Emerytury niekoniecznie pod palmami

Nie ma co liczyć na wysoką emeryturę. Ten, kto w momencie startu reformy emerytalnej w 1999 r. miał 25 lat, przechodząc na emeryturę w sześćdziesiątym roku życia może liczyć na 2 tys. zł miesięcznie. I to o ile jest mężczyzną. Średnia emerytura dla kobiety wyniesie 1,64 tys. zł, czyli nieco ponad 48 proc. ostatniej pensji. Takie są symulacje Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej dotyczące wysokości emerytur wypłacanych w nowym systemie emerytalnym, czyli przez ZUS i fundusze emerytalne.

Nie ma co liczyć na wysoką emeryturę. Ten, kto w momencie startu reformy emerytalnej w 1999 r. miał 25 lat, przechodząc na emeryturę w sześćdziesiątym roku życia może liczyć na 2 tys. zł miesięcznie. I to o ile jest mężczyzną. Średnia emerytura dla kobiety wyniesie 1,64 tys. zł, czyli nieco ponad 48 proc. ostatniej pensji. Takie są symulacje Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej dotyczące wysokości emerytur wypłacanych w nowym systemie emerytalnym, czyli przez ZUS i fundusze emerytalne.

Ta symulacja jest oczywiście oparta na pewnych założeniach. Przyjęto, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety przechodziliby na emeryturę w wieku 60 lat. Zakładano też, że mężczyzna zarabia w czasie swojej kariery zawodowej 109,6 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli ok. 2,4 tys. zł, a kobieta - 89,7 proc., czyli niecałe 2 tys. zł. Kolejne założenia były takie, że funduszom emerytalnym uda się co roku wypracować zyski sięgające 5 proc., a koszt wypłaty emerytur z drugiego filaru wyniesie 3 proc.

Reklama

Takich symulacji od początku wprowadzenia reformy emerytalnej było wiele i wszystkie pokazywały, że na emerytalne kokosy nie ma co liczyć. Wystarczy przypomnieć zeszłoroczne wyliczenia Najwyższej Izby Kontroli. Według danych z raportu, przeciętnie zarabiający mężczyzna z 37-letnim stażem pracy może liczyć na emeryturę w wysokości 63,5 proc. ostatniej pensji, zaś dla kobiety po przepracowaniu 33 lat stopa zastąpienia, czyli stosunek emerytury do ostatniego wynagrodzenia, wyniesie zaledwie 37,2 proc. ostatniej płacy. Tymczasem ci, którzy odchodzili na emeryturę w 1998 r. dostawali średnio 65 proc. ostatniej pensji.

To jednak wcale nie oznacza, że stary system był lepszy. - Każdy system emerytalny da tak naprawdę taką samą stopę zastąpienia. Dywagacje, który z nich dałby więcej są po prostu nieporozumieniem - mówi prof. Marek Góra współtwórca reformy emerytalnej. Zmieniają się bowiem diametralnie warunki demograficzne, w jakich system emerytalny funkcjonuje. Przybywa starych ludzi, coraz mniej jest zaś młodych, którzy mogliby płacić składki na emerytury dla starszych. A na tej zasadzie działał stary system. Zdaniem Marka Góry ten system tylko obiecywał wysokie emerytury, ale w tych nowych warunkach nie byłby w stanie dotrzymać słowa.

Nowy system działa inaczej, bo każdy oszczędza sam na siebie, jest więc lepiej dostosowany do zmian demograficznych. Pozostanie przy tym poprzednim systemie groziłoby katastrofą. - Taka katastrofa grozi wielu krajom UE, takim np. jak Niemcy, Francja, Włochy czy Hiszpania. Tamte, tradycyjne systemy nie maja tych zdolności adaptacyjnych. Zostały bowiem uformowane w czasach, kiedy problemy demograficzne w takiej formie jak teraz po prostu nie istniały - mówi prof. Góra. Polski system emerytalny przez wielu ekspertów pokazywany jest jako przykład koniecznych reform w krajach zachodnioeuropejskich.

Są jednak prowadzone prace, które mają na celu nieco polski system poprawić. Wysokość emerytury zależy m.in. od tego jak długo płacimy składkę. Stąd niższe emerytury dla kobiet, które teraz kończą pracę w wieku 60 lat, podczas gdy mężczyźni, kiedy mają 65 lat. Poza tym statystycznie kobiety żyją dłużej, więc dłużej pobierają emeryturę. Zaradzić ma temu rządowy pomysł wydłużenia wieku emerytalnego dla kobiet do 65 lat. Pozwoliłoby to, według szacunków resortu, zwiększyć miesięczną emeryturę kobiet do 2,6 tys. zł.

Na tym nie koniec zmian w systemie emerytalnym. Plan oszczędności wicepremiera Jerzego Hausnera przewiduje, że waloryzacja emerytur nie będzie już automatyczna, jak obecnie. Decyzje o tym, o ile wzrosną emerytury z ZUS-u ma podejmować parlament przy okazji uchwalania budżetu. Zmiany dotkną także II filar systemu. Nowa ustawa dotycząca zasad funkcjonowania funduszy emerytalnych zwiększy konkurencję na tym rynku - uważa Krzysztof Pater, wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej.

Przedstawiciele funduszy emerytalnych sądzą jednak, że proponowane zmiany, dotyczące na przykład ograniczenia wysokości opłat pobieranych przez fundusze, nie przyniosą wiele dobrego i nie zaowocują znaczącym zwiększeniem wysokości emerytur. Krzysztof Pater jest jednak innego zdania. - To są elementy, ale spójrzmy na sumę tych działań. Jeśli weźmiemy pod uwagę każdy z drobnych elementów, to każdy z nich wpłynie nieznacznie. Jeśli jednak zbierzemy je razem to będą to istotne zmiany - mówi Krzysztof Pater. Zmiany nie będą jednak na tyle istotne by sprawić, że emeryturę spędzimy pod palmami. Na zabezpieczenie jesieni życia na naprawdę dostatnim poziomie trzeba zapracować samemu. Konieczne jest więc dodatkowe oszczędzanie na emeryturę.

Emerytura z ZUS-u (I filar) i funduszu nie wystarczy na egzotyczne wyjazdy. Symulacje wskazują, że mężczyźni dostaną ok. 60 proc. swojej ostatniej pensji, kobiety nawet mniej niż połowę. Te dwa filary systemu emerytalnego wcale nie mają za zadanie, mimo tego co pokazywano w reklamach funduszy, zapewnić jesieni życia pod palmami. - Chodzi o to, by to były standardowe emerytury generowane przez powszechny system emerytalny, w którym wszyscy funkcjonujemy na takich samych zasadach.

Natomiast każdy, kto chce oszczędzać więcej, czyli innymi słowy więcej swojego dzisiejszego dochodu przenieść na okres własnej starości, ma do dyspozycji możliwości zrobienia tego poza powszechnym systemem - mówi prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej. Każdy, komu marzą się egzotyczne podróże na emeryturze musi więc pomyśleć o trzecim filarze systemu emerytalnego, czyli dobrowolnym i dodatkowym oszczędzaniu.

Trzymanie pieniędzy w przysłowiowej skarpecie nie jest najlepszym pomysłem. Oszczędności odkładane na emeryturę trzeba przecież pomnażać. Oczywiście, jeśli ktoś ma czas i odpowiednią wiedzę, może to zrobić na własną rękę. Jeśli nie, lepiej powierzyć pieniądze instytucji finansowej. Jednak w bankach oprocentowanie lokat cały czas spada i niewykluczone, że będzie jeszcze niższe. Poza tym trzymanie pieniędzy na lokacie wymaga samokontroli - trzeba silnej woli, by przy przedłużaniu lokaty nie wydać tych pieniędzy. Można znaleźć taki produkt finansowy, w którym pieniądze będą zablokowane. Może to być na przykład polisa na dożycie oferowana przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Wpłacając co miesiąc określoną kwotę, całe świadczenie dostaniemy po osiągnięciu ustalonego wieku. Kolejne rozwiązanie to program systematycznego oszczędzania w funduszu inwestycyjnym. Tu zobowiązujemy się, że przez kilka lat będziemy kupować jednostki uczestnictwa danego funduszu. W zamian za to towarzystwo oferuje nam niższe prowizje.

Na dodatkowe oszczędzanie pozwalają też ustawowe rozwiązana. W Polsce funkcjonują Pracownicze Programy Emerytalne, które polegają na tym, że pracodawca płaci dodatkowe składki emerytalne za swoich pracowników, a te inwestowane są przez instytucję finansową. Ta forma nie cieszy się jednak znacznym powodzeniem. Sytuacja może się zmienić od 1 kwietnia przyszłego roku, kiedy to w życie wejdzie nowa ustawa, która przewiduje mniej formalności przy zakładaniu i prowadzeniu PPE. Także od 1 kwietnia zaczną działać Indywidualne Konta Emerytalne (IKE). Oszczędności gromadzone w tej formie będą zwolnione z podatku od zysków kapitałowych. Każdy będzie mógł mieć jedno takie konto w formie rachunku w funduszu inwestycyjnym, w biurze maklerskim, banku prowadzącym działalność maklerską lub w zakładzie ubezpieczeniowym. Rocznie nie będzie jednak można wpłacić więcej niż 150 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a obecnie jest to ok. 3400 zł.

Zacząć odkładać pieniądze na emeryturę można już dziś. Oczywiście to, co zaczniemy odkładać teraz nie będzie zwolnione z podatku, ale najpewniej rozpoczęty np. program systematycznego oszczędzania będzie można kontynuować w formie IKE. Instytucje finansowe nie powinny stwarzać problemów z przekształcaniem obecnie istniejących produktów. 150 proc. przeciętnego wynagrodzenia to jednak zdaniem wielu specjalistów za mało. Ci, którzy chcą odkładać więcej muszą skorzystać z produktów, które nie dają zwolnień podatkowych. Oczywiście, dla niektórych osób ciężko będzie odłożyć nawet te 150 proc. Także te osoby powinny zacząć oszczędzać już teraz. - Jeżeli ktoś ma mało pieniędzy, to może warto już teraz odłożyć sobie trochę środków, by móc w przyszłym roku wpłacić te 3 tys. zł - mówi Cezary Burzyński, wiceprezes Towarzystwa Funduszy Inwestycyjny PKO Credit Suisse. Do tego nie trzeba jednak zakładać programu systematycznego oszczędzania, czy wykupywać polisy. Z tym lepiej poczekać do 1 kwietnia - mówi wiceminister gospodarki, pracy i polityki społecznej Krzysztof Pater. - Liczmy się z tym, że konkurencja wymusi obniżenie opłat pobieranych przez instytucje finansowe, a więc przyniesie także korzyści dla przyszłych emerytur - mówi Pater.

Korzyści z III filaru zależą od tego, o ile chcemy zwiększyć naszą emeryturę i ile możemy na ten cel przeznaczyć. Zakładając, że z dwóch filarów dostaniemy emeryturę w wysokości 60 proc. pensji, to przydałby się dodatek w wysokości przynajmniej 20 proc. Jeśli zaczynamy pracę z przeciętną pensją 2 tys. zł, a po kilkudziesięciu latach kończymy z 3 tysiącami, to te 20 proc. wyniesie 600 zł. Zapracowanie na taki miesięczny dodatek do emerytury nie wymaga wiele wysiłku. Odkładając 5 proc. dochodów, czyli 100 zł miesięcznie, począwszy od 25 roku życia, nie powinniśmy mieć problemu z uzbieraniem odpowiedniej kwoty. Jeśli instytucjom finansowym uda się zarobić 4 proc. rocznie to odkładając po 100 zł, tyle by mieć 600 zł dodatku do emerytury uzbieramy już po 35 latach oszczędzania.

- Wcześniejsze odkładanie pieniędzy na emeryturę nie oznacza tylko tyle, że jeśli wcześniej zaczyna się wpłacać, to po prostu wpłaca się więcej. Do tego dochodzi jeszcze możliwość skorzystania z procentu składanego - mówi Maciej Rogala prezes firmy PPE Konsultanci. Odkładane pieniądze są bowiem inwestowane i powinny przynosić zyski. Te pierwsze zyski także zostaną zainwestowane i przyniosą kolejne. Im wcześniej zacznie się odkładać pieniądze, tym efekt ten będzie większy.

Mateusz Ostrowski

Zadbaj o swoją emeryturę w Centrum Finansowym

Sprawdź swój Otwarty Fundusz Emerytalny

Expander.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »