Emerytury: Za słabe zachęty do dłuższej pracy

Prezes ZUS Gertruda Uścińska przekonuje, że pracując pięć lat dłużej, można niemal podwoić wysokość emerytury i przykładowo zamiast 1700 zł wypracować sobie 3 tys. zł świadczenia. Eksperci wyliczają jednak, że przez ten czas taka osoba straci około 120 tys. zł z tytułu niepobierania emerytury oraz 13-ki, a w tym roku również 14- ki. Potrzebne są silniejsze bodźce - zachęty do dłuższej pracy.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Nowy system premiuje dłuższą pracę, ponieważ daje ona wyższe świadczenie - mówiła kilka dni temu prof. Gertruda Uścińska, w rozmowie w Interią. I podawała przykład seniora, który ma 350 tys. kapitału w ZUS, co daje mu 1700 zł emerytury, ale jeśli przesunąłby moment przejścia na emeryturę o 5 lat, to jego emerytura wyniosłaby ponad 3 tys. zł. W przypadku kobiety, przy 350 tys. kapitału, jej emerytura wyniesie 1300 zł, ale jeśli przesunie moment przejścia o pięć lat, to świadczenie wzrosłoby do 2400 zł. To są istotne różnice.

Reklama

Eksperci zaznaczają jednak, że przesunięcie momentu przejścia na emeryturę oznacza wprawdzie wyższe świadczenie w przyszłości, ale w łącznej kalkulacji trzeba uwzględnić fakt, że każdy rok dłuższej pracy to także rok niepobierania świadczenia.

- Warto uzupełnić, że osoba, która ma 1700 zł emerytury i odłoży decyzję o przejściu na emeryturę o 5 lat straci około 120 tys. zł, bo w każdym z tych lat utraci 12 świadczeń plus 13-ą emeryturę - wylicza Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.

- Najlepszą strategią jest pobieranie emerytury i dalsza praca. Po osiągnięciu wieku emerytalnego nie obowiązują limity dorabiania, więc świadczenie zawsze wypłacane jest w pełnej wysokości. Od strony ubezpieczeniowej pracujący emeryt odprowadza nadal składki, więc wysokość przyszłego świadczenia także wzrasta. W tym roku można przeliczać świadczenie co kwartał, od przyszłego roku rząd stwierdził, że ograniczy to prawo i będzie można przeliczać emeryturę raz w roku. Od strony emeryta - co roku świadczenie podlega waloryzacji od 1 marca - więc wysokość pobieranych środków zwiększa się. Pracujący emerytur dostanie także 13 emeryturę i w tym roku także 14 emeryturę. Dalsza praca i pobieranie świadczenia w przyszłym roku będą jeszcze bardziej atrakcyjne przez wyższą kwotę wolną. W praktyce oznacza to, że zarówno w krótkim jak i dłuższym okresie opłaca się pracować i pobierać emeryturę - przekonuje Antoni Kolek.

Jak wyjaśnia, celem systemu emerytalnego jest zabezpieczenie sytuacji, gdy ze względu na wiek nie jesteśmy w stanie sami pracować i się utrzymywać. - Jeśli pozwalamy jako państwo pobierać świadczenie wynikające z ryzyka starości i jednocześnie dalej pracować, to nie ma wątpliwości, że zawsze będzie to najlepsze rozwiązanie dla ubezpieczonych. Jednak ograniczenie możliwości pobierania emerytury w wieku powszechnym wydaje się być niemożliwe zarówno ze względu na prawa nabyte jak i ze względu na nastroje społeczne. Jeśli przyjąć, że wartością jest dłuższa praca bez pobierania świadczenia to najlepszym rozwiązaniem jest wydłużanie wieku emerytalnego. Wiemy jednak, że rozwiązanie to jest nieakceptowalne społecznie. Jednak projektując system emerytalny powinniśmy dzisiaj przede wszystkim zadbać o stabilność finansową państwa w długim terminie i zorganizować system dla dzisiejszych 30-40-latków - uważa ekspert Instytutu Emerytalnego.

Jego zdaniem można to zrobić, poprzez odpolitycznienie ubezpieczeń społecznych. W tym celu należy sprawić, żeby wiek emerytalny nie był przedmiotem targów politycznych. - Aby to zrobić należy wprowadzić równy powszechny wiek emerytalny, a następnie to GUS (lub inna instytucja) powinien indeksować jego wysokość dla każdego rocznika. Na zasadach rachunku aktuarialnego każdy rocznik powinien mieć dostosowany wiek emerytalny do średniego dalszego trwania życia podawany z wyprzedzeniem tak by można było planować własną karierę i przygotować się na jej zakończenie - proponuje Antoni Kolek.

Na konieczność wzmocnienia bonusów premiujących późniejsze przejście na emeryturę zwracali uwagę prof. Paweł Wojciechowski główny ekonomista Pracodawców RP i były minister finansów oraz Tomasz Lasocki, specjalista w zakresie zabezpieczenia społecznego na Wydziale Prawa i Administracji UW.

Ich zdaniem takie systemowe zachęty powinny iść w takim kierunku wyrównywania utraconych korzyści, czyli żeby niepobrane świadczenia oraz trzynastki czy czternastka z tytułu późniejszego przejścia na emeryturę były potem wypłacane, a dodatkowo składka emerytalna powinna być w przypadku takich osób dopisywana do konta emerytalnego w ZUS (składka rentowa dla pracującego emeryta jest de facto podatkiem, a nie składką).

Jak niedawno wyliczyli w obecnym systemie "utrata" świadczeń zostanie skompensowana dopiero po ośmiu latach od osiągnięcia wieku emerytalnego.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emerytura | ZUS | praca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »