Frankowicze czekają na wyrok. Co zrobi Sąd Najwyższy?
Szef nadzoru wzywający banki, by się nie ociągały; NBP oczekujący na ich wspólne stanowisko i wreszcie same banki testujące zainteresowanie frankowiczów, którzy spodziewają się otrzymać więcej niż proponują instytucje. Są jeszcze prawnicy, podpowiadający frankowiczom, że tyle ile mogą wygrać w sądach po 25 marca, banki nigdy im nie zaoferują! Tak wygląda "frankowy" krajobraz na 23 dni przed kluczowym, jak sądzi wielu, wyrokiem Sądu Najwyższego w sprawie kredytów walutowych.
Jest jeszcze Rzecznik Finansowy rekomendujący klientom by poczekali na orzeczenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego i nie godzili się za szybko na propozycje porozumień ze strony banków. Zresztą same banki nie spieszą się zbytnio, co jest zrozumiałe.
Dziś Urząd Komisji Nadzoru Finansowego ma pokazać finansowe aspekty ewentualnych decyzji Sądu Najwyższego. Według informacji Gazety Giełdy i Inwestorów "Parkiet" rozpiętość kosztów do poniesienia przez instytucje finansowe jest duża i sięga 120-200 mld zł w przypadku sądowych porażek banków wobec 35 mld zł w przypadku porozumień z klientami w wersji a la szef KNF.
To właśnie Jacek Jastrzębski pod koniec ubiegłego roku wkroczył do gry i za cel postawił sobie wyprowadzenie frankowego słonia z bankowego pokoju. Jeszcze parę tygodni temu część obserwatorów rynku twierdziła, że do rozwiązania sprawy kredytów we frankach jest bliżej niż kiedykolwiek. Dziś widać wyraźnie, że nie będzie to łatwy proces, a emocje z tygodnia na tydzień rosną.
Potwierdzają to choćby dwa przykłady z piątku, czyli list prezesa mBanku do akcjonariuszy i głos szefa nadzoru finansowego w Interii. Zacytujmy ich fragmenty.
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!
Najpierw Cezary Stypułkowski: "wskutek dramatycznie niekorzystnej dla banków linii orzeczniczej sądów, odpisaliśmy z tego tytułu ponad 1 mld zł". I dalej: "stanowi to następstwo braku wiedzy sędziów o ograniczeniach regulacyjnych, w jakich działają banki oraz pewnej inercji nadzorców w publicznym wyjaśnianiu tych zagadnień, a także skrajnie prokonsumenckiej aury, która zapanowała od pewnego czasu w wielu branżach". Oraz o propozycji szefa KNF: "to propozycja zbyt daleko idąca i nadmiernie faworyzująca kredytobiorców kosztem akcjonariuszy i deponentów".
Kilka godzin później Jacek Jastrzębski ocenił, że sprawy idą nie do końca po myśli nadzoru i stwierdził w Interii, że "wyczekiwanie na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, połączone z jednoczesnymi próbami przerzucenia odpowiedzialności za ewentualne niekorzystne dla banków orzeczenia sądów m.in. na nadzór, nie stanowi właściwej reakcji na obecną sytuację".
- Banki realizując strategię wyczekiwania na rozstrzygnięcia sądowe, czynią to na własną odpowiedzialność i na własne ryzyko - podkreślił Jastrzębski, co należy odczytywać jako ostrzeżenie: "wyroki sądowe mogą kosztować banki więcej niż ugody z klientami".
Wczoraj kolejny głos z sektora. Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska stwierdził, że jego instytucja bada zainteresowanie klientów ugodami w formule zaproponowanej przez szefa KNF. Ale decyzji, dotyczącej ewentualnego przystąpienia do takich ugód, bank nie podejmie jednak przed 25 marca.
Ręce zacierają za to kancelarie prawne. We wczorajszym komunikacie spółka Votum podała, że jej zdaniem "uchwała Sądu Najwyższego dotycząca kredytów walutowych powinna przełożyć się na wzrost zainteresowania jej ofertą grupy wśród kredytobiorców". Ocenia też że kolejne wyroki będą wydawane szybciej, co pozwala na oczekiwanie przychodów z tego tytułu już w drugiej połowie 2021 roku (konieczne będą zgody walnych zgromadzeń akcjonariuszy).
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W gotowości zdaje się być też NBP, który ma wspierać banki i proces przewalutowania kredytów (w piątek po godz. 14 zapewne m.in. o tym będzie mówił na konferencji prezes Adam Glapiński). Dla banku centralnego krytyczne znaczenie (co podkreślał już dwukrotnie) ma jednak systemowy charakter operacji - przystąpienie do inicjatywy odpowiednio licznej grupy banków (a np. z prac grupy banków wyłączył się Raiffeisen), która "zapewni objęcie projektem przeważającej części portfela walutowych kredytów mieszkaniowych w kraju. I to ostatecznie może być najtrudniejsze. Zwłaszcza gdy klienci banków w orzeczeniu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zwietrzą nową, większą niż kiedykolwiek, szansę.
Paweł Czuryło
***