Ukraina stawia na prywatne fundusze emerytalne
Ukraiński rząd zatwierdził projekt gruntownych zmian systemu emerytalnego. Przewiduje on radykalne ograniczenie dotychczas obowiązującej formuły solidarnościowej i przeniesienie ciężaru odpowiedzialności za finanse emerytów znad Dniepru na prywatne fundusze emerytalne.
Obecnie funkcjonujący solidarnościowy system emerytalny trzeszczy w szwach. Liczba Ukraińców zmalała z 52 mln w momencie uzyskiwania niepodległości w 1991 r. do 38 mln według przeprowadzonego pod koniec zeszłego roku elektronicznego oszacowania. Społeczeństwo się starzeje, emerytów jest już 11,2 mln. W dodatku miliony obywateli w wieku produkcyjnym wyemigrowało w poszukiwaniu chleba za granicę. Rezultat - nie ma komu utrzymywać emerytów, którzy i tak dostają głodowe świadczenia, często poniżej minimalnego progu egzystencji. Przeszło 60 proc. ukraińskich emerytów - według danych Funduszu Emerytalnego Ukrainy (PFU), odpowiednika polskiego ZUS - otrzymuje emerytury niższe niż 3 tys. hrywien, czyli 400 zł.
Prywatne fundusze emerytalne funkcjonujące na zasadach dobrowolności i uzupełniające system solidarnościowy działają nad Dnieprem od lat, jednak na razie o ich sukcesie trudno mówić. Choć na Ukrainie są zarejestrowane aż 63 takie podmioty, mające łącznie 878 tys. klientów, to według danych Państwowej Komisji Regulacji Rynków Usług Finansowych na koniec pierwszego kwartału 2020 r. ze składek zebrały one łącznie zaledwie 3,1 mld hrywien, czyli około 115 mln dolarów.
Teraz rząd chce to zmienić. Ze względu na sytuację demograficzną, już w niedalekiej przyszłości jeden zatrudniony będzie musiał utrzymać ze swoich podatków dwóch emerytów. To nierealne i w perspektywie 15 lat państwo nie będzie w stanie wypłacać emerytur - ocenił ukraiński premier Denys Szmyhal. - Trzeba będzie dwukrotnie podnieść podatki, żeby można było utrzymać emerytów. Firmy już dziś nie chcą zwiększania podatków. Podniesienie ich o 100 proc. jest niemożliwe. Za 15 lat nie będziemy w stanie płacić emerytur. To prosta matematyka - wyjaśnił, zapowiadając wprowadzenie już w 2021 r. systemu kapitałowego, który ma zastąpić obecnie funkcjonujący system solidarnościowy. W założeniu państwo ma wypłacać jedynie "niewielką emeryturę socjalną", a na zasadnicze zabezpieczenie starości ukraińscy pracownicy mieliby odkładać w funduszach emerytalnych.
Ministerstwo Polityki Socjalnej chce, by reforma weszła w życie 1 stycznia 2022 r. Jej wprowadzeniu miałaby towarzyszyć "czystka" obecnie działających funduszy prywatnych. - Nie możemy dopuścić wszystkich 60 funduszy. Będą wyraźne wymogi, które spełni 10-15 funduszy. (...) Szereg wymogów, które odnoszą się do prywatnych funduszy emerytalnych wynika z dyrektyw europejskich, Narodowa Komisja Papierów Wartościowych i Rynku Kapitałowego zamieści je w swoich rozporządzeniach regulujących udział w systemie. To wszystko jest zapisane w projekcie ustawy. Wszystkie fundusze będą przechodzić procedurę autoryzacji - powiedziała szefowa resortu Maryna Łazebna.
Na początek rząd zamierza już w 2021 r. uruchomić system kapitałowy dla osób w wieku poniżej 35 lat, pracujących w szkodliwych lub ciężkich warunkach, dających dziś zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem prawo do wcześniejszej emerytury. Zatrudniający je pracodawcy będą płacić podwyższoną stawkę składki na ubezpieczenie emerytalne - od 7 do 15 proc. w zależności od rodzaju pracy. W założeniu miałoby to przynieść 2-3 mld hrywien rocznie.
Fundusz Emerytalny Ukrainy będzie przekazywał składki niepaństwowym funduszom emerytalnym i firmom ubezpieczeniowym wskazanym przez ubezpieczonych. Jeśli pracownik objęty ubezpieczeniem nie wskaże w ciągu trzech miesięcy funduszu albo ubezpieczyciela, któremu chce powierzyć swoje pieniądze na przyszłą emeryturę, zrobi to za niego automatycznie PFU. Według wyliczeń Ministerstwa Polityki Socjalnej zmiana dotknie łącznie 135 tys. pracowników, potencjalnych klientów prywatnych funduszy emerytalnych.
Na koniec października zadłużenie firm - płatników składek emerytalnych za osoby uprawnione do wcześniejszej emerytury wobec PFU wynosiło 15,3 mld hrywien, w 2008 r. było to 1 mld hrywien (wzrost zadłużenia liczony w dolarach jest mniejszy - ze 125 mln dolarów w 2008 r. do 530 mln dolarów w 2020 r.).
Efekt wprowadzenia zmian będzie wielowymiarowy, bo systemy kapitałowe to dodatkowo rozwój gospodarki i ograniczenie szarej strefy na rynku pracy - oceniła ukraińska minister polityki socjalnej Maryna Łazebna. Obywatele mają otrzymać łącznie ze szczątkowym świadczeniem solidarnościowym nie mniej niż 40 proc. tego, co zarabiali. Długoterminowy impuls rozwojowy dla gospodarki w perspektywie 35 lat oszacowano na 40 do nawet 67 proc. PKB Ukrainy. Wychodzenie rynku pracy z cienia pozytywnie wpłynie na dochody budżetu i tym samym zdolność państwa do realizacji zobowiązań z segmentu solidarnościowego, a ludzie "nauczą się korzystać z instrumentów oszczędnościowych i będą dodatkowo oszczędzać, podnosząc swój poziom dobrobytu i poziom wewnętrznych inwestycji w gospodarce" - przekonywała Łazebna.
Zdaniem części ekspertów zgłoszony przez rząd projekt nie daje jednak odpowiedzi na główne pytanie o gwarancję zachowania i otrzymania w przyszłości przez pracowników odkładanych w systemie środków finansowych. Podają oni w wątpliwość sens tworzenia systemu kapitałowego w słabej gospodarce. Przytaczają przykład drastycznej dewaluacji hrywny - w momencie jej wprowadzania w latach 90. ubiegłego wieku w miejsce karbowańca, za dolara płacono 1,6 hrywny, a dziś przeszło 28 hrywien. W ich ocenie nie ma dziś żadnych aktywów, w które można zainwestować płacone przez Ukraińców składki emerytalne, by w momencie przejścia na emeryturę mogli otrzymać choćby tyle, ile nominalnie wpłacili do systemu. Nie mówiąc o zyskach z tego zbieranego przez lata kapitału.
Problemem będzie także zdobycie zaufania Ukraińców, na oczach których w ostatnich latach dokonał się "bankopad" - masowe likwidacje banków komercyjnych prowadzone przez bank centralny. Skoro były one likwidowane, mimo że ich działalność była stale nadzorowana, to co będzie z niepaństwowymi funduszami emerytalnymi - zastanawiają się sceptycy. Zwracają przy tym uwagę, że projekt ustawy zgłoszonej przez rząd nie przewiduje stworzenia przez państwo silnej struktury, która kontrolowałaby napływające do funduszy emerytalnych środki pracowników i gwarantowała, że otrzymają oni należne im wypłaty emerytur. Dopóki te kwestie nie zostaną rozwiązane, reformę emerytalną czeka fiasko - oceniają.
Pojawiające się od dłuższego czasu pomysły odejścia od systemu solidarnościowego negatywnie oceniła Międzynarodowa Organizacja Pracy. Zwróciła uwagę, że system kapitałowy nigdzie nie spełnił pokładanych w nim nadziei, a wypłacane z tego systemu emerytury były często nawet niższe niż w starym systemie. Dodatkowo państwo traciło kontrolę nad oddanymi w prywatne ręce losami emerytów.
- System kapitałowy faktycznie zbankrutował prawie we wszystkich krajach świata. Nie da się inwestować kapitału przez 40 lat, to niemożliwe, dlatego że co 20 lat mamy globalny kryzys i tracą wartość w pierwszym rzędzie długoterminowe inwestycje. Oprócz tego potrzebny jest poważny aparat państwowy dla kontroli. Systemy solidarnościowe nie zrobią z nikogo bankruta, zawsze będzie zachowana relacja pomiędzy tym, ile się zarabiało i tym, ile się dostanie emerytury. Teraz kopiujemy najgorsze systemy, (...) z których wszyscy dawno zrezygnowali - ocenił Jurij Hanuszczak z Instytutu Rozwoju Terytorialnego.
Maria Repko z Centrum Ekonomicznej Strategii zwróciła uwagę na jeszcze inne, skądinąd powiązane ze sobą, aspekty, które - jej zdaniem - powodują, że system kapitałowy na Ukrainie nie zadziała. To brak prawa, które gwarantowałaby bezpieczeństwo oszczędności emerytalnych, jak i brak instrumentów finansowych, w które można inwestować.
Również Federacja Pracodawców Ukrainy sceptycznie odnosi się do pomysłu wprowadzenia kapitałowego systemu emerytalnego. W skierowanym do rządu piśmie zwraca uwagę na brak ustawowych gwarancji bezpieczeństwa wkładów i ich ochrony przed ewentualnymi oszustwami ze strony prywatnych funduszy emerytalnych. Podaje też w wątpliwość możliwość zachowania choćby realnej wartości zgromadzonego przez pracowników kapitału, nie mówiąc już o wypracowaniu przez fundusze zysku.
Niezależnie od prac nad wprowadzeniem systemu kapitałowego, w parlamencie zgłoszono projekt ustawy, którego autorzy proponują, by środki z ubezpieczenia emerytalnego przenieść z Funduszu Emerytalnego Ukrainy do budżetu państwa. Taki sam los miałby spotkać składki z ubezpieczenia na wypadek bezrobocia. Jak przekonują autorzy tego projektu, miałoby to "podnieść efektywność wykorzystania funduszy obowiązkowego państwowego ubezpieczenia społecznego".
Pomysł skrytykował działający przy parlamencie zespół ekspercki. Jego zdaniem propozycji włączenia do budżetu państwa środków z ubezpieczeń społecznych nie da się pogodzić z ideą tych ubezpieczeń - płacone przez obywateli i pracodawców składki nie są bowiem podatkami, lecz składkami z tytułu ubezpieczenia, a "pojęcia podatki i składki ubezpieczeniowe różnią się zarówno pod względem natury, jak i funkcji i roli w systemie zabezpieczenia społecznego".
- Włączenie środków z ubezpieczenia społecznego do budżetu państwa w rzeczywistości oznacza rezygnację z ubezpieczeniowego charakteru tych świadczeń, (...) a to wymaga gruntownych zmian zarówno w ustawodawstwie o powszechnym państwowym ubezpieczeniu społecznym, jak i budżetowym - konstatują parlamentarni eksperci.
Michał Kozak, dziennikarz ekonomiczny, korespondent Obserwatora Finansowego na Ukrainie