Emeryturę niższą niż minimalną pobiera już ponad 333 tysiące osób
Najnowsze dane ZUS potwierdzają zasadność tych ostrzeżeń. Wynika z nich, że po marcowej waloryzacji w bieżącym roku emeryturę niższą niż minimalna pobierało ponad 333,4 tys. osób - o ponad 53,5 tys. więcej niż w marcu ubiegłego roku. Jest to nawet szybszy wzrost, niż wynikało to z prognozy FPP przedstawionej w raporcie z początku 2019 r. - która przewidywała, że przyrost liczby emerytów pozbawionych prawa do najniższej emerytury w tym roku wyniesie 43 tys.
Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP) oraz Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE) już od kilku lat ostrzegały, że nierozwiązane problemy polskiego rynku pracy - w dalszym ciągu charakteryzującego się dużym udziałem nieobjętych ubezpieczeniem społecznym umów zlecenia - będą prze kładać się na gwałtowny wzrost liczby osób pozbawionych prawa choćby do minimalnej emerytury.
Warto przypomnieć, że jeszcze w 2011 r. emeryturę niższą od minimalnej pobierało zaledwie 23,9 tys. osób. Oznacza to, że w ciągu 9 lat liczba osób bez prawa do minimalnej emerytury zwiększyła się blisko 14-krotnie. Obecnie już 5,6% emerytów w ZUS - zarówno z nowego, jak i starego systemu - otrzymuje świadczenie poniżej minimum.
Należy pamiętać, że osoby otrzymujące emeryturę niższą niż minimalna mają również niższą waloryzację - ze względu na to, że nie mają one również prawa do waloryzacji kwotowej. W 2020 r. emeryt pobierający emeryturę poniżej minimum otrzymał waloryzację na poziomie 3,56%, a emeryt otrzymujący emeryturę minimalną - aż 9,09%.
"Emerytura minimalna nie przysługuje tym osobom, które nie wykazały odpowiednio długiego stażu ubezpieczeniowego - wynoszącego 20 lat dla kobiet oraz 25 lat dla mężczyzn. Brak stażu czasami wynika z długiego okresu bierności zawodowej, ale w części przypadków ma on związek z wykonywaniem pracy na podstawie nieoskładkowanych umów zlecenia.
Aż do 2016 roku składki można było płacić wyłącznie od pierwszej umowy - nawet jeżeli opiewała ona na symboliczną kwotę. Od kolejnych umów płacenie składek nie było już obowiązkowe - ze względu na występowanie tzw. zbiegu tytułów do ubezpieczenia społecznego. Tymczasem, aby za rok pracy na podstawie umowy zlecenia został zaliczony jeden rok stażu ubezpieczeniowego, składki powinny być płacone co najmniej od wysokości podstawy równej płacy minimalnej" - mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, wiceprezes Centrum Analiz Legislacyjnych i Polityki Ekonomicznej (CALPE).
Należy przypomnieć, iż problem wykorzystywania zbiegów do ubezpieczenia społecznego oraz nieoskładkowanych umów zlecenia przybrał tak dużą skalę za sprawą działań podmiotów sektora publicznego. Wykorzystując niedoskonałości ówczesnego systemu zamówień publicznych, doprowadziły one do sytuacji, w której kontrakty zawierano niemal wyłącznie z usługodawcami stosującymi umowy zlecenia nieobjęte ubezpieczeniem społecznym.
Innymi słowy, korzyść finansową z tego tytułu odniosły wyłącznie instytucje państwowe, minimalizujące w ten sposób koszty usług obcych, podczas gdy negatywne konsekwencje tego zjawiska zostały przerzucone na zatrudnionych i przedsiębiorstwa.
Pracujący w tej formie nie wypracowywali bowiem nawet minimalnej emerytury, a podmioty gospodarcze zostały obarczone ryzykiem związanym z niejasną interpretacją przepisów dotyczącą tego, w jakich przypadkach stosowanie przepisów mówiących o zbiegach tytułów jest uprawnione.
Coraz pilniejszą kwestią staje się rozwiązanie problemu gwałtownego narastania liczby emerytów bez prawa do emerytury minimalnej.
Federacja Przedsiębiorców Polskich proponuje, by w odniesieniu do osób, które nie wypracowały stażu z powodu pracy na podstawie nieoskładkowanej umowy zlecenia, zastosować restytucję - tj. zaewidencjonować na ich kontach składki - jakie zostałyby zapłacone, gdyby podstawa ich wymiaru została ustalona na bazie podstawy składki zdrowotnej (którą płaci się zawsze, niezależnie od zbiegów).
Źródłem finansowania tej operacji byłoby zniesienie zasady zbiegów tytułów do ubezpieczenia społecznego przy umowach zlecenie - obecnie oskładkowanych do wysokości płacy minimalnej - które przyniosłoby do FUS dodatkowe wpływy na poziomie ok. 3 mld zł rocznie, a jednocześnie wyrównałoby warunki konkurencyjne dla przedsiębiorców.