Dwa drinki za 3500 zł. Turyści w Grecji oszukani przez restaurację na terminalu płatniczym
Wakacje to czas, kiedy nasza czujność często bywa uśpiona. Uważać trzeba jednak na każdym kroku, o czym przekonali się turyści z USA, który urlop spędzali w Grecji. Za dwa drinki mieli zapłacić nieco ponad 400 zł, zostali jednak oszukani i napoje kosztowały ich 3,5 tys. zł.
Wyjazd na wakacje do Grecji okazał się przykrym doświadczeniem dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych, który w trakcie wypoczynku padli ofiarą nieuczciwej restauracji.
Turyści z USA chcieli skorzystać z leżaków jednej z restauracji na greckiej wyspie Mykonos, które według informacji SkyNews.com miały być darmowe przy zakupie jedzenia lub napojów. To klasyczne rozwiązanie, które znamy także z polskich ulic. Co jednak poszło nie tak? W tym wypadku nie wystarczył jednak zakup kawy, a ostateczna wartość na paragonie była więcej niż zaskakująca.
Zakup dowolnej pozycji z karty miał zapewnić turystom darmowy wypoczynek na leżakach restauracji. Turyści wybrali ostatecznie dwa drinki.
"Powiedziano nam, że leżaki są darmowe, jeśli zamówimy jedzenie lub drinki. Nie ma problemu... zamówiliśmy dwa drinki", skomentowała jedna z turystek na portalu Tripadvisor.
Niedługo potem kobieta dowiedziała się od restauracji, że jeden taki drink kosztował 51 euro, a więc łącznie mieli zapłacić w przeliczeniu ponad 430 zł za dwa napoje. Taka kwota sama w sobie wydaje się już wysoka, na co uwagę zwraca wielu turystów mających nieprzyjemność korzystania z usług tej placówki. Ok. 50 euro trzeba tutaj zapłacić za dwa piwa i popularny napój gazowany, a 35 euro za colę zero. Dochodzi tutaj jednak do innych kuriozalnych sytuacji:
"Powiedzieli, że cola kosztuje 76 euro, pokazałam cenę 14 euro i usłyszałam, że dziś akurat nie", pisze na portalu Tripadvisor jedna z turystek, która odwiedziła restaurację.
Na portalu rezerwacyjnym opinie o restauracji DK Oyster nieustannie spadają. Na ten moment jej średnia ocena to 2 w skali do 5. Restauracja ma już niemal wyłącznie negatywne opinie, a większość z nich dotyczy zawyżonych paragonów.
Żyjemy w czasach, gdy płatności kartą to już nie tylko przyłożenie do terminala plastikowej plakietki, ale też telefonu czy zegarka. To ułatwia życie, ale też usypia czujność. Nie prosimy już o potwierdzenia płatności i często nawet nie zerkamy na wartości widniejące na terminalu.
W greckiej restauracji większość negatywnych opinii dotyczy właśnie wykorzystywania tego faktu. Wspomniani przez nas turyści za swoje drinki zapłacili ostatecznie równowartość ok. 3,5 tys. zł, a to wiele więcej niż 436 zł. Problem w tym, że turyści nie otrzymali w restauracji paragonu, a o wyższym rachunku dowiedzieli się dopiero po powrocie z wakacji.
Teraz próbują otrzymać zwrot pieniędzy w swoim banku i przestrzegają innych: "Przed wyjściem upewnijcie się, że otrzymaliście paragon i sprawdźcie swoją kartę płatniczą, bo oni pobierają za dużo", przekonuje turystka z USA. To ważne, nie tylko w wakacje.