Starzy odeszli z pieniędzmi, młodzi zostali z długami

Wczesne emerytury są nie do utrzymania. Co więcej: odpowiadają za kryzys finansowy i wzrost bezrobocia - taka jest kwintesencja dyskusji panelowej pod nazwą "Dlaczego trzeba podnosić wiek emerytalny" zorganizowanej wspólnie przez SGH i Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

- Święty Mikołaj kiedyś finansował nasze wydatki, a tym świętym Mikołajem była demografia. Każde kolejne pokolenie było liczniejsze od poprzedniego i spłacało jego długi. Tak rozumiany święty Mikołaj panował dwie-trzy dekady, a politycy, którzy dawniej byli jego dilerami i rozdawali to dobro zostali bez dostawcy, ale dalej udają, że rozdają, tonąc w długach. To kończy się w tej chwili w całej Europie - tłumaczył obrazowo prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.

Próbował też obalić mit, że wydłużanie czasu pracy osób starszych blokuje miejsca pracy dla młodych. Jego zdaniem wiele problemów młodych ludzi: ruch oburzonych, to co nazywamy pokoleniem 1000 euro, to w dużej mierze efekt zbyt wczesnych emerytur, które także w Polsce rozdawano zbyt hojnie przez ostatnie 20-30 lat.

Reklama

- Po prostu starsi odeszli z pieniędzmi, a młodzi zostali z długami, bez możliwości uzyskania sensownej pracy, bo na jej opłacenie nie ma pieniędzy - mówił prof. Góra.

Mechanizm jest prosty: wysyłając ludzi na emeryturę wysyłamy za nimi pieniądze, te zaś budżet zabiera od pracodawców w postaci wyższych składek, które powodują, że nie opłaca się zatrudniać kogokolwiek, a już na pewno niedoświadczonych pracowników.

Dr Maciej Bukowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych przekonywał, że nie ma specyficznego problemu bezrobocia ludzi młodych, tak samo jak nie ma problemu bezrobocia ludzi starych. Jest problem bezrobocia w ogóle.

- Najważniejsza na rynku pracy jest dynamiczna gospodarka. Elastyczna gospodarka oznacza niższe bezrobocie i mniejsze kłopoty na rynku każdej z grup - przekonywał.

Pieniądze zaoszczędzone w budżecie na wydłużeniu wieku emerytalnego powinno się przeznaczyć na cele modernizacyjne. Gdyby propozycje rządowe weszły w życie już w 2020 roku udałoby nam się zaoszczędzić 1 procent PKB, a więc 16 miliardów złotych rocznie. Odpowiada to kosztom budowy 500 kilometrów autostrad rocznie. Oszczędności do 2040 roku pozwoliłyby już zbudować 1000 kilometrów autostrad rocznie.

Pozostawanie przy obecnym systemie spowoduje natomiast, że Polska wpadnie w tzw. pułapkę średniego dochodu. Dr Bukowski wskazywał na wykresie relację dochodów Europejczyków względem dochodów Amerykanina. Okazuje się, że Portugalii, Hiszpanii i Grecji ciężko się wydostać ze środka tego wykresu. Nagle przestały się rozwijać. Polska zaś zbliża się od dołu do tej strefy marazmu.

Dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy i polityki społecznej oceniła, że dobrze, iż w dyskusji o emeryturach doszliśmy do perspektywy roku 2040, bo dotychczas mówiło się tylko o wyżu z lat 50. XX wieku, a za 30 lat w wiek emerytalny będzie wkraczał także drugi polski wyż - z lat 80. XX wieku. Otwartym niestety pozostaje pytanie kto zarobi na ich emerytury.

Marek Pielach

Konferencję "Dlaczego trzeba podnosić wiek emerytalny" zorganizowało 20 lutego Towarzystwo Ekonomistów Polskich i Szkoła Główna Handlowa

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »