Bałagan wokół zasiłków
Od 1 maja - zgodnie ze zmienioną ustawą o świadczeniach rodzinnych - obowiązek wypłaty zasiłków spada na gminy. I to one właśnie - zdaniem rządu - są winne opóźnień. Według samorządowców to działania ministrów polityki społecznej doprowadziły do bałaganu.
W kilku województwach wiele kobiet do dziś nie otrzymało należnych im pieniędzy. Zdaniem samorządowców, to wina Ministerstwa Polityki Społecznej.
- Szkolenia czy informacje bywały zazwyczaj poniewczasie i w tej chwili na kpinę zakrawa stwierdzenie, że to gminy są winne tej sytuacji, która powstała - uważa Piotr Malcharek z krakowskiego magistratu. Jednocześnie podkreśla, że już w trakcie składania wniosków, ministerstwo wielokrotnie zmieniało przepisy.
- Pikanterii dodaje fakt, że te zalecenia pojawiały się w różnej formie - a to w postaci pisma, które przychodziło faksem, a to w postaci maila, a to w postaci ogłoszenia, które było na stronie internetowej Ministerstwa Gospodarki - dodaje Malcharek. To całe zamieszanie sprawiało, że trzeba było powiadamiać osoby, które już złożyły wnioski, że ich dokumenty są niekompletne.
Ministerstwo jednak nie poczuwa się do odpowiedzialności, co więcej, całą winą obarcza samorządy. - To oznacza próbę szukania winnych wszędzie tylko nie u siebie. Trudno się dziwić, że ci, którzy mają wpadki, próbują zwalać winę na innych - grzmi minister polityki społecznej Krzysztof Pater.
Zaprzecza także temu, by ktokolwiek utrudniał pracę samorządowcom, wysyłając im co chwila dodatkowe polecenia.
Szukanie winnych trwa, a cierpią - jak zwykle niewinni - samotni rodzice i ich dzieci.