod jakimś pretekstem szybko posłano na zieloną trawkę.

Oficjalnie dowiedzieliśmy się również, że rząd nie chce mieć z tym nic wspólnego, czyli likwidacja przy pomocy "domiarów" podatkowych restauracji, kawiarni, barów mlecznych i budek z zapiekankami jeszcze nam (na razie) nie grozi. Czyli system polityczny działa, usuwa szkodników, leczy rany - nie musimy się bać. Poza tym jednak nie dzieje się nic, co by zapowiadało naprawę tego podatku. Będą kontrole, których efektywność mają ułatwić jakieś "instrumenty informatyczne". Czy ktoś wie co to jest? Miał być wprowadzony jakiś centralny rejestr faktur, ale bez skomplikowanych regulacji ustawowych, które miałyby pod groźbą kar przymusić podatników do wysyłania rocznie miliardów dokumentów do tego rejestru nic się nie da zrobić. A ustawy, zwanej małą nowelizacją VAT-u, nie ma i raczej nie będzie; mimo że termin jej wejścia w życie przewidywano na dzień 1 kwietnia 2016 r.

Może dobrze, że poniechano tych pomysłów, bo popierała je część opozycji i zagraniczny biznes podatkowy (to często to samo), więc były to zapewne pomysły szkodliwe dla dochodów budżetowych. Czy aby wykryje przekręty w tym podatku potrzebne są jakieś dodatkowe ceregiele? Skąd. Każdy, kto zajmuje się podatkami wie, które firmy lub ich odnogi specjalizują się w "agresywnym planowaniu podatkowym": wystarczy sprawdzić ich klientów i mamy listę kontrolowanych. Przecież ostatnie lata była to działalność jawna i zasadzie bezkarna. A jak sprawić, że coś złego dzieje się w jakieś branży? Wystarczy zaobserwować szybki wzrost obrotów mimo braku zwiększenia popytu. To wskazuje, że tam kręci się karuzela podatkowa: tak zdarzyło się gdy wprowadzono stawkę 0 proc. w obrocie stalą: sprzedaż krajowa wzrosła o 90 proc. a wywóz spadł o 80 proc.

Wiadomo również, kto obsługuje tych rekordzistów: tam leżą utracone pieniądze budżetowe: wystarczy chęć ich sprawdzenia. Trzeba będzie narazić się na ataki medialno-polityczne, bo "nowoczesnymi metodami zarządzania VAT-em", zajmują się grube ryby, co dzień obecne w mediach i dobrze widziane na politycznych salonach. Na szczęście nie wszystkich, bo są jeszcze w Polsce politycy działający w interesie publicznym.

Witold Modzelewski

Instytut Studiów Podatkowych
Dowiedz się więcej na temat: afera | podatki | optymalizacja podatkowa | raj podatkowy | VAT | wyłudzanie VAT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »