Już 2 miliony Polaków poznały swojego windykatora
Z każdym miesiącem przybywa osób, które zasiadają do stołu z windykatorem, aby porozumieć się w sprawie spłaty zadłużenia. Złe długi skupione przez firmy windykacyjne w dwóch ostatnich latach - blisko 12 mld zł - można już porównać do portfela kredytowego niedużego banku.
W latach 2010 i 2011 łącznie windykatorzy kupili m.in. od banków, firm telekomunikacyjnych i ubezpieczeniowych portfele wierzytelności o nominalnej wartości przekraczającej 11,6 mld zł - wynika z danych zebranych przez Gazetę Giełdy "Parkiet" wśród 13 firm. Jak zmienia się nastawienie do sprzedaży złych długów pokazuje fakt, że w zeszłym roku kwota ta była ponad dwukrotnie wyższa niż w 2010 roku.
Efekt? Z firmami windykacyjnymi chce czy nie, ma do czynienia coraz więcej osób. Biorąc pod uwagę, że średni dług do spłacenia przez osoby trafiające do firm windykacyjnych wynosi 4-6 tys. zł, mają one już grubo ponad 2 mln klientów - dłużników.
Z większością dłużników udaje się porozumieć i zawrzeć ugodę - mówi Iwona Słomska, rzecznik Kruka, największej firmy zarządzania wierzytelnościami w kraju. Rozmawiamy z osobami zadłużonymi i prosimy, aby same zaproponowały kwotę którą systematycznie co miesiąc będą w stanie spłacać. Nie chcemy narzucać wysokich rat, których klient nie dałby rady regulować i po dwóch, trzech miesiącach przestawałby się wywiązywać z ugody - tłumaczy. O jakich sumach mowa? Raty proponowane w ugodach najczęściej wynoszą 180-210 zł.
Oczywiście nie wszyscy są skłonni do zawierania ugód. Wówczas sprawa trafia do kancelarii prawnej, a ta wysyła pozew do sądu. Od momentu, gdy powstał e-sąd sprawy rozstrzygane są błyskawicznie. Często już po w dwóch, trzech tygodniach mamy sądowy nakaz zapłaty. Potem, po uzyskaniu tytułu wykonawczego, sprawa trafia do komornika. Dłużnik musi wówczas pokryć również koszty postępowania sądowo-egzekucyjnego, wynoszące kilka procent spornej kwoty - wyjaśnia Iwona Słomska.
Pamięć o tym, że klient zawiódł jakąś firmę lub instytucję, na lata zostaje w jej bazie i nawet po sprzedaży długu windykatorom, nie pozwala zaufać ponownie. Bo firma nie ma właściwie wiedzy co dalej stało się z odsprzedanym długiem, czy nierzetelny klient w końcu go spłacił czy nie.
Instytucje coraz częściej przekazują też negatywne dane do co najmniej jednego z trzech działających w Polsce Biur Informacji Gospodarczych (InfoMonitor, ERIF i Krajowy Rejestr Długów). Warunek, który pozwala na zamieszczenie takiego wpisu, to w przypadku konsumenta, będącego osobą fizyczną nie wykonują działalności gospodarczej, opóźnienie spłaty co najmniej 200 zł o ponad 60 dni. Firmy współpracujące z BIG-ami mają obowiązek usunąć te informacje w ciągu 14 dni jeśli pieniądze wpłyną na ich konto.
Na innych zasadach niż BIG-i działa Biuro Informacji Kredytowej, które obejmuje wyłącznie dane o zobowiązaniach klientów banków oraz SKOK-ów; zarówno te pokazujące, że klient spłaca pożyczki na bieżąco, jak i takie, że się spóźnia lub nie oddaje wcale. Należy pamiętać, że 95 proc. informacji zgromadzonych w BIK to dane pozytywne. W przypadku nieuregulowanych długów w bankach, dane klienta widnieją w Biurze Informacji Kredytowej, nawet po ich sprzedaży firmom windykacyjnym. Zły wpis w BIK widoczny jest również dla innych banków przez co najmniej pięć lat od sprzedaży długu. Chociaż klient, mógł już w międzyczasie poradzić sobie z sytuacją i spłacić dług windykatorom - zauważa Iwona Słomska.
Skala, jakiej zaczął nabierać windykacyjny biznes i liczba osób, które otrzymują piętno nierzetelnych dłużników spowodowały, że Kruk postanowił w prowadzonym przez siebie Rejestrze Dłużników ERIF (jeden z BIG-ów) publikować również dane pozytywne. Taką możliwość przewiduje ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych, która weszła w życie w 2010 roku. Kruk tworzy rejestr osób, które wywiązały się z ugody z windykatorem i spłaciły dług. Na razie, jak na system ERIF, liczący w sumie ponad 1 mln rekordów, pozytywnych adnotacji jest niewiele. Dokonaliśmy właśnie pierwszego wpisu około 1400 osób. Ale traktujemy to jako dobry początek dla nas i dla osób, które chcą wrócić na rynek - mówi przedstawicielka Kruka.
Jak pokazuje doświadczenie Kruka, przy obecnych rozwiązaniach przywrócenie na rynek osób zadłużonych nie jest wcale proste. Wiele z nich, mimo spłaty zaległości czy regularnej obsługi windykowanych należności, ma ogromny kłopot z zaciągnięciem kredytu czy ze skorzystaniem z usług z odroczonym terminem płatności. Chcemy, aby osoby, które spłaciły zobowiązania miały oficjalny dokument, którym mogą poświadczyć, że uporały się z długiem. Teraz, raz na pół roku mogą wyciągnąć z ERIF-u bezpłatnie taki raport i okazać go starając się o kredyt, telefon na abonament czy założenie telewizji kablowej - mówi Iwona Słomska.
W tym samym kierunku co BIK i ERIF BIG, podąża również BIG InfoMonitor. Jeszcze rok temu firmy z nami współpracujące nie chciały nawet słyszeć o wprowadzaniu danych pozytywnych. Teraz jesteśmy w trakcie rozmów z dużymi partnerami na temat przekazywania pozytywnych danych o klientach, mimo że wymaga to sporych przygotowań informatycznych - mówi Marcin Ledworowski, wiceprezes BIG InfoMonitor. To najlepiej pokazuje, że postrzeganie sytuacji osób zadłużonych mocno się zmienia. Coraz większe znaczenia nabiera wiarygodność finansowa firm i konsumentów. Jest to ważny elementem przy podejmowaniu decyzji o nawiązaniu współpracy - dodaje.
Dziś, pod nazwiskiem osoby w BIG, wpisana jest po prostu kwota zaległości. Po zmianie będzie widać, że np. zwróciła dług bankowi, gazowni czy windykatorowi, a do oddania pozostało jej jeszcze kilkaset złotych np. firmie telekomunikacyjnej. A kiedy spłaci też rachunki z telekomu, pozostaną informacje, że oddał wszystko i wszystkim - tłumaczy Ledworowski. I takie akurat dane będą mogą być przechowywane w BIG-ach przez dziesięć lat od momentu wpisu.
Jak wynika z danych NBP, na koniec 2011 roku gospodarstwa domowe miały do oddania bankom 530,2 mld zł. W terminie lub wcale nie zwracały z tego 7,24 proc. (38,4 mld zł). W przypadku kredytów mieszkaniowych kłopoty dotyczyły 2,4 proc. (7,5 mld zł) z 317,4 mld zł. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja w przypadku kredytów konsumpcyjnych - osoby prywatne nie regulowały w terminie 17,8 proc., czyli blisko 20,8 mld zł z pożyczonych 116,5 mld zł. Kwoty bankowych należności z utratą wartości byłyby pewnie większe, gdyby nie fakt, że część portfeli złych długów sprzedały firmom windykacyjnym.
Halina Kochalska, Open Finance
Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.