UE zaskoczyła swoją propozycją. Praca na Wyspach jak przed brexitem?
Brexit szczególnie negatywnie odbił się na młodych - tak uważają urzędnicy z Komisji Europejskiej. W czwartek zaproponowali, jak odkręcić sytuację, która utrudnia podróżowanie i podejmowanie studiów czy pracy zarówno obywatelom UE, jak i Brytyjczykom. Ale nie wszyscy skorzystają z nowych zasad.
- KE chce rozpocząć negocjacje dotyczące ułatwień w wizach dla niektórych Brytyjczyków i mieszkańców UE
- Podróże i podejmowanie zatrudnienia albo studiów mają być znów łatwe, jak przed brexitem
- Propozycję KE niektórzy postrzegają jako przełom w relacjach między Unią a Zjednoczonym Królestwem
Unia Europejska chce, żeby było jak przed brexitem - przynajmniej po części. Komisja Europejska (KE) proponuje zacząć negocjacje dotyczące mobilności dla konkretnej grupy Brytyjczyków i mieszkańców UE. Podróże między Wyspami a Unią, także w celach podjęcia studiów albo pracy, miałyby by łatwiejsze. Brexit "szczególnie negatywnie odbił się na możliwościach młodych ludzi, którzy chcieliby zgromadzić doświadczenia życiowe po drugiej stronie kanału La Manche" - argumentuje Komisja.
Komisja zaproponowała Radzie UE rozpoczęcie negocjacji z Wielką Brytanią. Chodzi o zwiększenia mobilności młodych obywateli Zjednoczonego Królestwa oraz UE. Dzięki takiej umowie byłoby im łatwiej studiować, pracować i mieszkać na Wyspach lub w Unii - wskazała KE w komunikacie prasowym.
Celem negocjacji ma być stworzenie specjalnego prawa. Komisja proponuje, żeby obywatele UE i Zjednoczonego Królestwa w wieku od 18 do 30 lat mogli na przykład przebywać w kraju docelowym przez okres do 4 lat.
Taka propozycja ze strony UE może być uznana za przełom w relacjach między blokiem a krajem, który zdecydował się go opuścić - wskazują brytyjskie media. "Komisja w przeszłości stanowczo sprzeciwiała się wszelkim ustępstwom wobec Wielkiej Brytanii, o które zabiegano po brexicie" - zwraca uwagę dziennik "The Guardian".
Przypomnijmy, że Wielka Brytania formalnie opuściła Unię Europejską 1 lutego 2020 roku. Zmieniły się wraz z tym zasady dotyczące poruszania się między tym państwem a krajami UE.
Przy wjeździe do Wielkiej Brytanii trzeba się teraz posługiwać paszportem - kiedyś wystarczył dowód osobisty. Wyjątek obowiązuje jeszcze przez nieco ponad rok dla Polaków, które mają status osiedlonego lub tymczasowo osiedlonego na terenie Zjednoczonego Królestwa i którzy uzyskali ten status na podstawie dowodu osobistego. Te osoby, będą mogły przekraczać granicę brytyjską na podstawie dowodu osobistego do końca 2025 roku - czytamy na stronie polskiego MSZ.
Turystycznie możemy do Wielkiej Brytanii wjechać bez wizy. Taka podróż musi trwać krócej niż sześć miesięcy. W przyszłości rząd brytyjski planuje objąć turystów z UE obowiązkiem posiadania elektronicznego dokumentu zezwolenia na wjazd (ETA). Pisaliśmy o planach jego wprowadzenia między innymi w tym artykule.
Jeśli chcemy pracować albo studiować w Wielkiej Brytanii - potrzebna nam jest wiza. To duża zmiana w stosunku do sytuacji sprzed brexitu. Zanim on nastąpił, Polacy mogli podejmować zatrudnienie i studia na Wyspach bez specjalnych zezwoleń. Wystarczyło dostać się na studia lub zarejestrować się w brytyjskim systemie ubezpieczeń społecznych.
Podobne zasady, co Polaków, obowiązują innych obywateli Unii Europejskiej. Od kiedy trudniej jest podjąć pracę, studiować czy po prostu zamieszkać w Wielkiej Brytanii, liczba imigrantów z UE spadła.
Jeszcze w 2016 roku - czyli właśnie wtedy, kiedy przeprowadzono referendum w sprawie brexitu - do Wielkiej Brytanii emigrowało aż pół miliona obywateli innych krajów UE. Tymczasem w 2022 roku migracja netto między Wyspami a Wspólnotą wyniosła minus 51 tysięcy osób. Oznacza to po prostu, że więcej osób z paszportem UE wyjechało ze Zjednoczonego Królestwa niż do niego przyjechało.
Chociaż wzrosła liczba imigrantów z innych krajów niż państwa członkowskie UE, to w Wielkiej Brytanii i tak wciąż brakuje kilkuset tysięcy pracowników. Pisaliśmy o tym problemie tutaj. Ucierpieli zwłaszcza także ludzie z krajów UE, gdzie jest duży problem z bezrobociem. W Polsce ten problem występuje w dużo mniejszym stopniu niż w UE. Stopa bezrobocia według metodologii wykorzystanej przez Eurostat wyniosła w UE w lutym 2024 roku 6 procent. W Polsce było to 2,9 proc. - mniejsze bezrobocie niż u nas jest tylko w Czechach.
Dodatkowo bezrobocie jest bardziej dotkliwe wśród młodych. W grupie osób poniżej 25. roku życia wyniosło ono w lutym aż 14,8 procent. Zmiany proponowane przez KE - jeśli zgodzie się na nie rząd Zjednoczonego Królestwa - otworzyłyby rynek pracy dla szczególnie dotkniętej problemem bezrobocia grupy osób, które mogłyby znaleźć zatrudnienie w sektorach, gdzie w Wielkiej Brytanii brakuje pracowników. Chodzi chociażby o prace sezonowe w turystyce czy gastronomii.
Propozycja Komisji to dopiero pierwszy krok do formalnych zmian. Najpierw zgodę na otwarcie negocjacji z Wielką Brytanią musi wyrazić Rada UE, czyli organ złożony z przedstawicieli rządów każdego z krajów członkowskich. Jeśli Rada zgodzi się na rozpoczęcie rozmów, trzeba będzie jeszcze ustalić szczegóły z rządem Wielkiej Brytanii.
Na razie nie ma informacji, kiedy to może się stać. Tymczasem dobiega końca kadencja zarówno obecnej Komisji Europejskiej, jak i rządu premiera Rishiego Sunaka. W UE w czerwcu odbędą się wybory parlamentarne, których wynik przesądzi o nowym składzie KE. Nowo wybrany Parlament Europejski będzie musiała przedstawić kandydata na następcę Ursuli von der Leyen i wybrać nowych komisarzy.
Brytyjczycy z kolei wybiorą swoich nowych parlamentarnych reprezentantów w drugiej połowie roku. W sondażach prowadzi opozycyjna Partia Pracy, która opowiadała się przeciwko brexitowi.
Martyna Maciuch