Ile w tym roku zapłacimy za święta?

Święta zbliżają się nieubłaganie, prezentowa gorączka zaczyna nabierać rumieńców, a Polacy zgodnie z coroczną tradycją zaczynają drżeć o własny budżet i tak zwaną "twarz przed rodziną". Świąteczny duch: dobry duszek czy nocna mara?

Ile kosztują święta?

Doniesienia i statystyki już od miesiąca uderzają zewsząd. Znawcy grzmią i cytują cyfry, porównując Polskę na tle innych krajów Europy oraz wskazują, że jest źle, ale nie najgorzej. Danym statystycznym, które w tym roku obiegły polskie media przygląda się z niepokojem chyba każdy uważny czytelnik porannej prasy. O świąteczne wydatki Polaków postanowiliśmy zapytać ekspertów.

Ostatnie doniesienia prasowe informują, że tegoroczne święta niestety nie będą należały do najbogatszych - mówi Ewa Olszewska z serwisu Ratomat (kantor internetowy - przyp.red.) - zawartość tak portfela, jak i lodówki, może nas w tym roku rozczarować.

Reklama

Dlaczego, skoro ankietowani deklarują, iż kwota, jaką przeznaczą na święta, będzie wyższa niż w tamtym roku? W ciągu ostatnich lat podejście Polaków do pieniądza i tradycji uległo zmianie. Nie da się ukryć, że coraz więcej osób rezygnuje z tradycyjnej wieczerzy Wigilijnej czy hojnych prezentów, bo ich budżet nie jest wystarczający - dodaje.

1200 na głowę?

Tegoroczne statystyki informują, że Polacy wydadzą na święta nieco ponad 1200 złotych. To więcej niż rok temu, skąd więc przypuszczenia, że dzieje się źle? Otóż kwota, jaką Polacy deklarowali w roku 2011 wynosiła 1900 złotych. Natomiast faktyczne wydatki niemal 1000 złotych mniej. Czy zatem w tym roku jesteśmy bardziej racjonalni, czy po prostu wydamy jeszcze mniej niż deklarujemy? Co to znaczy? Czy w takim razie w te święta zjemy barszcz z torebki i karpia z przeceny?

Ludzie coraz rozsądniej zarządzają swoimi funduszami. Świadomość pieniądza powoli wzrasta. Doświadczenia wyniesione z pracy nad serwisem Ratomat uświadomiły nam, że Polacy nie tylko coraz rozważniej zarządzają swoim budżetem, ale i częściej zasięgają porad fachowców analizując nadchodzące wydatki. Polacy już nie tylko porównują miejsca, w których wydają pieniądze, ale również te, w których mogą je zaoszczędzić - mówi Olszewska.

Rośnie świadomość

Można zatem wnioskować, że w tym roku przewidujemy wydatki nieco bardziej realnie niż rok temu. Polacy zauważają nieustający trend zwyżkowy cen i opłat, a także zaczynają uświadamiać sobie, że święta to nie tylko magia pierwszej gwiazdki, ale i siła marketingu zaciągająca nas do sklepów. Finansiści doceniają rozsądek, który coraz częściej przeważa w decyzjach zakupowych Polaków, handlowcy zaś ocierają kolejne łzy i zakasują rękawy, by ciężką pracą zachęcić nas jednak do zwiększenia zakupów w tym "jedynym i wyjątkowym" momencie w roku.

Co roku ceny nieubłaganie rosną wraz z nadejściem zimy. Oczywiście proces ten jest rozłożony w czasie, by nie zrazić nas do kupowania i nie zmusić do zrobienia zapasów zawczasu, co nieuchronnie wiązałoby się z zarzuceniem zakupów na pewien czas. Rozwiązaniem są zatem regularne i drobne podwyżki doprowadzające do tego, że w okresie świątecznym nie pozostaje nam nic innego, jak złapanie się za głowę i pokorne zaciśnięcie pasa.

Stajemy się rozsądni

Podobnie rzecz ma się z prezentami. I w tym przypadku Polacy okazują się być rozsądni. Po pierwsze, zawężamy grono osób, które obdarowujemy. Po drugie, prezenty wybieramy z głową. Porównujemy źródła, a samego zakupu coraz częściej dokonujemy w sklepach internetowych, które ze względów transportowo-lokalizacyjnych są często znacznie tańsze niż sklepy tradycyjne.

Nie da się ukryć, że wraz ze spadkiem wartości pieniądza wynikającej z inflacji wrasta jego subiektywna wartość dla użytkownika. Polacy są wyjątkowo wyczuleni na fluktuacje ponoszonych kosztów oraz przychodów. Wszystkie zmiany do tej pory wiązały się z nagłym zaciskaniem lub popuszczaniem pasa. Euforia premii czy żal związany z podwyżkami cen, zawsze powodowały typowe dla naszego społeczeństwa zachowania konsumenckie.

W przypadku premii niemal natychmiast trwoniliśmy nadwyżkę pieniędzy na zbytki pozwalające nam poczuć się lepiej choć przez chwilę. W przypadku rosnących cen zamurowywaliśmy spiżarnię zapasami. Teraz Polacy podchodzą do zakupów rozsądniej. Odchodzą od nagłych decyzji na rzecz oszczędzania. Po użytkownikach Ratomatu widzimy, jaką wartość ma dziś dla Polaków pieniądz. to ważna zmiana polskiej mentalności - podsumowuje Ewa Olszewska.

Bez zastawionych stołów

Magia świąt powoli staje się wigilijną opowieścią, a Polacy nie planują już zastawiać stołów, których nie można przejeść. Jesteśmy coraz bardziej racjonalni. Deklaracje naszych wydatków świątecznych są iskierką nadziei, że zaczynamy rozumieć pieniądze i dbać o nie. Może w przyszłości wrócimy do magicznych, bogatych świąt nie dlatego, że wygramy na loterii, ale dlatego, że zrozumiemy siłę i funkcjonowanie pieniędzy i zaczniemy obchodzić się z nimi z szacunkiem? Tymczasem, bo i tak nas to nie ominie... miłych zakupów!

*****

Ratomat jest serwisem przeznaczonym dla osób, które spłacają kredyt walutowy oraz szukają sposobu na ograniczenie kosztów związanych z wymianą walut i transferem środków na konta spłaty kredytów. Ratomat to serwis opierający się na mechanizmie oszczędności wynikającym z siły zakupów grupowych. Kumuluje on zlecenia wymiany walut i wymienia je po "cenach hurtowych" bezpośrednio u dealera bankowego, co nie jest możliwe w przypadku klienta indywidualnego. Dzięki wspólnym zakupom waluty możesz zaoszczędzić nawet do kilku % wartości kredytu walutowego.

Dowiedz się więcej na temat: zakupy | zakupy grupowe | zakupy w święta | świeta | wydatki | zakupy online
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »