Brytyjczycy chwalą Kraków, ale tę atrakcję odradzają. Nie chodzi tylko o cenę
Na grupie KRAKOW Best Travel Tips w serwisie Facebook zagraniczni turyści doradzają sobie w temacie wycieczek do Krakowa. Polecają hotele, restauracje oraz dzielą opiniami na temat różnych atrakcji. Jedną z nich odradzają. Chodzi o przejazdy dorożkami.
W 2024 roku Małopolskę odwiedziło 26 mln turystów, z czego 14,72 mln osób zawitało do Krakowa. Większość stanowili goście z innych polskich miast, a tych zagranicznych było 2,33 mln - podawał krakowski magistrat. Jeśli chodzi o cudzoziemców, to najwięcej było Brytyjczyków (20,6 proc. wszystkich przyjezdnych spoza Polski). Na kolejnych miejscach znaleźli się turyści z Niemiec (9,1 proc.), Włosi (7,6 proc.), Amerykanie (6,7 proc.) i Francuzi (4,8 proc.).
To, że wśród Brytyjczyków zapanowała istna moda na wycieczki do Krakowa, zdaje się potwierdzać zaangażowanie, z jakim dzielą się swoimi wrażeniami z pobytu w mieście na grupie KRAKOW Best Travel Tips. Niedawno opisywaliśmy relację Brytyjki zamieszczoną na tej właśnie grupie. Turystka była nieco rozczarowana wizytą w Kopalni Soli "Wieliczka". Jak wyjaśniała - wycieczka była dość męcząca, a na miejscu panował tłok. Rzeczniczka kopalni Agnieszka Wolańska, którą poprosiliśmy wówczas o komentarz, poradziła turystom, aby na zwiedzanie przyjeżdżali wcześnie rano lub późnym popołudniem, gdy liczba zwiedzających jest mniejsza. Dobrym pomysłem jest także odwiedzenie Wieliczki poza sezonem.
Użytkownicy KRAKOW Best Travel Tips często proszą o opinie innych turystów na temat różnych atrakcji w Krakowie. Chcą znać ich ceny i wiedzieć, czy dana rozrywka jest warta ich wydania. Na grupie często pojawią się pytania o ceny przejazdów bryczką. Z informacji zamieszczonych przez brytyjskich turystów wynika, że stawki są dość "ruchome". Jedni płacili - 70 euro (około 300 zł), inni 90 euro (około 380 zł), a jeszcze inni usłyszeli, że przejazd kosztuje 200 euro (ponad 850 zł). Większość Brytyjczyków wypowiadających się pod tymi wpisami uważa, że tę atrakcję lepiej sobie podarować. W opinii części przejazdy są za drogie. Inni turyści zwracali uwagę na dobrostan zwierząt. Turyści uważają, że korzystanie z dorożek nie jest etyczne. Jako alternatywę turyści z Wielkiej Brytanii polecają zwiedzanie miasta na pokładzie busów.
Dorożki są charakterystycznym elementem Krakowa. Wiele osób nie wyobraża sobie, że mogłaby zniknąć z krakowskiego rynku. Tego domagają się od wielu lat aktywiści, którzy sprzeciwiają się wykorzystywaniu zwierząt do celów zarobkowych. Jak informował na początku lipca na swojej stronie krakowski magistrat, każdy dorożkarz, który chce prowadzić działalność na Rynku Głównym, musi podpisać z miastem umowę cywilno-prawną. Dokument ten określa m.in. zasady wjazdu, przejazdu i postoju dorożek i warunki pracy koni. Ujęto w nim m.in. zakaz zaprzęgania klaczy źrebnych oraz obowiązek ochrony zwierząt przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.
W sytuacji gdy temperatura przekracza 28 st. C., przepisy nakazują dorożkarzom zjechanie z głównego miejsca postojowego na wyznaczone miejsce zastępcze w cieniu. "Miasto ma także możliwość zamknięcia wszystkich postojów zastępczych w upalne dni. W tym roku zakaz przejazdu dorożek przez Rynek Główny został wprowadzony m.in. 19, 23 i 26 czerwca. W tym czasie były nieczynne również wszystkie postoje zastępcze" - informował Urząd Miasta. Miasto podkreślało w komunikacie, że specjaliści, którzy badali konie dorożkarskie z rynku, orzekli, iż "nie pracują ponad siły, a wszystkie badane parametry mieszczą się w normie".