Mordasewicz: ZUS to nie skarbonka
Z punktu widzenia Polaków obsadzenie stanowiska prezesa ZUS-u jest znacznie mniej istotne niż system emerytalny - mówi członek rady nadzorczej ZUS, Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem, dla obywateli znacznie istotniejszą sprawą jest wysokość składek i przyszłych emerytur.
Obecnie pieniądze przyszłych emerytów przekazywane do ZUS-u są natychmiast wypłacane emerytom już pobierającym świadczenia. - To nie jest skarbonka, do której wpłacamy pieniądze, a potem - kiedy już przejdziemy na emeryturę - wyjmiemy je stamtąd. Pokolenie pracujące płaci na pokolenie, które przechodzi na emeryturę - a gwarantem tego porozumienia jest państwo - podkreśla Mordasewicz.
Ocenia on, że ten system pozostanie bezpieczny, o ile nie dojdzie do wojny światowej lub tak masowej emigracji zarobkowej Polaków, że wyjedzie "połowa Polski". Nie powinniśmy jednak spodziewać się wysokich świadczeń.
- Wszyscy powinni sobie zdawać sprawę, że w nowym systemie emerytalnym każdy z nas otrzyma przechodząc na emeryturę tyle, ile do systemu włożył. Ten zgromadzony przez nas - tak zwany kapitał emerytalny - będzie podzielony przez oczekiwany czas życia wyrażony w miesiącach. Jeżeli będziemy pracować 3 razy dłużej niż wyniesie oczekiwany czas życia, to możemy spodziewać się przyzwoitej emerytury - wyjaśnia członek rady nadzorczej ZUS.
Sytuacja sprzed reformy emerytalnej, gdy po mniej niż 40 latach pracy emeryturę wypłacano około 20 lat, przy 20-proc. składce, powodowała, że świadczenia były niskie.
- Ubolewam nad niskim zaufaniem do ZUS-u, ale to nie ZUS kształtuje politykę emerytalną. To, że na przykład zlikwidowano Otwarte Fundusze Emerytalne, nie było decyzją ZUS-u, ale decyzją rządu i parlamentu. ZUS jest tylko administratorem. To nie ZUS kształtuje politykę emerytalną, to nie ZUS wyznacza wysokość składek i wysokość emerytur - podkreśla Jeremi Mordasewicz.