Niemcy w kierunku Jamajki

Euro znajduje się pod umiarkowaną presją wyniku weekendowych wyborów federalnych w Niemczech. Kanclerz Merkel zachowa swój urząd na czwartą kadencję, lecz potrzebne będzie do tego wsparcie innych frakcji.

Euro znajduje się pod umiarkowaną presją wyniku weekendowych wyborów federalnych 
w Niemczech. Kanclerz Merkel zachowa swój urząd na czwartą kadencję, lecz potrzebne będzie do tego wsparcie innych frakcji.

Główne partie osiągnęły historycznie najgorsze wyniki od lat 40., do Bundestagu z trzecim wynikiem weszła skrajna prawica. W izbie niższej pierwszy raz od lat 50. będzie aż sześć ugrupowań. Jednym słowy: w Niemczech rośnie niepewność polityczna.

Po serii pierwszych komentarzy należy oczekiwać tzw. Jamaika-Koalition, czyli porozumienia CDU/CSU, FDP i Zielonych. Warto pamiętać, że po ostatnim mariażu z CDU /CSU liberałom groziło zniknięcie ze sceny politycznej Niemiec, co powinno sprawić, że FDP nie będzie łatwym koalicjantem. Taki skład koalicji i jej około 52 - proc. liczba głosów zmniejsza szanse na ambitny program reform, zwłaszcza w zakresie funkcjonowania Unii Europejskiej (sprzeczne stanowiska Zielonych i FDP).

Reklama

Nie uważamy jednak, by trwale rzutowało to na siłę euro oraz rentowność niemieckich obligacji skarbowych. Jednak biorąc pod uwagę, że za tydzień w Katalonii mieć będzie miejsce referendum, to można oczekiwać podtrzymania niepewności i rozszerzania się spreadów rentowności długu Niemiec i państw peryferyjnych Eurolandu. Przynamniej w krótkim terminie europejska polityka będzie niekorzystnie wpływać na siłę euro i wycenę europejskich aktywów. Kończy się iluzja powstała po francuskich wyborach prezydenckich (i holenderskich parlamentarnych) sugerująca, że poparcie dla skrajnych ugrupowań i ruchów zaczęło wyraźnie tracić na sile.

Jednocześnie zaczyna być widoczna pozytywna dynamika po stronie administracji Trumpa w zakresie dążenia do reformy sytemu podatkowego. Nie wolno zapominać o zdecydowanie jastrzębim wydźwięku posiedzenia Fed, które stwarza pole do tego, by krzywa rentowności podnosiła się a jej przebieg stawał bardziej stromy. Podsumowując: wydarzenia natury politycznej skłaniają nas do przekonania, że różnica rentowności obligacji będzie kształtować się na niekorzyść euro, co zwiększa prawdopodobieństwo, że średnioterminowy szczyt w notowaniach EUR/USD został już uformowany.

Nowe impulsy do handlu ze strony polityki napływają też z Nowej Zelandii i Japonii. NZD/USD runął pod 0,73 po słabym wyniku rządzących konserwatystów. Uważamy, że waluty surowcowe czeka znaczna korekta i AUD/USD oraz NZD/USD będą schodzić na wyraźnie niższe pułapy. USD/JPY rośnie ponad 112,20 na fali wypowiedzi premiera Abe, który dąży do przedterminowych wyborów

i zapowiada fiskalną stymulację gospodarki. Tak długo jak kurs pozostaje ponad 111,60 należy przyjmować za bazowy scenariusz zakładający wzrosty w kierunku 114,00, czyli lipcowych

i kwietniowych szczytów.

Przychylniejsze spojrzenie inwestorów na dolara, szum polityczny w Europie, gołębie nastawienie RPP pomimo rewelacyjnych danych z gospodarki oraz wisząca w powietrzu eskalacja napięć wokół reformy sądownictwa to kombinacja czynników negatywna dla złotego. Zakładamy kontynuację zwyżek i ponowne podejście w kierunku 4,30.

Raport opracował Bartosz Sawicki, Kierownik Departamentu Analiz, DM TMS

TMS Brokers SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »