Coraz drożej i chętnych na kredyt zaczyna ubywać

Od marca stopniowo spada liczba wnioskujących o kredyt mieszkaniowy. Popyt w ujęciu osób ubiegających się o finansowanie z banku traci impet, ale łączna kwota nadal rośnie. Jak to możliwe? Rosną ceny metra kwadratowego, a coraz większy udział mają zakupy bardzo drogich nieruchomości.

W sierpniu 2021 roku o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie blisko 42 tys. potencjalnych kredytobiorców, w porównaniu do 33 tys. rok wcześniej - jest to wzrost o 28 proc. Jednak w porównaniu do lipca było ich mniej o prawie 3 proc., a w stosunku do marca ten spadek jest dużo większy (wówczas wnioskowało 56 tys. osób).  Jednocześnie średnia kwota wnioskowanego kredytu wynosi już 330 tys. zł i jest aż o 40 tys. zł wyższa niż rok temu, a licząc tylko od grudnia wzrosła o 22 tys. zł - wynika z najnowszych danych Biura Informacji Kredytowej.

Reklama

- Wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu wynika z coraz wyższych cen nieruchomości. Rośnie zarówno cena metra kwadratowego jak i kupowane są większe nieruchomości i w lepszych lokalizacjach, czyli droższe. Pomimo dużego optymizmu, należy zwrócić uwagę, że od marca mamy stopniowy spadek liczby wnioskodawców w ujęciu miesiąc do miesiąca. Popyt w ujęciu liczbowym traci więc impet - komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Jak dodaje, dla dalszego wzrostu cen nieruchomości ważne będzie zachowanie się wskaźnika pokazującego relację pomiędzy przeciętnym wynagrodzeniem netto a ceną metra kwadratowego nowej powierzchni mieszkaniowej. Od 2018 roku ta relacja spada. Jest to jeden z czynników, który może ograniczyć popyt.

-  Drugim z czynników może być zmiana podejścia do liczenia zdolności kredytowej dla kredytów powyżej 25 lat. Pomimo możliwego dłuższego okresu na jaki kredyt może zostać udzielony (np. na 30 lat), to zdolność kredytowa będzie liczona tak, jakby był on udzielony na maksimum 25 lat. W konsekwencji spowoduje to wzrost raty kapitałowej, a tym samym ograniczy możliwość udzielenia wyższego kredytu przy tych samych dochodach. Negatywny wpływ obu tych czynników, przy utrzymywaniu nadal tak niskich stóp procentowych, będzie neutralizowany. Bowiem w większości jest on realizowany gotówkowo (obecnie nawet 70 proc.), czyli bez wsparcia kredytem hipotecznym - dodaje prof. Rogowski. Wynika to z faktu, że coraz częściej kupują mieszkania inwestorzy instytucjonalni i indywidualni za posiadane nadwyżki pieniężne.

Jego zdaniem trendy, które obserwujemy mogą doprowadzić do jeszcze większego ograniczenia dostępności mieszkań dla osób mniej zamożnych, zwłaszcza młodych.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Brak alternatywy dla lokowania inwestycyjnych dla osób, które nie chcą inwestować na rynku finansowym, przy ujemnych realnych stopach zwrotu na depozytach i obligacjach skarbowych nieindeksowanych do inflacji, rodzi ich zainteresowanie rynkiem nieruchomości. W konsekwencji może to doprowadzić do zmniejszenia i tak już obecnie ograniczonej dostępności do własnego mieszkania, szczególnie młodym osobom - tłumaczy prof. Rogowski.

Już w lipcu Interia pisała o rekordowych zakupach mieszkań za gotówkę i w celach inwestycyjnych, co wynikało z raportu NBP o sytuacji na rynku nieruchomości.

Dane pokazywały też, że w dużej części motywacją jest po prostu ochrona oszczędności, a nie dochody z wynajmu, bo ten jest coraz mnie opłacalny. Sytuacja na rynku mieszkaniowych może się inaczej układać, bo pewne zmiany wprowadzi Polski Ład.

Z jednej strony gwarancje wkładu własnego mogą jeszcze bardziej nakręcić popyt i ceny, ale z drugiej zmiany w podatku od najmu mogą osłabić rentowność najmu, w tym instytucjonalnego, który w Polsce jest potrzebny jako alternatywa dla kupowania mieszkania na własność, ale dopiero zaczyna powstać.

- Rozwiązania przedstawione przez PiS w "Polskim Ładzie" uderzają podatkowo w najem nieruchomości. PiS proponuje dwie duże zmiany podatkowe silnie obciążające właścicieli nieruchomości na wynajem. Po pierwsze, zakaz amortyzowania lokali mieszkalnych. Po drugie, zabranie osobom fizycznym możliwości rozliczania najmu podatkiem dochodowym i pozostawienie jedynie podatku przychodowego. Takie zmiany uderzą zarówno w indywidualnych właścicieli mieszkań na wynajem (likwidacja możliwości rozliczania się podatkiem dochodowym i amortyzacji), jak i w inwestorów instytucjonalnych (likwidacja amortyzacji) - ocenili niedawno ekonomiści FOR.

Monika Krześniak-Sajewicz

Zobacz również : Kredyt gotówkowy na remont - jak wybrać najlepszą ofertę

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »