Świadczenie emerytalne do końca życia? Będzie ciężko
Postulat NBP, do projektu ustawy o ogólnoeuropejskich indywidualnych produktach emerytalnych, dotyczący renty dożywotniej odnosi się w tym przypadku do bardzo wąskiej grupy. Nie jest to jednak pierwsze podejście do dobrowolnych świadczeń dożywotnich - tłumaczy w rozmowie z Interią Grzegorz Chłopek, ekspert rynku emerytalnego.
Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: NBP chce umożliwienia polskim emerytom wypłaty środków z dobrowolnej części systemu emerytalnego w formie renty dożywotniej. To opinia do projektu ustawy o ogólnoeuropejskich indywidualnych produktach emerytalnych. Takie pomysł już się pojawiał przy okazji PPK, ale to chyba nie jest zbyt łatwe do wprowadzenia?
Grzegorz Chłopek, były prezes NN PTE, obecnie dyrektor zarządzający iWealth Management i ekspert współpracujący z Instytutem Emerytalnym: - Dożywotnie renty to nie jest zupełnie nowy temat, w tym przypadku jest to postulat do produktu, który ma być oferowany w systemie paneuropejskim, a dotyczy głównie osób pracujących w wielu krajach. Nie jest więc skierowany do tych, którzy oszczędzają w takich systemach jak PPK, IKE czy IKZE. Dlatego postulat NBP odnosi się więc do rozwiązania szykowanego dla bardzo wąskiej grupy, który nie będzie w naszym kraju powszechny.
- Natomiast kwestia dożywotnich rent jest już poruszana przy dobrowolnych produktach emerytalnych, ponieważ z IKE, IKZE czy PPK można w momencie wypłaty przekierować środki na produkt dożywotni, ale wcześniej musi on powstać. Jedyną firmą, która może zaoferować taki produkt jest towarzystwo ubezpieczeń na życie, które na podstawie analiz aktuarialnych wyliczy wielkość takiego świadczenia.
Dlaczego to jest problematyczne i nikt nie oferuje rent dożywotnich?
- Najbliżej tej koncepcji byliśmy ponad 10 lat temu, kiedy podejmowany był temat wypłat środków z OFE. W dyskusjach pojawił się wówczas problem negatywnej selekcji. Dodatkowo bardzo trudna do rozwiązania była jeszcze jedna sprawa, ponieważ zgodnie z zasadami systemu, przez pierwsze 5 lat takie świadczenie otrzymywałyby tylko kobiety z racji niższego wieku emerytalnego, a według regulacji europejskich nie można stosować odrębnych tablic życia dla kobiet i mężczyzn. To skutkowałoby problemem z prawidłowym szacowaniem długości życia i wyliczeniem świadczenia dla tych roczników.
Dlaczego główną przeszkodą jest negatywna selekcja? Na czym to polega?
- Przeciętna długość życia wynosi około 78 lat, dla samych mężczyzn jest to 74 lata a dla kobiet 82 lata. Te wielkości uwzględniają jednak również osoby, które nie dożyły emerytury. Jeśli jednak dożyjemy do emerytury to według GUS mężczyźni spędzą na niej 16 lat a kobiety aż 25 lat. Generalnie więc ludzie przeciętnie żyją na emeryturze dłużej niż wynikałoby to ze zwykłej średniej trwania życia, bo aż 20 lat. Osoby, które uzbierały kapitał, ale ze względów zdrowotnych, chorób w rodzinie itp. przewidują, że będą żyć krócej nie zdecydują się na skorzystanie z tych produktów. W związku z tym pozostali, którzy przystąpią do tego systemu i będą żyć dłużej niż 17 lat i mogą być bardziej kosztowni dla firmy ubezpieczeniowej, więc będzie ona szacować ich długość życia z dużym zapasem. Tak samo niebezpieczna dla firmy ubezpieczeniowej, a w konsekwencji także dla emerytów, jest sytuacja gdyby jej produkt emerytalny kupiły wyłącznie kobiety - one żyją statystycznie dłużej niż przeciętny Polak.
I w konsekwencji te proponowane świadczenia będą relatywnie niskie, więc nieatrakcyjne?
- Tak, będą niskie, jeśli dopuści się do tego by negatywna selekcja była możliwa. Dlatego system rent dożywotnich powinien być dzielony na dosłownie niewiele podmiotów, które by je oferowały. Wówczas to ryzyko negatywnej selekcji jest mniejsze, a ryzyko długiego życia rozkłada się na dużej grupie osób. Spada więc ryzyko dla firmy ubezpieczeniowej, spadają koszty administracyjne przeliczone na jedną osobę, co powinno podnieść ofertę proponowanej renty dożywotniej.
- Pamiętajmy też, że w obecnych czasach z dożywotnim produktem emerytalnym jest związane duże prawdopodobieństwo skokowego wydłużenia się życia w związku z rozwojem medycyny i technologii w służbie zdrowia. Nie można więc bazować na dotychczasowych tablicach życia, ale trzeba zakładać, ile ono będzie trwało średnio za 20-30 lat. Założenie, że dzieci, które się teraz rodzą, będą żyć o 10 czy nawet 20 lat dłużej wcale nie jest abstrakcyjne. Połowa z nich może dożyć 100 lat.
- Gdy startował nowy system emerytalny w 1999 roku tablica życia pokazywała, że 60-latek będzie żył jeszcze 226 miesięcy, a obecnie ma on 261 miesięcy przed sobą, więc 3 lata więcej. Dla 65-latka prognozowane życie wydłużyło się ze 185 miesięcy do 217 miesięcy. Między innymi z tego powodu, czyli wydłużonego czasu pobierania emerytury z ZUS, te świadczenia spadają w systemie publicznym, gdy porównujemy je do naszych ostatnich zarobków.
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze