Ludwik Sobolewski: Co mogliby zrozumieć politycy?

Politykom czegoś brakuje, gdy podejmują kluczowe decyzje. I to w przypadkach, w których powinni być ekspertami. Gdyby tak zachowywał się inwestor giełdowy, stale przegrywałby z rynkiem. Czy to są braki w inteligencji czy jakaś siła wyższa?

Przykład pierwszy - David Cameron

Zdecydował się, jako premier Wielkiej Brytanii, spuścić powietrze z balona emocji wokół przynależności Zjednoczonego Królestwa do Unii Europejskiej. Uznał, że najlepiej będzie, gdy dojdzie do referendum w tej sprawie. Referendum miało być wygrane przez zwolenników pozostania w Unii - a temat dzięki temu zakopany głęboko pod ziemią na zawsze. 

Cameron kupił akcje projektu referendalnego, czyli wygaszenia kłopotliwego problemu, i stracił cały zainwestowany w nie kapitał. Na placu boju pozostały tylko akcje spółki Leave. Trochę marna to spółka. Ona jednak nadal istnieje, a Wielka Brytania znalazła się poza Unią. Poza kręgiem liczących się polityków, na dalekim aucie, wylądował też Cameron.

Reklama

Przestroga z tego płynąca? Nie należy kłaść na szali całej swojej osobistej przyszłości, dobrobytu, losów rodziny, i tak dalej, kupując za cały majątek akcje jednej firmy, która, jak każda, może zbankrutować. Inwestorzy giełdowi raczej to wiedzą. Politycy powinni stosować tę zasadę w tym, czym się zajmują, w drodze analogii.

Przykład drugi - Rishi Sunak

Równie frywolnie zachował się Rishi Sunak. Do niedawna można było mówić, że jeden Hindus rządzi Googlem, drugi Hindus rządzi Bankiem Światowym, a trzeci Hindus rządzi Wielką Brytanią. Od paru dni już nie. Bo Rishi Sunak zagrał bardzo agresywnie. W czerwcu doszedł do wniosku, że akcje partii Torysów będą spadać i spadać, tak że nie będzie czego zbierać w wyborach parlamentarnych zaplanowanych zgodnie z normalnym kalendarzem wyborczym. I że trzeba te akcje zacząć oferować ludziom, mówiąc o nich dobrze. 

Ludzie stworzą popyt, a popyt podwyższy cenę. Tak spekulując doprowadził do przedterminowych wyborów. Rzeczywiście, nowy rozdział udało się otworzyć, ale niezupełnie zgodnie z kalkulacjami konserwatystów. Rządząca partia dostała historycznego łupnia w przyspieszonych wyborach. Sunak pojechał do króla, by złożyć rezygnację. Tego samego dnia do króla pojechał też przywódca Labour Party, by odebrać nominację na kolejnego premiera Zjednoczonego Królestwa.

Przestroga? Nie sprzedawaj akcji wtedy, gdy ich kurs cię rozczarowuje, bo masz jeszcze na to czas. Może coś się wydarzy, co odwróci tendencję. A jak sprzedasz teraz, to zamienisz stratę papierową na stratę rzeczywistą. Inwestorzy to wiedzą. Politycy uważają, że są genialnymi strategami. I w tym przeświadczeniu będąc tracą władzę. To się chyba nazywa kompleks Napoleona.

Przykład trzeci - Emmanuel Macron

Zagrał dość podobnie jak premier Rishi Sunak. Mniej ryzykował. Ze względu na francuski system wyborczy i mnogość partii, w kiepskim dla siebie - i dla prezydenckiej partii - scenariuszu, niekoniecznie traciłby premiera i rząd, bo mogło się jeszcze skończyć patem w parlamencie. Co rzeczywiście nastąpiło, bo żadna z partii po wyborach przedterminowych nie posiada większości bezwzględnej w Zgromadzeniu Narodowym. Macron ma na pewno mniej aktywów, niż miał. W sumie wyszło słabo, bo najwięcej mandatów zdobyli komunizujący socjaliści. A to formacja najzupełniej obca prezydentowi, o którym międzynarodowi inwestorzy kapitałowi wypowiadają się z uznaniem.

Przestroga? Dokonując zmian w portfelu, zastanów się nad tym, czy na pewno jego nowa kompozycja będzie lepsza. Zmiana w tej dziedzinie nie zawsze jest dobra, bo możesz skończyć z czymś mniej zyskownym lub przynoszącym większą stratę, a koszty transakcyjne dodatkowo pogorszą wynik operacji. I generalnie nie rób za często takich przetasowań, bo z reguły będzie to się działo pod wpływem emocji. Politycy zaś mogą to zapamiętać jako stare porzekadło: zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Przykład czwarty - Angela Merkel 

Po tragedii w japońskiej Fukushimie wyłączyła reaktory atomowe w Niemczech. Tylko że nie wiedziała chyba, że istnieją czarne łabędzie i kiedyś mogą nadlecieć. Przeciwnie, zakładała, że Niemcy będą zawsze kupować od Rosji gaz, i to za półdarmo. Łabędzie nadleciały w lutym 2022 roku, kiedy Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. A najśmieszniejsze jest to, choć to śmiech ponury, że wyłączonej elektrowni jądrowej nie da się ponownie włączyć. To nie jest jak pstryk-pstryk z oświetleniem w domu. W tym przypadku ciśnie się na usta wiele przestróg, znanych inwestorom. Wybiorę jedną: nie bądź głupi, chodzi bowiem o twoje pieniądze. Ewentualnie chodzi o bezpieczeństwo państwa i podstawowe usługi, jakie powinno ono zapewniać społeczeństwu.

Naprawdę, powstaje pytanie, na czym ci wybitni politycy właściwie się znają? Może powinni mieć obowiązkowe zajęcia ze spekulacji giełdowej i wtedy by się czegoś nauczyli?

Ludwik Sobolewski, adwokat, w latach 2006-2017 prezes giełd w Warszawie i w Bukareszcie, obecnie CEO funduszu Better Europe EuSEF ASI.

Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy. 

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Ludwik Sobolewski | felieton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »