Kampania "powrót do ojczyzny"
Nie było najazdu "polskich hydraulików", bezrobocie nie wzrosło, a rynek pracy tylko zyskał dzięki przyjazdowi imigracji zarobkowej z nowych państw UE - pisze "La Repubblica", która publikuje cykl artykułów poświęconych temu zjawisku. Gazeta zwraca uwagę, że Polska jako pierwszy kraj, zaczyna wprowadzać kampanię powrotu do ojczyzny.
Gazeta podkreśla, że obawy przed inwazją "polskiego hydraulika", poprzedzające poszerzenie UE, okazały się nieuzasadnione, a napływ nowych pracowników w ciągu ostatnich dwóch lat okazał się niższy od przewidywań.
Wysokie limity
Przykładem są Włochy, gdzie wyznaczone na rok 2005 limity dostępu imigrantów do rynku pracy nie zostały całkowicie wykorzystane z powodu braku chętnych. Autorzy podkreślają, że praktycznie wszystkie obawy, poprzedzające poszerzenie UE okazały się nieuzasadnione:
1. Imigracja za pracą jest zjawiskiem tak ograniczonym, że nie wpłynęła na dotychczasową sytuację rynku pracy w państwach "przyjmujących" i nie zwiększyła bezrobocia w państwach "starej" 15-tki. Co więcej, w niektórych sektorach rozwiązała problem braku wykwalifikowanej siły roboczej (w szczególności w rolnictwie i w sektorze budowlanym).
2. Oprócz Austrii i Irlandii, w których obecność pracujących imigrantów uległa podwojeniu, imigracja do innych państw "starej" 15-tki po 1 maja 2004 pozostała na poziomie roku 2003.
3. Duża część pozwoleń na pracę, wydawanych w państwach "przyjmujących" dotyczy wyłącznie pracy sezonowej.
4. Aż 57proc. imigrujących do pracy obywateli nowych państw członkowskich posiada wykształcenie przynajmniej średnie. Odsetek imigrantów z maturą jest wyższy niż przeciętna w UE (46 proc.). "La Repubblica" podkreśla, że świadczy o tym, iż do UE imigrują pracownicy wykwalifikowani.
Polska chce zawracać
Exodus wykształconej siły robocze nie będzie jednak trwał wiecznie. Gazeta zwraca uwagę, że państwa, które "najszybciej zbliżają się do standardów europejskich, jak na przykład Polska", w obliczu wyjazdu za granicę wykwalifikowanych pracowników (lekarzy, murarzy, hydraulików, nauczycieli czy techników) starają się przeciwstawić temu zjawisku, na przykład poprzez kampanie propagujące powrót do ojczyzny. Tego typu akcja toczy się obecnie pośród polonii w Wielkiej Brytanii, choć - jak przyznają autorzy - jak na razie nie odniosła większego sukcesu, gdyż różnica w zarobkach w Polsce i "na obczyźnie" jest zbyt wysoka.
Gazeta poświęca temu zagadnieniu dużo uwagi podkreślając, iż obecna tendencja grozi całkowitym spustoszeniem polskiego rynku pracy. Na dowód tego dziennikarze przytaczają przykład krakowskich anestezjologów, spośród których aż 25 proc. przeprowadziło już nostryfikację swoich dyplomów, tak aby móc pracować za granicą.