Bezcenny obraz polskiego surrealisty na wystawie
Od 18 stycznia surrealistyczne malarstwo artysty oglądać można na wystawie domu aukcyjnego Libra, a następnie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Najcenniejszy z obrazów trafić ma na aukcję. W ostatnich dwóch latach aukcyjny obrót pracami Marka Włodarskiego był aż 17-krotnie wyższy od średniej z całej dekady.
Kim był Marek Włodarski - można zadać pytanie - skoro nawet w podręcznikach historii sztuki rodzimego surrealizmu nie opisywano dotąd zbyt śmiało. Wystawa w warszawskiej Librze, która okazała się efektem wieloletnich prac nad gromadzeniem i analizowaniem dorobku Włodarskiego, zaskoczyła branżę odkryciem: surrealizm rozwijał się jednocześnie we Francji i międzywojennej Polsce, a konkretnie we Lwowie.
Niektóre z eksponowanych prac Marka Włodarskiego bez trudu odnieść można do najbardziej rozpoznawalnych dzieł Magritte’a czy Dalego, dlatego że zostały ukończone dokładnie w tym samym okresie. Przykładowe rysunki: "Myśliwy" czy "Pejzaż podwodny" datowane są na ten sam rok, co słynny obraz z fajką Magrite’a, a staranne szkice przedziwnej maszynerii poprzedzają "Płonącą żyrafę" o okrągłą dekadę. Polsko-żydowski malarz, którego życiorys wojna przedzieliła dwuletnim koszmarem ukrywania się za szafą, dopiero obecnie odkrywany jest przez badaczy jako surrealista, również ze względu na fakt, że jego malarstwo z tamtych lat jest bardzo rzadko spotykane.
"Pożegnanie żołnierza", oceniane przez ekspertów jako czysty przykład nurtu, pozostaje jedynym olejnym dziełem Włodarskiego z czasu międzywojennego surrealizmu, które nie znajduje się w zbiorach muzeum. Jak czytamy w katalogu wystawy, praca nawiązuje najpewniej do dawnych lwowskich piosenek o wojskowych odjeżdżających z czerniakowskiego dworca na wyprawę budzącą jedynie obawy.
Mimo że unikatowy obiekt opisywany jest najczęściej jako dzieło Marka Włodarskiego, tak naprawdę stworzył go jeszcze Henryk Streng - malarz, który w dramatycznym czasie ukrywania się za szafą całkowicie zmienił tożsamość. Jak można zauważyć na niektórych pracach, sygnatury Strenga zostały w tym okresie całkowicie zatarte, a w ich miejscu podpisał się Marek Włodarski, bo jako malarz o takim nazwisku opuścił wreszcie mury mieszkania.
"Trudno przecenić znaczenie twórczości Henryka Strenga dla polskiej sztuki awangardowej czy w ogóle polskiej sztuki. Ta wystawa pokazuje, jak wielka była odwaga tego artysty w formowaniu swojego języka plastycznego - zupełnie poza gustami publiczności i poza estetyką >>powszechnie przyjętą<<" - komentuje ekspert Wojciech Grabowski, pozostawiając do zbadania już tylko jeden obszar: rynkowy.
Już w czasie trwania wystawy w Librze część prac trafi na ekspozycję do Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a następnie opuści na moment Warszawę, żeby zawisnąć w muzeum lwowskim. Co nietypowe, dom aukcyjny umożliwia kolekcjonerom zakup niektórych dzieł nawet w okresie, kiedy fizycznie prezentowane będą w muzeach. Dla rynku jest to wydarzenie prawdopodobnie bez precedensu, bo jedyne, czego można się spodziewać w efekcie, to wzrost rozpoznawalności oraz zwiększenie i tak już rosnącej wartości rzadkich obiektów.
"Dzięki tego typu ekspozycjom, pracy badaczy oraz planom wystawowym muzeów, zainteresowanie kolekcjonerów rośnie bardzo gwałtownie, co wyraźnie odbija się na aukcyjnych wynikach. Podczas gdy jeszcze 2-3 lata temu obrazy Marka Włodarskiego osiągały wartości około 20-30 tys. zł, obecnie licytowane są do wielokrotności tych kwot, a ceny najrzadszych dochodzą do 500 tys. zł. Świadomość wagi jego dorobku wśród kolekcjonerów podnosi również wartość prac na papierze, a trudno zakładać, że po wystawie w muzeum ceny jeszcze się nie podniosą" - zauważa Iwona Wojnarowicz, prezes domu aukcyjnego Libra.
Na pytanie o stawkę, jaką na aukcji osiągnąć może "Pożegnanie żołnierza" odpowiada, że trudno szacować cenę jedynego dostępnego na rynku obiektu tej kategorii. Dowodu na to, że surrealizm we Lwowie wartko dotrzymywał kroku Paryżowi.
Źródło informacji: Libra Dom Aukcyjny
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze