Borys: Opłata emisyjna to podatek na rzecz czystego powietrza

Polska jest jednym z krajów mających najniższe ceny paliw i najniższy udział podatków w tej cenie, a opłata emisyjna ma służyć czystości powietrza - mówił w czwartek w Polsat News prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

Odpowiadał w ten sposób na pytanie o rosnące ceny paliw i ewentualny dalszy ich wzrost, jeśli zacznie obowiązywać tzw. opłata emisyjna.

Borys zwracał uwagę, że "wzrost cen paliw wynika ze wzrostu cen na rynkach międzynarodowych o kilkanaście procent w ciągu miesiąca". - Jeśli chodzi o opłatę emisyjną, to jeszcze ten projekt nie jest przyjęty, być może wejdzie od przyszłego roku - zaznaczył.

Dodał zarazem, że "jeśli chcemy dokonać transformacji energetycznej i stawiać na elektromobilność, warto na to przeznaczać środki".

Reklama

- Cały czas Polska jest krajem, który ma jedne z najtańszych w Europie paliw i mniejszy udział podatków w końcowej cenie paliwa, niż to jest w większości krajów UE - przekonywał Borys.

- Sam jestem kierowcą, ale wolę wydawać w postaci takiej opłaty emisyjnej na konkretny cel, który ma poprawiać infrastrukturę czy jakość powietrza w Polsce, niż (płacić) zwykłe podatki - dodał.

Sejm pracuje nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych oraz niektórych innych ustaw. Zakłada on stworzenie Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT) oraz wprowadzenie od 1 stycznia 2019 roku opłaty emisyjnej, z której finansowane mają być projekty związane m.in. z rozwojem elektromobilności w Polsce. Środki z opłaty w 85 proc. mają trafić do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej; 15 proc. - do FNT.

Opłata wyniesie 80 zł od każdego 1 tys. litrów paliwa, który trafi na rynek w naszym kraju. W Ocenie Skutków Regulacji projektu ustawy wskazano, że w 2019 r. rząd planuje dzięki całej nowelizacji zebrać 1,7 mld zł, z czego do FNT trafi 340 mln zł. Natomiast w ciągu 10 lat przychody FNT mają wynieść 6,75 mld zł.

Z wypowiedzi np. ekspertów polskich i litewskich wynika, że choć ceny paliw rosną w obu krajach, na razie są wyższe na Litwie. Jednak po wejściu w życie opłaty emisyjnej sytuacja może się zmienić.

- Widzimy, że ceny paliw rosną, co wynika przede wszystkich z czynników makroekonomicznych i niepewności, która zapanowała na rynkach światowych. Niemniej w Polsce ceny paliw są wciąż niższe niż na Litwie. W tej sytuacji wielu Litwinów, szczególnie z zachodniej części kraju może nawet decydować się na wyjazdy zakupowe do Polski, by zatankować samochód i wykorzystać tę różnicę w cenie - mówi Arunas Vizickas, założyciel firmy analitycznej Pricer.lt.

Z kolei ekspert rynku paliwowego Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl mówi PAP, że cena ropy na rynkach światowych zmieniają się przede wszystkim z powodu niestabilnej sytuacji międzynarodowej, a największym czynnikiem niepewności jest sytuacja w Iranie i możliwe sankcje wobec tego kraju. To powoduje wzrost cen ropy.

W tej chwili, przyznaje Jakóbik, ceny na Litwie są wyższe niż w Polsce, więc Litwini mogą przyjeżdżać tankować samochody do Polski. Jednak, jego zdaniem, to się w każdej chwili może zmienić i ceny w Polsce mogą być wyższe niż na Litwie, a wpłynąć na to może właśnie np. opłata emisyjna, gdy wejdzie w życie.

........................

Podwyżki cen na stacjach mają swoje podłoże w czynnikach globalnych takich jak wycofanie się USA z porozumienia z Iranem, załamanie się wydobycia ropy w Wenezueli czy rosnące napięcie w rejonie Zatoki Perskiej.

"Wzrost cen paliw na stacjach to efekt wzrostu cen ropy na rynkach światowych" - zapowiedział w środę PAP Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen, przypominając, że w ciągu miesiąca baryłka ropy zdrożała o 7-8 dol.

Czyżewski nazwał to tzw. "premią strachu" wynikającą z "czynników globalnych".

Ekspert zaliczył do nich m.in. wycofanie się USA z porozumienia z Iranem, załamanie się przemysłu wydobywczego w Wenezueli czy rosnące napięcie w rejonie Zatoki Perskiej. Jego zdaniem, kluczowe znaczenie dla klientów ma umocnienie się dolara, który zawsze drożeje w momentach światowych niepokojów. Dodał też, że ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie.

Wiceprezes PKN Orlen Zbigniew Leszczyński powiedział, że mimo rosnących cen ropy naftowej, ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie. Podobnie jest z podatkami zawartymi w ich cenie.

Dodał, że główną przyczyną wzrostów na rynku są wyższe ceny surowca na świecie. Uzupełnił, że w ostatnim roku cena ropy wzrosła o ponad 60 procent, w tym czasie ceny paliw w PKN Orlen wzrosły o 11 procent.

Zaznaczył, że władze spółki robią wszystko, by przy rosnących cenach ropy naftowej ceny paliw na polskim rynku były jak najniższe. Zbigniew Leszczyński podkreślił, że w spółce nabrała dywersyfikacja dostaw ropy. "Również bardzo mocno optymalizujemy nasze koszty produkcji" - powiedział.

IAR

PAP/IAR
Dowiedz się więcej na temat: opłata emisyjna | paliwa | Paweł Borys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »