CNG - w cieniu podatkowej groźby

Na polskim rynku funkcjonuje dziś 25 ogólnodostępnych stacji tankowania sprężonego gazu ziemnego (CNG), ale wkrótce może ich być dwa razy więcej. Jednak rozwój tego rynku może zostać całkowicie zahamowany przez jedną decyzję ustawodawcy - wprowadzenie akcyzy.

Wielu ekspertów od lat przewiduje, że punkt zwrotny w rozwoju polskiego rynku sprężonego gazu ziemnego jest tuż tuż i rozpoczęcie prawdziwego boomu na to tanie i ekologiczne paliwo to kwestia najbliższych miesięcy. Na razie jednak te prognozy jakoś nie chcą się sprawdzić. Problemem jest oczywiście bariera inwestycyjna. Żeby potencjalny użytkownik pojazdu mógł zacząć rozważać zakup instalacji zasilania gazem ziemnym, na rynku musi funkcjonować odpowiednia liczba stacji, gwarantująca swobodne poruszanie się po całym kraju.

Z drugiej strony budowa stacji CNG może się opłacić jedynie wówczas, kiedy będzie z niej korzystała odpowiednia liczba konsumentów.
Przyjęło się uważać, że aby zachęcić kierowców do inwestowania w pojazdy napędzane sprężonym gazem ziemnym, punkty tankowania tego paliwa powinny być rozmieszczone tak, aby odległość między nimi nie przekraczała 50-60 km.
- Według uśrednionych szacunków oznacza to, że w Polsce powinno działać co najmniej 50-70 ogólnodostępnych stacji CNG, oczywiście równomiernie rozmieszczonych przy głównych trasach, żeby podróżujący po kraju nie napotykali problemów z zatankowaniem samochodu - mówi Jan Sas, ekspert rynku CNG z Akademii Górniczo- Hutniczej w Krakowie. Jego zdaniem, obecnie jesteśmy zatem dopiero w połowie drogi do stanu, który umożliwi bardziej dynamiczny rozwój rynku CNG. W Polsce działa bowiem zaledwie 25 takich stacji.

Reklama

W połowie drogi

- Dość dobrze stacjami CNG nasycony jest południowy pas kraju, od Przemyśla i Rzeszowa po Wrocław, a także pas nadmorski, od Słupska, przez Trójmiasto, po Olsztyn. Stosunkowo niewiele jest natomiast stacji sprężania gazu w Polsce centralnej - wylicza Jan Sas.

W jego opinii, przy obecnym tempie inwestowania w nowe stacje przez spółki zależne Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa jesteśmy w stanie osiągnąć zakładany poziom w ciągu 2-3 lat.
- To już będzie sieć stacji pozwalająca indywidualnym kierowcom realnie rozważać zakup pojazdu napędzanego CNG, a to jest niezbędne, aby wykorzystanie tego paliwa w Polsce stało się choć w przybliżeniu tak powszechne, jak gazu płynnego - podsumowuje ekspert.

Głównym promotorem i inicjatorem wykorzystania gazu ziemnego do napędu pojazdów na polskim rynku jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), które jest praktycznie wyłącznym inwestorem i właścicielem stacji CNG. A dokładniej - do niedawna takim inwestorem było sześć regionalnych spółek gazownictwa zależnych od PGNiG.

Najbardziej aktywna pod tym względem była Karpacka Spółka Gazownictwa, na terenie której działa dziewięć stacji CNG, czyli więcej niż jedna trzecia całej polskiej sieci, a pięć kolejnych jest w planach. Najmniej do rozwoju rynku CNG przyczyniła się Wielkopolska Spółka Gazownictwa.
- Rzeczywiście, w porównaniu do innych spółek regionalnych PGNiG, byliśmy mniej aktywni w segmencie sprężonego gazu ziemnego dla motoryzacji. To wynika głównie z tego, że w naszym regionie nie ma gazu wysokometanowego, a zaazotowany nie nadaje się do zasilania pojazdów - wyjaśnia Zdzisław Kowalski, do niedawna prezes WSG, a obecnie członek zarządu Wielkopolskiego Operatora Systemu Dystrybucyjnego, czyli spółki będącej kontynuatorem części działalności Wielkopolskiej Spółki Gazownictwa.

Wielkopolska spółka posiada jedną stację CNG w Poznaniu i choć teoretycznie w planach jest budowa dwóch kolejnych, na razie nie wiadomo, kiedy te inwestycje mogłyby zostać zrealizowane.

Dwie przeszkody

Jan Sas ocenia, że istnieją dwie przeszkody w rozwoju rynku CNG w Polsce. Pierwsza z nich ma mniejsze znaczenie i jest związana z reorganizacją struktury organizacyjnej PGNiG. W związku z koniecznością rozdzielenia z dniem 1 lipca 2007 roku działalności przesyłowej od obrotu gazem, zlikwidowane zostały regionalne spółki gazownictwa, dotąd odpowiedzialne za inwestycje w segmencie CNG. W ich miejsce powołanych zostało sześciu regionalnych operatorów systemu dystrybucyjnego oraz analogicznie, ale tylko na okres przejściowy, sześć regionalnych spółek obrotu gazem, w gestii których znalazł się obszar CNG.

- Docelowo działalność związana ze sprzedażą CNG, tak jak cała sprzedaż gazu, będzie prowadzona przez Oddział Handlowy PGNiG. Sądzimy, że taki model jest najbardziej efektywny, ponieważ daje możliwość uzyskania synergii kosztowych i dochodowych - powiedziała nam Sara Piskor z departamentu komunikacji PGNiG. Ekspert AGH zwraca jednak uwagę, że każda reorganizacja utrudnia podejmowanie decyzji, szczególnie inwestycyjnych, w sytuacji, kiedy trzeba to robić jak najszybciej.

Zarówno PGNiG, jak i niezależni eksperci zgadzają się jednak, że zdecydowanie największym zagrożeniem dla rynku CNG jest obecnie forsowany przez Ministerstwo Finansów plan wprowadzenia akcyzy na to paliwo w wysokości 700 zł za 1000 kg, czyli takiej samej, jaka obowiązuje dla gazu płynnego propan-butan stosowanego do napędu samochodów.

- Z naszych analiz wynika, że podstawowym warunkiem powodzenia rozpowszechnienia CNG jako ekologicznego paliwa silnikowego jest utrzymanie jego konkurencyjności cenowej poprzez wyłączenie z opodatkowania akcyzą - mówi Sara Piskor.

Dwa razy dłuższy zwrot

Z analizy PGNiG wynika, że dzisiejszy stosunek ceny gazu ziemnego do paliw konwencjonalnych pozwala na zwrot z inwestycji w okresie średnioterminowym, co daje przedsiębiorstwom możliwość opłacalnego inwestowania. W przypadku nałożenia akcyzy będzie to niemożliwe. Obecnie cena detaliczna CNG wynosi przeciętnie 1,50-1,75 zł za metr sześcienny. Po wprowadzeniu akcyzy wzrosłaby o co najmniej 55-60 groszy, co oznacza, że CNG stałoby się paliwem droższym od LPG.

- A pamiętajmy, że zarówno budowa stacji LPG, jak i przerobienie pojazdu na zasilanie tym paliwem jest wciąż znacznie tańsze niż w przypadku CNG - zwraca uwagę Jan Sas.

Według wyliczeń PGNiG, bez akcyzy okres zwrotu kosztów poniesionych na instalację w jednym autobusie wynosi średnio 8 lat, a po nałożeniu podatku wzrasta do 15 lat.
- To oznacza całkowite załamanie tego rynku - nie ma wątpliwości żaden z ekspertów.

Piskor argumentuje, że w przypadku wprowadzenia akcyzy przepadną wszystkie zainwestowane do tej pory pieniądze - zarówno w rozwój sieci stacji tankowania CNG, jak i w zakup aut na CNG. Od 2003 roku przeznaczono na ten cel około 100 mln zł.

Skarb nic nie zyska

Co ciekawe, wprowadzenie akcyzy na CNG zapewni bardzo nikłe wpływy do budżetu państwa, na poziomie 2-3 mln zł rocznie.
- Które na dodatek wpływać będą maksymalnie przez rok-dwa, bo później nastąpi likwidacja rynku gazu ziemnego do napędzania pojazdów, zanim zacznie się jego rozwój - alarmuje przedstawicielka PGNiG. Tego samego zdania jest Jan Sas.
- Podwyższenie o ok. 30 proc. ceny najbardziej ekologicznego z dostępnych na rynku paliw byłoby dla mnie kompletnie niewytłumaczalne - mówi.

Zastrzega przy tym, że już istniejące stacje oczywiście jakoś by wegetowały. Zakłady komunikacji, które zdecydowały się wcześniej na inwestycje w autobusy zasilane CNG, z pewnością nie wracałyby do tradycyjnego napędu na ON.
- Jednak nie byłoby wówczas najmniejszych szans na rozwój tego rynku ani pod względem liczby stacji, ani liczby pojazdów zasilanych CNG - przekonuje ekspert z AGH.

Wprowadzenie akcyzy nie jest wymogiem Unii Europejskiej. Zgodnie z dyrektywą 2003/96/EC, można całkowicie lub częściowo zwolnić lub obniżyć stawki minimalne na gaz ziemny w państwach członkowskich, w których udział gazu ziemnego w końcowym zużyciu energii był mniejszy niż 15 proc. w 2000 r. lub do czasu osiągnięcia 25-proc. zużycia (okres derogacji - 10 lat od wejścia w życie dyrektywy; dla nowych krajów członkowskich okres ten jest liczony od daty akcesji, tj. od 1 maja 2004 r.).

- Obecnie blisko połowa krajów członkowskich UE korzysta z tej możliwości. Obniżone lub zerowe stawki akcyzy na gaz ziemny obowiązują w Austrii, Belgii, Czechach, Estonii, Finlandii, Holandii, Irlandii, Luksemburgu, Słowenii, na Węgrzech oraz w Wielkiej Brytanii - wymienia Sara Piskor. PGNiG przekonuje, że projekt ustawy akcyzowej w tym kształcie oznacza zmianę dotychczasowego stanowiska Ministerstwa Finansów, które w piśmie adresowanym do prezesa PGNiG w lipcu 2006 r. informowało, że sprzedaż gazu CNG na cele napędowe jest objęta zerową stawką podatku akcyzowego. W 2006 roku PGNiG poprzez swoje spółki dystrybucyjne sprzedało niecałe 4 mln m sześc. sprężonego gazu ziemnego do celów napędowych. Dla porównania, sprzedaż autogazu wyniosła ponad 1,7 mln ton, czyli w przybliżeniu 1,45 mld litrów. To... 361 razy więcej niż wyniosła sprzedaż CNG.

- Przy korzystnych zapisach ustawy o podatku akcyzowym, tzn. zwolnieniu CNG z akcyzy lub wprowadzeniu zerowej stawki podatku na to paliwo, PGNiG planuje zwiększenie sprzedaży CNG do poziomu 500 mln m sześc. do roku 2015. Sprzedaż na tym poziomie powinna zapewnić 2 proc. udziału gazu ziemnego w rynku paliw silnikowych - informuje Sara Piskor.

Zdaniem PGNiG, aby osiągnąć planowany poziom sprzedaży oraz udział w rynku na tym poziome, należy wybudować jeszcze około 50 ogólnodostępnych stacji tankowania CNG. Po wprowadzeniu akcyzy będzie to zupełnie nierealne.

Piotr Apanowicz

Dowiedz się więcej na temat: groźby | W cieniu | PGNiG | zakup | cng | paliwo | ekspert | stawki | budowa | paliwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »