Nowy rząd chce zreformować PPK. "Plan zabrania pieniędzy jest nierealny"

Pieniądze w ramach OFE stanowiły część składki emerytalnej i były publiczne, natomiast środki w PPK to prywatne pieniądze. Scenariusz zabrania tych pieniędzy jest nierealny – poinformował w wywiadzie wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk. Jego wypowiedź to reakcja na pojawiające się w przestrzeni medialnej doniesienia, że nowy rząd chciałby w jakiś sposób zreformować PPK.

Bartosz Marczuk, wiceprezes zarządu Polskiego Funduszu Rozwoju, w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl odniósł się do pytania, czy istnieje realna obawa, że nowy rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy, zamknie program Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) i "przesunie pieniądze" do ZUS, podobnie jak to się stało z Otwartymi Funduszami Emerytalnymi (OFE).

Jak pisał kilka dni temu serwis wyborcza.biz, nowy gabinet pod wodzą Donalda Tuska ma zamiar zreformować PPK, zmieniając sposób inwestowania środków wpłacanych przez uczestników. Miałyby one być lokowane tam, gdzie będzie to najbardziej opłacalne dla oszczędzających.

Reklama

Wiceprezes PFR, pytany o potencjalne "zamknięcie PPK", stwierdził, że "takiej obawy nie ma".

Wiceprezes PFR: Środki gromadzone w PPK są bezpieczne

"Po pierwsze, cała konstrukcja PPK to w praktyce uniemożliwia. Po drugie nie sądzę, by jakikolwiek rząd, który powstanie, miał ochotę, by taki system likwidować. Z tego systemu płyną dla rządu wyłącznie korzyści" - ocenił Marczuk.

Podkreślił, że środki zgromadzone w PPK "są bezpieczne" i nie jest to system taki, jak OFE. Zauważył, że pieniądze w ramach OFE stanowiły część składki emerytalnej. Dodał, że "od samego początku była dyskusja, czy to pieniądze prywatne, czy publiczne", aż ostatecznie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że są to pieniądze publiczne. "W PPK mamy do czynienia z prywatnymi pieniędzmi ludzi, którzy płacą do PPK część swojej pensji netto i z prywatnymi pieniędzmi pracodawców, którzy wpłacają tam także swoje pieniądze" - zaznaczył wiceprezes zarządu PFR. Wskazał, że przesądza o tym ustawa o PPK - "wprost jest tam napisane, że są to pieniądze prywatne".

"Poprzedni rząd zapłacił dużą cenę polityczną za ruch z OFE, więc będzie szczególnie wrażliwy na ewentualne zmiany. Każdemu rządowi powinno zależeć na tym, by sytuacja gospodarcza, a także na giełdzie, była dobra. Kiedy ktoś zdecydowałby się na taki ruch, nie miałby comiesięcznego transferu ok. 650 mln zł, które w tej chwili trafia na rynek od oszczędzających. Można spodziewać się też perturbacji na giełdzie" - zauważył Marczuk. Podkreślił, że wówczas aktywa w PPK "też by już nie rosły i nie zasilały gospodarki". "A dziś sięgają już 20 mld zł" - powiedział. Dodał, że w PPK oszczędza blisko 3,4 mln ludzi.

Marczuk zauważył także, że tzw. stopa zastąpienia - która informuje, na ile pieniędzy można liczyć na emeryturze w stosunku do ostatniej pensji - wynosi obecnie ok. 50 proc., ale, jak podaje ZUS, zmierza ona w kierunku 25 proc.

"Scenariusz zabrania tych pieniędzy jest nierealny"

"Dlatego Polacy powinni mieć dodatkowe, własne oszczędności. PPK są też ważne z perspektywy całej gospodarki. Ten kapitał sprzyja rozwojowi i inwestycjom. Dlatego raz jeszcze podkreślę: scenariusz zabrania tych pieniędzy jest nierealny. Ja spokojnie oszczędzam dalej w PPK" - poinformował wiceprezes zarządu PFR.

Według informacji wyborcza.biz, w KO nie podoba się głównie nakaz inwestowania 40 proc. funduszy gromadzonych w PPK w spółki z indeksu WIG20. "Fundusze PPK powinny być inwestowane w te instrumenty, które są najbardziej opłacalne dla uczestników, a nie polityków" - mówił w rozmowie z serwisem anonimowy polityk Koalicji Obywatelskiej.

PPK to system oszczędzania, w który zaangażowany jest pracownik, pracodawca oraz państwo. Na wpłaty w ramach PPK składają się: 2 proc. wynagrodzenia brutto, które płaci pracownik (osoby zarabiające mniej niż 120 proc. minimalnego wynagrodzenia mogą wnioskować o obniżenie swojej wpłaty do 0,5 proc. wynagrodzenia brutto), jak również 1,5 proc. wynagrodzenia brutto pracownika, które wpłaca jego pracodawca. Dodatkowo w pierwszym roku partycypacji w PPK pracownicy otrzymują tzw. wpłatę powitalną w wysokości 250 zł, a co roku wpłatę od państwa, która wynosi 240 zł.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: PPK | reforma | rząd Donalda Tuska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »