Węgiel kamienny pod ścianą

Polskie górnictwo węgla kamiennego czeka restrukturyzacyjny czyściec. Czy wyjdą z niego rentowne i efektywne spółki wydobywcze? To warunek, by nasz węgiel pozostał gwarantem bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Z faktami się nie dyskutuje - rodzime górnictwo z trudem łapie oddech. Nadpodaż surowca na rynku światowym oraz niskie ceny węgla sprawiły, że polscy producenci notują fatalne wyniki. Brakuje przesłanek pozwalających myśleć o poprawie koniunktury. Największy podmiot sektora przeżywający głęboką zapaść - Kompania Węglowa - ratuje płynność wyprzedażą aktywów. W tych warunkach i pod presją czasu branża przystępuje do wymuszonych zmian wewnętrznych, których nie dokonano w latach sprzyjającej koniunktury i wysokich cen.

Liczby, które straszą

W trakcie dziewięciu miesięcy 2014 roku zdołano u nas wydobyć 52 mln ton węgla, czyli o 6,7 proc. mniej niż w trzech kwartałach ubiegłego roku, przy czym pozyskanie węgla energetycznego zmniejszyło się o 8 procent. Sprzedaż węgla spadła o przeszło 10 procent.

Reklama

W trakcie trzech kwartałów br. na rynku krajowym zdołano ulokować 43,5 mln ton węgla (spadek o 7,2 proc.). W eksporcie (ok. 6 mln t) nastąpił skokowy spadek - o ponad 28 procent. Rosły zapasy węgla gorszej jakości, na który nie było chętnych. W końcu września na zwałach leżało 8,4 mln ton węgla.

Przy spadku popytu przychody sektora ze sprzedaży węgla wyniosły po dziewięciu miesiącach 13,8 mld zł. Koszty wydobycia sięgnęły w tym czasie 15,4 mld zł, co oznacza, że do jednej tony wydobytego węgla kopalnie dokładały średnio 32,76 zł.

Strata górnictwa węgla kamiennego po trzech kwartałach 2014 roku to 531,9 mln zł. Z uwagi na rozwiązanie przez spółki węglowe rezerw była niższa od tej na koniec sierpnia, kiedy przekroczyła 910 mln zł.

- Taki wynik finansowy sektora jest konsekwencją słabej sprzedaży węgla, malejących przychodów oraz kosztów ponoszonych z tego tytułu - podsumowuje Henryk Paszcza, dyrektor katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu.

W tej sytuacji nieuchronnie rosną zobowiązania górnictwa; na koniec września zamknęły się sumą 12,8 mld zł (o 2,8 mld zł więcej niż rok wcześniej).

Minister gospodarki Janusz Piechociński wskazuje, że fundamentalną sprawą jest teraz (tj. w końcu listopada) odzyskanie bieżącej płynności, zatrzymanie rosnących strat, zapewnienie dostępu do pieniądza - po to, by dać sektorowi, a szczególnie Kompanii Węglowej, czas na zmiany strukturalne, przede wszystkim na restrukturyzację kosztową.

- Trzeba pamiętać, że odroczone terminy płatności uderzają także w firmy z zaplecza górnictwa - podkreśla Janusz Piechociński, zapowiadając stanowcze działania w śląskim górnictwie: oprócz walki o odzyskanie płynności, przesunięcia ludzi i mocy wydobywczych tam, gdzie wydobycie jest lub może być efektywne, zakupy grupowe, uporządkowanie kwestii nieruchomości, szukanie nowych źródeł dochodów.

Te zadania koordynuje Wojciech Kowalczyk, powołany w listopadzie pełnomocnik rządu ds. górnictwa, który ma, by zacytować Piechocińskiego, "szybko wprowadzić polskie górnictwo w stan naprawy". Otrzymał on pełne plenipotencje jako organ nadzorczy nad władzami spółek.

Finansowe problemy górnictwa wywołały spadek nakładów na inwestycje. Odczuwają to w coraz większym stopniu kooperanci kopalń, ale bez inwestycji nie można też mówić o podnoszeniu niezmiennie niskiej wydajności pracy. Za trzy kwartały 2014 roku wyniosła ona 517 ton na pracownika, a w całym ubiegłym roku wydajność na pracownika nie przekroczyła 700 ton.

W 2012 roku rodzime spółki węglowe przeznaczyły na inwestycje ogółem 3,7 mld zł, rok później już tylko 3,3 mld zł. Za 3 kwartały tego roku to tylko 1,8 mld zł. Zaledwie tyle polskie górnictwo węglowe ogółem wydało na inwestycje.

- W roku 2012 na maszyny i urządzenia spółki węglowe przeznaczyły 1,7 mld zł, a w 2013 r. jedynie 1,1 mld zł, co daje kwotę 14,70 zł na tonę węgla - podkreśla Józef Wolski, prezes Kopeksu. - W trzech kwartałach tego roku to zaledwie 11 zł na tonę.

W trzecim kwartale mamy do czynienia z dalszym spadkiem nakładów inwestycyjnych na maszyny i urządzenia o prawie 50 procent rok do roku. To się musi zemścić...

Pozytywnym wyjątkiem jest Lubelski Węgiel Bogdanka, który w ciągu trzech kwartałów tego roku przeznaczył na inwestycje 403 mln zł (61 zł na tonę węgla). W całym 2014 roku Bogdanka zamierza ponieść nakłady inwestycyjne w wysokości 79 zł na tonę.

Jak trwoga, to do państwa?

W fatalnej sytuacji coraz częściej słychać postulat, by państwo zaktywizowało się w sektorze węglowym. W spółkach węglowych stale narzekają, że z jednej strony w Polsce górnictwu próbuje się nadać rolę stabilizatora społecznego, a z drugiej wymaga się od niego wzrostu efektywności i poprawy konkurencyjności. O rozdarciu między odpowiedzialnością za zwalnianie ludzi a utrzymywaniem wydobycia tam, gdzie jest ono nieefektywne i nadmiernie niebezpieczne, mówił były już prezes KW Mirosław Taras.

Oczekiwanie aktywności ze strony właściciela bierze się stąd, że w czasie dekoniunktury na światowym rynku węgla w wielu krajach wspiera się górnictwo. Jest to bowiem sektor mający wpływ na pozostałe gałęzie gospodarki. A poza tym, wydobycie i przetwarzanie surowców to biznes o niebagatelnej wartości. Udział firm surowcowych w globalnej gospodarce wzrasta i według niektórych analityków w latach 20. XXI wieku może sięgnąć 50 proc. globalnego PKB.

- Rządy poszczególnych państw wprowadzają mechanizmy, by bronić swych producentów węgla - argumentuje Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. - Rząd chiński wprowadził podatki od węgla importowanego do Chin. W Indiach chcą zwiększyć wydobycie węgla, by ograniczyć import tego surowca. Australia zniosła podatki węglowe, by rozpędzić koniunkturę.

Szef GIP-H przypomina, że w roku 2013 pomoc udzielona przedsiębiorstwom wyniosła 22,7 mld zł, a wśród największych jej beneficjentów nie widzieliśmy żadnego producenta węgla. Były natomiast takie podmioty jak Polskie LNG, Polskie Sieci Elektroenergetyczne czy Elektrownia Pątnów. - Jeżeli wsparcie mają takie firmy, to i górnictwo powinno to wsparcie otrzymać - przekonuje Olszowski.

- Żebyśmy mogli to górnictwo racjonalnie zmieniać, nie wystarczą zabiegi menedżmentu górniczego czy strony społecznej, bo potrzeba działań rządu - zaznaczał Mirosław Taras. - W środowisku górniczym coraz częściej słychać opinie, że jeżeli rząd nie napisze programu uwzględniającego między innymi konsekwencje ostatniego szczytu klimatycznego, to nie będzie żadnych szans na restrukturyzowanie branży bez społecznych wstrząsów.

O jasne określenie przez właściciela roli węgla w polskiej energetyce i gospodarce zaapelował raz jeszcze w czasie listopadowej konferencji "Górnictwo 2014" w Katowicach. - Komu i za ile mam sprzedawać węgiel w sytuacji rozjeżdżających się kosztów i cen? - pytał Taras. W 48 godzin później nie był już szefem Kompanii.

- Menedżer w górnictwie nie może wtórować związkom zawodowym, że całą robotę ma wykonać rząd, a jedyną radą jest wsparcie budżetowe - ostrzegał w kilka dni potem Janusz Piechociński.

Wspierający i wspierani

Dzięki wysokim cenom węgla w ostatnich latach spółki mogły utrzymać rentowność bez głębszych zmian czy cięć. Mogły też przy wysokich cenach surowca regulować zobowiązania, co obecnie - w sytuacji niskich cen węgla i jego nadpodaży na rynku - staje się problemem.

Przy czym górnictwo i tak zasilało budżet niebagatelnymi kwotami. W roku ubiegłym z tytułu obligatoryjnych obciążeń górnictwo węgla kamiennego zapłaciło do budżetu państwa, gmin górniczych, funduszy i innych państwowych instytucji kwotę ponad 7,1 mld zł.

- Oznacza to, że na jedną tonę wydobytego węgla przypadało 100 zł obciążeń, czyli jedna trzecia średniej ceny zbytu. Widać więc wyraźnie, że to górnictwo wspomaga budżet państwa, gminy i wiele społecznych funduszy, a nie odwrotnie - podkreśla Janusz Olszowski.

W dyskusję o roli, jaką ma pełnić górnictwo, wpisuje się między innymi temat deputatów węglowych. Zarząd Kompanii Węglowej wskazuje, że podjęcie uchwały o zaprzestaniu wypłat tzw. deputatów węglowych od stycznia 2015 roku podyktowane było trudną sytuacją ekonomiczno-finansową spółki, która nie jest w stanie dalej zaliczać tego świadczenia w ciężar swych wydatków, oraz koniecznością stabilizacji kapitałów własnych, a tym samym likwidacją zagrożenia upadłości przedsiębiorstwa.

W Kompanii wskazują przy tym, że spółka nie może ponosić kosztów tego świadczenia. To obowiązek państwa, które te prawa przyznało i gwarantuje.

- Rząd musi się bowiem zdecydować, czy chce, żeby spółki węglowe działały jak normalne spółki prawa handlowego, czy będą też wypełniać one pewne obowiązki socjalne państwa, a takim jest wypłata deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. I wówczas wkalkulowane to będzie w ich wyniki finansowe - zaznacza Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80.

Na co dzień o górnictwie jest cicho. W czasie dekoniunktury na rynku węgla mnożą się stereotypowe, nieprzychylne górnictwu opinie. W populistycznym hałasie łatwo zapomnieć, że węgiel to nadal surowiec stanowiący o bezpieczeństwie energetycznym Polski i wpływający na kondycję całej gospodarki.

Regulacje socjalne, które pozostały w spadku po historii, istotnie obciążają górnictwo i wpływają na jego wyniki. Górnictwo na Śląsku funkcjonuje od dziesięcioleci, najlepsze pokłady zostały wybrane, a schodzenie coraz głębiej z wydobyciem oznacza wzrost kosztów.

Do tych obciążeń dochodzą kwestie polityki fiskalnej - m.in. fakt obłożenia węgla wysoką, 23-procentową stawką VAT-u.

- Gdyby fiskalizm wobec górnictwa był mniejszy, mogłoby to znacząco ułatwić sytuację sektora - ocenia Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności.

Udział węgla kamiennego w produkcji energii został zmniejszony przez wprowadzenie dotacji dla odnawialnych źródeł energii - w Polsce głównie przez dotowaną biomasę. Z tego powodu w 2012 roku produkcja energii elektrycznej z węgla kamiennego spadła w Polsce o około 13 proc., przy czym kluczowe są tu kwestie polityczne, a nie rachunek ekonomiczny. Koszt nabycia przez energetykę jednego gigadżula w węglu kamiennym to 8-12 zł; w przypadku biopaliw krajowych ten koszt wynosi już 24-25 zł.

- A koszt zakupu odpadów z palmy olejowej, importowanych głównie z Indonezji, w przeliczeniu na jednego gigadżula uzyskanej energii wynosi aż 30 zł - zaznacza Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu. - Te paliwa w ogóle by nie istniały, gdyby nie ogromne dopłaty ze strony budżetu państwa.

Europejska polityka ochrony klimatu to ważne uwarunkowanie przyszłoś-ci polskiego węgla, a ustalenia ostatniego unijnego szczytu klimatycznego nastrajają pesymistycznie. Polityka niskoemisyjna jest w europejskiej optyce tożsama z niskowęglową, a de facto z kategoryczną dekarbonizacją. Raczkujące dopiero technologie czystego wykorzystania węgla nie sprzyjają rewizji tych stereotypowych przekonań.

Ratunek nie nadejdzie też ze strony globalnej koniunktury - rok 2015 nie będzie lepszy. Można się spodziewać dalszej obniżki cen węgla, zarówno energetycznego, jak i koksowego. Spadające ceny ropy oraz gazu, a także ogromne ilości węgla na zwałach nie wróżą niczego dobrego.

Wszystkie ręce na pokład!

Polskie górnictwo musi zabiegać o podniesienie swej konkurencyjności. Inaczej węgiel importowany będzie wypierał krajowy surowiec z rynku. Dla producentów węgla istotna jest między innymi efektywność operacyjna, doskonałości zarządzania dużymi projektami inwestycyjnymi, a także optymalizacja zakupów czy transportu podziemnego. Lepsza organizacja pracy ma zwiększyć efektywny czas wydobycia. Specjaliści mówią tu o sporych rezerwach - chodzi o ich szybkie uwolnienie.

Trzeba produkować węgiel pod odbiorcę, bo taki jest wymóg rynku. Priorytetem nie może być wolumen wydobycia, ale wydobycie węgla "sprzedawalnego". Dalsze zasilanie zwałów węgla surowcem o niskiej jakości to droga donikąd. W Polsce istnieje zapotrzebowanie na 11,5-12,5 mln ton węgla grubego, a produkuje się go jedynie 7-7,5 mln ton. Lukę w poszukiwanych na rynku gatunkach węgla opałowego wypełnia import.

Przy nadchodzących w polskim węglu zmianach zapewne nie obejdzie się bez pewnych form wsparcia ze środków publicznych - chodzić może np. o środki na programy dobrowolnych odejść, bez których trudno myśleć o racjonalizacji zatrudnienia. Polskie górnictwo wymaga jednak przede wszystkim zdecydowanych działań zarządów spółek wspartych przez politykę rządu i jego pełnomocnika, wpisanych w długofalowy program wskazujący docelowo rolę węgla w polskiej gospodarce.

Jerzy Dudała

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »