Specjalna komisja zbada przyczynie zanieczyszczenia rosyjskiej ropy

Minister energetyki Federacji Rosyjskiej Aleksander Novak powołał międzyresortową komisję, która ma ocenić jakość ropy w rurociągu Przyjaźń. W ciągu tygodnia ma zostać ustalona przyczyna zatłoczenia niskiej jakości surowca.

W skład komisji wejdą przedstawiciele m.in. Ministerstwa Energii, Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Federalnej Służby Antymonopolowej i Transnieftu. Materiały powstałe w wyniku prac organu zostaną przekazane do prokuratury.

27 kwietnia rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że sprawa ma zostać zbadana w ciągu tygodnia. Importerzy oczekują, że tłoczenie czystego surowca nastąpi po 3 maja.

Z kolei rosyjski wicepremier Dmitrij Kozak informował wcześniej, że przesył pełnowartościowej ropy, bez zanieczyszczeń, zostanie wznowiony 29 kwietnia. W poniedziałek po południu Ilia Dżus, przedstawiciel wicepremiera Federacji Rosyjskiej Dmitrija Kozaka, poinformował dziennikarzy, że dobrej jakości ropa z Rosji dotarła do graniczącej z Białorusią stacji.

Reklama

Tymczasem na rynku pojawiły się już pierwsze oskarżenia. W piątek przedstawiciel Transnieftu Igor Demin przekazał dziennikarzom, że zanieczyszczenie ropy, która trafiła do rurociągu Przyjaźń, było najprawdopodobniej celowe i nastąpiło za pośrednictwem prywatnego terminalu SamaraTransNeft, który odbiera surowiec od kilku małych producentów. Dodał, że w Samarze w biurach kilku prywatnych organizacji trwają śledztwa pod kątem ich udziału w incydencie.

- Teraz możemy zdecydowanie powiedzieć, że związki chloroorganiczne zostały wpompowane przez stację pomiarową należącą do prywatnego terminalu SamaraTransNeft, który odbiera ropę od mniejszych producentów i analizuje jej jakość - powiedział Demin.

Jednak SamaraTransNieft zaprzecza, by z jego winy do rurociągu wpompowano do rury zanieczyszczony surowiec. Spółka wyjaśnia w oficjalnym komunikacie, że jednostka mieszająca ropę, Samara-Unecha, w której doszło do zanieczyszczenia, została sprzedana w 2017 roku i obecnie znajduje się w rękach innego podmiotu, z którym SamaraTransNieft nie ma żadnych relacji handlowych.

Anton Tomilov zastępca dyrektora generalnego firmy podkreślił, że SamaraTransNieft nie ma obecnie połączenia z rurociągiem Transnieft. Jak podaje rosyjski RBK, oskarżona firma postanowiła pozwać Transnieft. Jej przedstawiciele zapowiedzieli, że udadzą się do sądu, ponieważ niesłuszne zarzuty naruszają reputację spółki.

W Mińsku odbyło się w piątek spotkanie przedstawicieli Polski, Rosji, Ukrainy i Białorusi podczas którego wypracowano rozwiązanie umożliwiające wznowienie transportu ropy rurociągiem Przyjaźń. PERN (odpowiadający za logistykę produktów naftowych w Polsce) poinformował, że obecnie propozycje wypracowane w Mińsku są rozpatrywane przez krajowe podmioty z branży.

Białoruski koncern naftowy Biełnieftiechin 19 kwietnia poinformował o gwałtownym pogorszeniu się jakości rosyjskiej ropy naftowej. W związku z tym białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję i eksport paliw. Również Polska i Ukraina wstrzymały tranzyt rurociągiem.

Polskie rafinerie pracują bez zakłóceń. Obie spółki od kilku lat dywersyfikują dostawy ropy, sprowadzając coraz większe wolumeny drogą morską. W przypadku Orlenu już około 50 proc. dostaw pochodzi z kierunku innego niż rosyjski. Spółka zapewniają, że w razie potrzeby mogą zaopatrywać się w większym stopniu z morza. Dysponują też sporymi zapasami surowca.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rurociąg Przyjaźń | ropa naftowa | rurociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »