Kiedy podróże wychodzą na zdrowie
Polscy lekarze cieszą się na świecie bardzo dobrą opinią. Nasze pielęgniarki chętnie zatrudniają placówki w Niemczech, Wielkiej Brytanii i innych krajach zachodnich. Z kolei polskie lecznice coraz częściej przyjmują zagranicznych pacjentów. Z drugiej strony rośnie liczba rodaków wyjeżdżających leczyć się poza granicami kraju. Turystyka medyczna kwitnie.
Dlaczego coraz częściej wybieramy leczenie za granicą, skoro mamy specjalistów i placówki na światowym poziomie? Powód jest oczywisty: nie chcemy czekać w kolejkach.
Praktycznie w całym kraju na realizację wielu świadczeń pacjenci oczekują tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Zgodnie z Barometrem Fundacji WHC, średni czas oczekiwania na świadczenia zdrowotne od wielu lat utrzymuje się w Polsce na stałym poziomie; obecnie wynosi 2,9 miesiąca.
Świadczenia, na które Polacy oczekują najdłużej, to endoprotezoplastyka stawu kolanowego (ok. 3,5 roku) oraz operacja usunięcia zaćmy (ok. 2 lat).
Pobierz za darmo program PIT 2016
Polacy, żeby nie czekać na zabieg, coraz częściej leczą się za granicą, korzystając z możliwości, jakie daje im unijna dyrektywa o transgranicznej opiece zdrowotnej. Zgodnie z jej założeniami pacjent ma prawo skorzystać ze świadczeń za granicą (na terenie UE), a następnie ubiegać się o zwrot kosztów od NFZ. Kraje, w których Polacy najczęściej leczą zaćmę, to Czechy i Niemcy.
Jak informuje nas Sylwia Wądrzyk, rzecznik Narodowego Funduszu Zdrowia, z danych przekazanych przez oddziały wojewódzkie NFZ (stan na dzień 13 stycznia 2017 r.) w latach 2015-2016 wynika, że złożonych zostało w tym okresie 15 506 wniosków o zwrot kosztów leczenia w ramach dyrektywy transgranicznej na łączną kwotę 48 975 982,19 zł.
W 2015 r. złożono 4874 wnioski na łączną kwotę 17 742 247,93 zł; w 2016 r. - 10 632 wnioski na kwotę 31 233 734,26 zł.
- Złożone w oddziałach wojewódzkich NFZ wnioski dotyczyły przede wszystkim świadczeń usunięcia zaćmy - 14 164 wnioski, co stanowi 91,35 proc. ogółu wniosków - dodaje.
Sylwia Wądrzyk zwraca też uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ wydali łącznie 12 487 decyzji w tej kwestii: 12 361 decyzji (98,99 proc.) było pozytywnych, przyznających zwrot kosztów.
- Wartość odnotowanych kosztów za 2015 r. - przyznających pacjentom zwrot środków z tytułu kosztów świadczeń udzielonych w ramach transgranicznej opieki zdrowotnej - wyniosła 8 442 015,23 zł. Z kolei od dnia 1 stycznia do dnia 31 października 2016 r. NFZ poniósł koszty z tego tytułu w wysokości 13 744 200,64 zł - podsumowuje rzecznik NFZ.
Z drugiej strony okazuje się, że z roku na rok do Polski przyjeżdża leczyć się coraz więcej pacjentów z państw skandynawskich, Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.
Z szacunków Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Medycznej wynika, że w 2015 roku cudzoziemcy zostawili w naszych placówkach ochrony zdrowia ponad 1,5 mld zł. W Polsce w tym czasie mogło się leczyć średnio 450 tys. obcokrajowców.
Wydają u nas na prywatne zabiegi nawet po 75 tysięcy złotych. Hitem są usługi dentystyczne, operacje plastyczne i zabiegi medycyny estetycznej.
Rosnącym zainteresowaniem cieszą się usługi uzdrowiskowe. Uzdrowisko Nałęczów wraz z Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym nr 4 w Lublinie podpisało na przykład umowę na leczenie i rehabilitację pacjentów z Kuwejtu. Obecnie Nałęczów stara się pozyskiwać pacjentów m.in. ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej.
Co przyciąga zagranicznych pacjentów? Głównie niższe ceny, ale i coraz wyższa jakość świadczonych usług. - Polska w ciągu ostatnich siedmiu lat zanotowała ogromny skok w poprawie jakości życia. Dzięki unijnym funduszom strukturalnym polskie placówki medyczne zostały wyposażone w najwyższej klasy aparaturę medyczną. Lekarze mają dostęp do nowoczesnych urządzeń - zarówno na poziomie szpitali powiatowych, jak i wojewódzkich i klinicznych. Przygotowanie i doświadczenie zawodowe lekarzy są na najwyższym światowym poziomie - wylicza Anna Kaczmarek, wiceprezes Polskiego Innowacyjnego Klastra Medycznego PIKMED.
Dodaje: - Polscy lekarze pracują w szpitalach, klinikach oraz przychodniach na całym świecie, komunikują się swobodnie w językach obcych. Rozwinięta telemedycyna pozwala na kontynuację opieki nad pacjentem online.
Nasza rozmówczyni zwraca jednak uwagę, że w Polsce nie ma dobrze rozwiniętej, a przede wszystkim właściwie zorganizowanej, turystyki medycznej. Wiele podmiotów leczniczych próbuje na własną rękę szukać pacjentów wśród pacjentów zagranicznych.
- Często ośrodki medyczne są do tego bardzo dobrze przygotowane: mają najnowocześniejszy sprzęt, zatrudniają bardzo dobrych specjalistów, ale pacjenci zagraniczni tam nie trafiają - przyznaje Kaczmarek.
W jej opinii przyczyną jest między innymi brak działań marketingowych skierowanych na rynki zachodnie. Sama strona internetowa w języku angielskim czy niemieckim nie wystarczy. Większość lecznic nie dysponuje wystarczającymi zasobami do realizacji strategii marketingowej i PR poza granicami kraju.
- Dotychczas wiele działań mających na celu promocję polskiej turystyki medycznej sprowadzało się do uczestnictwa w targach i konferencjach temu poświęconych. W mediach ogólnodostępnych nadal zbyt mało mówi się o osiągnięciach polskiej medycyny, raczej narzekamy na rozwiązania systemowe i pokazujemy błędy medyczne, co nie przysporzy nam pacjentów - komentuje ekspertka.
Co jest potrzebne, aby rynek tych usług dalej mógł się rozwijać? - Koncentracja działań promocyjnych i marketingowych skierowanych do pacjentów, wspólne działanie w tym względzie podmiotów leczniczych, np. poprzez klastry, zgoda decydentów na realizację komercyjnych usług medycznych w publicznych placówkach - odpowiada Anna Kaczmarek.
Eksperci zgodnie przyznają, że rozwój turystyki medycznej może przełożyć się na ogólny rozwój ochrony zdrowia w Polsce.
Ten temat poruszany był w trakcie niedawnego X Forum Europa - Ukraina w Rzeszowie. Jak mówił na jednym z organizowanych tam paneli prof. Jarosław Wójcik, kierownik Kliniki Kardiologii Samodzielnego Publicznego Szpitala nr 4 w Lublinie, z turystyki medycznej wynika wiele korzyści, przede wszystkim ekonomicznych.
- Takie działania byłyby sporym zastrzykiem finansowym dla permanentnie niedofinansowanych szpitali oraz okazją do stworzenia miejsc szkoleniowych dla specjalistów z zagranicy - mówił i podkreślał, że należy dopracować kwestie organizacyjne tak, aby szpitale miały okazję pozyskiwać dodatkowe środki z leczenia obcokrajowców.
W opinii specjalistów turystyka zdrowotna potrzebuje również lepiej przygotowanego zaplecza turystycznego oraz zaplanowania ekosystemu firm, które zainteresowałyby swoimi usługami przybywających z zagranicy pacjentów. To zaś rodzi szansę na rozwój dla całych województw i miast.
Jak komentował w czasie rzeszowskiego Forum Stanisław Kruczek, członek zarządu województwa podkarpackiego, takie inicjatywy powinny być wspierane przez samorządy.
W czasie Forum wskazywano, że leczeniem w Polsce są bardzo zainteresowani pacjenci z Ukrainy. Szczególnie w takich dziedzinach jak onkologia, transplantologia, pediatria i kardiologia.
W opinii prof. Adama Witkowskiego, kierownika Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Instytutu Kardiologii w Warszawie, należy stworzyć infrastrukturę pod postacią firm, które będą propagować polskie możliwości medyczne w krajach, z których pacjentów chcemy leczyć w Polsce.
Jednocześnie firmy te stworzyłyby sieć powiązań i zapewniłyby dobrą komunikację z całym otoczeniem: pomiędzy szpitalami prywatnymi i publicznymi, firmami ubezpieczeniowymi oraz agendami rządowymi wyspecjalizowanymi w biznesie medycznym, a także samymi pacjentami z innych krajów.
Uczestnicy rzeszowskiego spotkania zwracali także uwagę, że olbrzymi potencjał dla rozwoju turystyki medycznej stanowi też obszar opieki nad osobami starszymi.
Katarzyna Lisowska
Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"