Długi zniszczą Polaków
Polacy coraz bardziej toną w długach. Jeśli nie dojdzie do poprawy sytuacji gospodarczej w ciągu najbliższych kilku miesięcy zarówno liczba dłużników, jak i kwota zaległych zobowiązań wzrosną jeszcze bardziej. Wtedy czarny scenariusz z udziałem Polaków będzie stawał się coraz bardziej realny.
Rok 2012 był kolejnym rokiem, kiedy wzrosło zadłużenie Polaków. Zaległości na koniec 2012 r. zamknęły się w kwocie prawie 38,3 mld zł. W porównaniu z rokiem 2011 przybyło nam długów w wysokości 3,9 mld zł. Na koniec grudnia 2012 r. kłopoty z terminowym realizowaniem swoich zobowiązań finansowych miało aż 2,26 mln Polaków. W porównaniu z rokiem 2012 to wzrost o prawie 170 tys. O około 345 zł wzrosły też zobowiązania statystycznego dłużnika i na koniec 2012 r. wynosiły one średnio 16?906 zł. Pierwszy kwartał 2013 r. wskazuje, że może być jeszcze gorzej. Wartość niespłaconych zobowiązań finansowych Polaków wzrosła w tym okresie o 770 mln zł, a wartość średniego zadłużenia na osobę wynosi już 17?400 zł. To o 494 zł więcej niż na koniec grudnia 2012 r.
Biuro Informacji Gospodarczej InfoMonitor, wspólnie z Biurem Informacji Kredytowej i Związkiem Banków Polskich, które na bieżąco analizują opóźnienia w realizowaniu zobowiązań płatniczych polskich konsumentów, przygotowały nowy raport. Raport InfoDług opracowany na koniec pierwszego kwartału 2013 r. wskazuje, że zaległości płatnicze Polaków wynoszą już 39,28 mld zł, a średnie zadłużenie przypadające na statystycznego polskiego dłużnika wzrosło do 17?401 zł. To o 495 zł więcej niż w grudniu 2012 r. I 1 140 zł więcej niż było to na koniec pierwszego kwartału 2012 r. Według najnowszego raportu InfoDług w naszym kraju przypada prawie 59 dłużników na 1 000 mieszkańców. Najbardziej zadłużeni są mieszkańcy zachodniej Polski, a najmniej zadłużeni mieszkańcy południowo-wschodniej części naszego kraju. W województwie zachodniopomorskim odsetek ten wynosi aż 8,2 proc., najniższy jest zaś w województwach podkarpackim i podlaskim, gdzie wynosi odpowiednio 3,4 i 3,7 proc. Prawdziwym jednak rekordzistą jest mieszkaniec Mazowsza, którego zaległości przekroczyły już ponad 105 mln zł. Jest już pewne, że w kolejnym kwartale br. zadłużenie Polaków przekroczy sumę 40 mld zł.
Wbrew pozorom największa część zadłużenia Polaków nie jest zobowiązaniami długoterminowymi, takimi jak np. kredyty hipoteczne - kredyty mieszkaniowe. Polacy mają największe problemy z bieżącymi płatnościami na mniejsze kwoty. Chodzi przede wszystkim o zobowiązania z tytułu posiadanych kart kredytowych. Już co czwarty posiadacz kart kredytowych znajduje się na granicy zdolności obsługi zadłużenia i spłaca jedynie minimum wymagane przez bank. Już prawie 8 proc. posiadaczy kart nie może sobie poradzić nawet z minimum wymaganym przez bank. Ich sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna. Obecnie ci, którzy regularnie spłacają całość zadłużenia w wymaganym terminie, najczęściej w ciągu 52 dni, aby uniknąć płacenia odsetek, stanowią niecałe 40 proc. Komórki windykacji poszczególnych banków posługują się coraz bardziej perfidnymi metodami, aby za wszelką cenę ściągnąć od klientów pieniądze, nie zważając na ich sytuację osobistą i ich obecne możliwości płatnicze. Jeden z banków komercyjnych (Millennium Bank) stosuje nawet taktykę wysyłania klientom SMS-ów z groźbami "lustracji mieszkania", należącego do właściciela karty kredytowej banku. W tym wypadku jest to zwykle nękanie klientów. Prawdziwy problem ze spłatą długów na kartach kredytowych zaczyna się wówczas, gdy posiadacze kart kredytowych tracą pracę i nie mogą wówczas spłacać zaciągniętego kredytu, nawet w wymiarze minimum, jakiego żąda bank.
Polacy coraz bardziej zadłużeni
Według danych GUS liczba zarejestrowanych bezrobotnych na koniec lutego wyniosła 2 mln 336,7 tys., czyli była wyższa o 1,8 proc. niż w styczniu. W ujęciu rocznym wzrost wyniósł 7,8 proc. Istnieją poważne obawy, że stopa bezrobocia zbliży się w tym roku nawet do psychologicznej granicy 15 proc. Nie jest to zatem dobra prognoza, zwłaszcza dla tych, którzy mają problemy ze spłatą kart kredytowych.
Problem długów Polaków na kartach kredytowych miał swoje źródło znacznie wcześniej. W latach 2008 - 2009 banki prowadziły bardzo nachalną politykę w zakresie kart kredytowych, oferując je bez żadnych ograniczeń. Dochodziło nawet do sytuacji, gdy przedstawiciele banków w czasie Świąt Bożego Narodzenia telefonicznie kierowali oferty do klientów. Absolutny szczyt liczby wydanych kart przypadł na rok 2009. Było ich na rynku 11 mln sztuk. Banki zacierały ręce, bo produkty świetnie się sprzedawały. Jednak już wtedy było jasne, że niezdyscyplinowani finansowo Polacy będą szeroko korzystali z możliwości zadłużania się na karcie. Tak też się stało. Teraz banki usiłują za wszelka cenę odzyskać pieniądze od tych, którzy zadłużyli się na kartach kredytowych i mają coraz większe problemy z terminowymi spłatami tych zadłużeń.
Polacy oprócz długów na kartach kredytowych mają także zobowiązania długoterminowe, takie jak np. kredyty hipoteczne. Pomimo że eksperci podkreślają, że kredyty hipoteczne to obszar, w którym jest najmniej przeterminowanych płatności, to wcale nie jest pewne, że w najbliższych latach będzie tak dalej. Wartość kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich wynosi 170 mld zł. Takie kredyty zaciągnęło w ostatnich latach ponad 700 tys. Polaków. Po kilku latach spłacania tego kredytu mają go więcej niż wzięli, a wartość mieszkań, jakie nabyli za ten kredyt, znacznie spadła i jak wszystko wskazuje spadać będzie nadal. To z kolei będzie wymuszało potrzebę dodatkowego ubezpieczenia kredytu. Już dzisiaj wiadomo, że spora część tych, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne ma poważne problemy z ich spłatą. Mają bowiem, oprócz kredytów hipotecznych, inne kredyty lub innego rodzaju zadłużenia. Bardzo często usiłują ratować swoją sytuację, dokonując konsolidacji zadłużenia w ramach zaciągnięcia nowego kredytu konsolidacyjnego. Takie rozwiązanie podraża znacznie pieniądz, który pożyczymy od banku. Z reguły też przy kredytach konsolidacyjnych banki chcą zabezpieczenia w postaci wpisu do hipoteki nieruchomości należącej do kredytobiorcy. Ale banki, tak jak kilka lat wcześniej w przypadku kredytów hipotecznych, tak i tym razem posługują się nachalnym marketingiem, aby sprzedawać swój nowy "produkt" - kredyty konsolidacyjne.
Jak zawsze ofiarami banków są ich klienci - zazwyczaj w Polsce niedoinformowani i niedysponujący nawet niezbędną wiedzą w tym zakresie. Edukacja finansowa Polaków, niestety wciąż stoi na bardzo niskim poziomie. Miną jeszcze lata, zanim Polacy przerobią w praktyce wszystkie możliwości zadłużania się w bankach i nabędą minimum wiedzy, jaka jest niezbędna do racjonalnego podejmowania decyzji finansowych. Ale jeszcze więcej będzie zależało od sytuacji gospodarczej w Polsce i tego, jakie ona przyniesie konsekwencje dla Polaków. Jeśli w ciągu najbliższych miesięcy nie ulegnie ona żadnej poprawie, liczba dłużników będzie rosła jeszcze szybciej, tak jak i wielkość ich niespłacanych długów.
Pewne jest jedno, że przynajmniej do części polskich dłużników - wcześniej czy później - zawita komornik, bądź przedstawiciel firmy windykacyjnej i spotka ich utrata zakupionego mieszkania lub domu. Być może nawet część z nich umrze ze swoimi długami.
dr Leszek Pietrzak
Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych