Reforma z bagażem błędów

Ewa Lewicka, Lesław Gajek - były prezes ZUS i obecna szefowa Zakładu Aleksandra Wiktorow, uczeni i byli ministrowie spotkali się wczoraj na konferencji Izby Gospodarczej PTE, by podsumować reformę emerytalną.

Ewa Lewicka, Lesław Gajek - były prezes ZUS i obecna szefowa Zakładu Aleksandra Wiktorow, uczeni i byli ministrowie spotkali się wczoraj na konferencji Izby Gospodarczej PTE, by podsumować reformę emerytalną.

Z zaproszenie prezesów PTE nie skorzystali szefowie Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, który był reprezentowany jedynie przez rzecznika prasowego. Tymczasem pod adresem UNFE popłynęło wiele gorzkich słów i to niekoniecznie ze strony prezesów PTE. Jeden z mówców nazwał nawet UNFE administracyjnym nieporozumieniem, zaś Zygmunt Kostkiewicz, prezes PZU, do niedawna prezes PTE Commercial Union, postulował, by w Polsce - wzorem np. Niemiec - starać się o scalenie instytucji nadzorujących finanse. Jeden z autorów reformy prof. Jerzy Hasner przyznał, że podczas prac nad reformą emerytalną był zwolennikiem utworzenia takiego nadzoru jak UNFE. Dzisiaj tego żałuję - stwierdził.

Reklama

Agnieszka Chłoń-Domińczak, jedna z twórczyń reformy systemu emerytalnego, obecnie pracująca w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową mówiła o konieczności powołania w Polsce instytucji Krajowego Aktuariusza, którego zakres obowiązków powinien dotyczyć szeroko rozumianej sfery zabezpieczenia społecznego. Miałyby one dotyczyć np. kontroli nad przychodami i wydatkami FUS, przychodami i dodatkami funduszu rezerwy demograficznej, finansowania kas chorych, sektora otwartych funduszy emerytalnych, pracowniczych programów emerytalnych, KRUS, innych systemów emerytalnych (mundurowych, sędziów, prokuratorów oraz funkcjonowania systemu emerytur pomostowych). Podobnie jak inni mówcy, którzy uznali konieczność powołania takiej instytucji, Chłoń zwracała uwagę, że stanowisko to powinno być wyłącznie merytoryczne, niepodatne na wpływy polityczne.

Ze zrozumiałych powodów wiele miejsca poświęcono ZUS. Jego były szef Leslaw Gajek, który kilka dni temu został odwołany z urzędu w atmosferze skandalu, powiedział, że w momencie wdrażania reformy Zakład był do niej kompletnie nieprzygotowany. Zarówno reforma, jak i kolejne wydarzenia obnażyły ryzyka i koszty. Gajek ujawnił np., że suma ok 4-4,5 mld zł. zostala przesłana na niewłaściwe konta. Jego zdaniem są bardzo nikłe szanse, by w ciągu najbliższych trzech miesięcy zadziałał docelowy system przesyłu składek. Tymczasem minister Ewa Lewicka jest optymistką i uważa, że trzymiesięczny termin jest realny.

Sporo miejsca poświęcono trzeciemu filarowi reformy, a ściślej mówiąc jego brakowi. Andrzej Kołatkowski, TFI Kapital Handlowy, powiedział wprost, że bez woli rządzących masowe dobrowolne ubezpieczenia nie ruszą. Pani ministrer Lewicka mówiła, ze reformę wprowadzano również po to, żeby zmniejszyć deficyt finansów panstwa. Zmniejszono, tylko jakim kosztem. Stopa zastąpienia dla mężczyzn wynosi 65 proc., dla kobiet może to być tylko 39 proc. - mówił Kolatkowski. Jego zdaniem pracownicze programy emerytalne, które i tak funkcjonują w śladowej ilości, adresowane są przede wszystkim do wielkich firm, które są sobie w stanie poradzić ze skomplikowanymi procedurami. A przecież gros polskich pracodawców to firmy małe i średnie - mówił Kołatkowski. Jego zdaniem, wszelkie dobrowolne plany emerytalne, w tym również pracownicze programy, są w Polsce możliwe, ale jedynie dzięki zachętom podatkowym.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Wiktorow | błędów | reformy | Lesław Gajek | reforma | bagaz | ZUS | Prezes ZUS | PTE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »