Kto najwięcej straci na wprowadzeniu emerytur stażowych?
Emerytury stażowe to pomysł związków zawodowych, popierany przez prezydenta. W najgorszej sytuacji znajdą się kobiety kończące pracę zawodową, chyba że doprowadzimy do ruiny cały system emerytalny.
Takie emerytury to rozwiązanie stosowane w niektórych krajach, które jest adresowane do osób nieidących na studia, czyli wcześnie podejmujących pracę, a więc wcześniej tracących możliwości wykonywania ciężkiej pracy fizycznej.
- Jestem zdecydowanie przeciwny, aby w Polsce wprowadzać emerytury stażowe na warunkach, które proponują związki zawodowe. Proponują one, aby staż zawodowy dla kobiet wynosił 35 lat, wliczając do niego urlopy macierzyńskie i wychowawcze, co oznacza, że część kobiet przechodziłaby na emeryturę już w wieku 55 lat - mówi w rozmowie z MarketNews24 Jeremi Mordasewicz, członek Rady Dialogu Społecznego, ekspert Konfederacji Lewiatan. - Nie możemy tego zrobić naszym dzieciom i wnukom.
Wprowadzenie emerytur stażowych doprowadzi do tego, że coraz więcej kobiet będzie otrzymywało emerytury minimalne, dofinansowywane z budżetu państwa.
Jednak emerytury stażowe to nie jest zły pomysł, jeżeli zostanie wprowadzony po spełnieniu określonych warunków.
- Powinniśmy stopniowo, w ciągu 10 lat, wyrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Staż pracy powinien wynosić ok. 42 lata - mówi ekspert Lewiatana.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze