Rafał Woś: Nawet Tusk mówi, że to PiS lepiej zna się na gospodarce
Nie wiem, czy państwo zauważyli, ale w minioną niedzielę Donald Tusk oficjalnie przyznał, że to PiS lepiej od liberałów zrozumiał wyzwania współczesnej gospodarki oraz trendy nowej ekonomii.
Pamiętam dobrze czas tuż po wyborczym sukcesie PiS w roku 2015. Pracowałem wtedy w tygodniku, gdzie nie bardzo wolno było uprawiać coś innego niż straszenie PiS-em. A gdy człowiek próbował pisać, że np. 500+ to sensowne rozwiązanie natychmiast zaczynały się kapturowe sądy.
Kończące się - jak się potem okazało - wypchnięciem inaczej myślącego ze swoich łamów. Na szczęście tymczasem zawsze miałem pod ręką felieton w innym miejscu. Właśnie w jednym z takich tekstów udało mi się po raz pierwszy (ale nie ostatni) trafić w czuły punkt liberałów.
Co takiego napisałem? Ano tyle, że wbrew popularnej w pełnej samozadowolenia antyPiSowskiej banieczce tezie prawda jest taka: dziś to PiS lepiej rozumie ekonomiczne wyzwania przed którymi stoi taki kraj, jak Polska. W tym sensie to PiS lepiej łapie i nowe trendy ekonomiczne światowej debaty. A nie liberałowie.
Na dowód podawałem właśnie takie posunięcia jak 500+, podwyżka płacy minimalnej czy obniżenie wieku emerytalnego.
Czyli wszystkie te działania, które wówczas były dla liberałów najlepszym dowodem szkodliwego PiS-owskiego populizmu. Strasznego populizmu, co to uczyni z nas drugą Grecję, trzecie Zimbabwe i czwartą Koreę Północną itd. Pod nieobecność Tuska nadzieją moich liberalnych krytyków był wówczas Ryszard Petru (taki polityk, nazywany kiedyś przez liberalne media "polskim Kennedym"). To Petru mówił wtedy (podczas debaty nad 500+) w Sejmie "mówię wam jako ekonomista. E-KO-NO-MI-STA. Nie uda wam się". Gdy ktoś próbował wtedy dowodzić, że (niestety) w błędzie jest akurat nie PiS to reakcje były oczywiście wściekłe. Liberałowie po prostu nie mogli się pogodzić z rzeczywistością. No bo jak to? Przecież to MY jesteśmy ci nowocześni. A PiS to wstecznicy. Jak ktoś śmie pisać, że Kaczyński i jego ludzie lepiej rozumieją nowoczesną gospodarkę niż my potomkowie profesorów Balcerowicza, Geremka i Hausnera w linii prostej.
Przypomina mi się to wszystko dziś. krótko po efektownej konferencji prasowej byłego premiera Donalda Tuska, który zapowiedział powrót do Polskiej polityki. W czasie tej konferencji Tusk powiedział wyraźnie dwie rzeczy. Po pierwsze: 500+ to dobre rozwiązanie i zostanie nawet po tym jak (jeśli) liberałom uda się wrócić do władzy. To nie jest zaskoczenie. To już wiedzieliśmy - liberałowie po długich bólach, ale się jednak do sztandarowego przedsięwzięcia gospodarczego PiS przekonali. Ale była jeszcze druga deklaracja. Ta dotycząca emerytur. Tusk przyznał, że przeforsowane przez jego rząd podwyższenie wieku emerytalnego było błędem. Tak, właśnie błędem. Tusk powiedział dosłownie: - To był mój błąd. Zaufałem za bardzo niektórym twardym ekspertom.
Skoro więc podwyżka wieku emerytalnego przez Tuska była błędem, to PiS (logiczny wniosek) ten błąd naprawił obniżając wiek emerytalny po wyborach 2015 roku. Czyli wykonał słuszne posunięcie.
Co więc tak właściwie powiedział nam Tusk w roku 2021? Ano powiedział tak naprawdę, że jego rywale z PiS-u prowadzą lepszą politykę ekonomiczną, niż on sam i jego ludzie w latach PiS poprzedzających. Czyż nie? W jakimś sensie Tusk mówi więc to, co ja (i wielu innych) mówiliśmy i pisaliśmy od wyborów roku 2015. A na co publicystyczni groupies Tuska zgrzytali zębami, za co wycinali z własnych łamów i za mówienie czego najchętniej wytatuowaliby człowiekowi na czole stygmat "PiSoluba". Teraz mówi to samo ich własny guru. Tak długo oczekiwany Donald Tusk. Oczywiście oni nigdy tego nie przyznają. Ale państwo po to macie swój własny rozum, żeby takie rzeczy dostrzegać i wyciągać z nich wnioski. Ja tylko się cieszę, że mogłem pomóc.
Rafał Woś
Autor felietonu wyraża własne opinie.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze