Kilka postanowień noworocznych dotyczących portfela
Podobnie jak w przypadku innych noworocznych postanowień, kluczem do osiągnięcia sukcesu - kiedy mówimy o pieniądzach - jest silna wola i systematyczność.
Bez tych dwóch cech nie uda nam się opanować bałaganu w portfelu. Nagrodą będzie zaś nie tyle ład i porządek, co po prostu więcej pieniędzy w domowej kasie. Można to osiągnąć precyzyjnie planując wydatki, ograniczając liczbę kredytów, wyszukując najlepsze rozwiązania finansowe i dokonując systematycznych inwestycji. Nie jest to aż tak trudne, jak na pierwszy rzut oka może się wydawać.
Od czego zacząć?
Kluczem do wprowadzenia ładu w domowym bilansie, jest jego? sporządzenie. Poświęć godzinę w miesiącu i usiądź z kartką papieru. Podziel ją na dwie strony. Po jednej wypisz spodziewane dochody (ta lista będzie niestety krótsza). Po drugiej stronie wypisz wszystkie domowe wydatki, jakie zdołasz sobie przypomnieć. Czynsz, rachunek za prąd, za telefony (jeśli nie znasz jego wysokości, spróbuj go zaprognozować na podstawie wcześniej opłaconych rachunków), wydatki na jedzenie, paliwo i/lub bilety, raty kredytowe.
Zwykle lista jest długa, a suma wydaje się zaskakująco wysoka. Jeśli jednak saldo dochodów przewyższa wydatki, to jesteś szczęśliwym człowiekiem. Nadwyżkę możesz odkładać i inwestować bez specjalnych wyrzeczeń. Pamiętaj jednak, żeby nie wydać całej nadwyżki na przyjemności. Staraj się odłożyć choćby jej część i rób to systematycznie.
Pamiętaj także, aby pod spodem listy wydatków comiesięcznych umieścić kilka pozycji, które wprawdzie nie wchodzą w wydatki na najbliższy miesiąc, ale wiesz, że poniesiesz je w ciągu roku. To może być polisa ubezpieczeniowa (samochodowa, na życie), budżet na wyjazd wakacyjny, na święta lub inne ekstra wydatki, które masz zaplanowane. Staraj się oszczędzać pieniądze także z myślą o nich (np. gromadź je systematycznie na subkoncie
w banku). Bo mało kogo stać, aby miesięczne wydatki powiększyć nagle o kilkaset złotych płacąc polisę za samochód, albo nawet o kilka tysięcy, jeśli myślimy o wakacjach. Wtedy ratujemy się zwykle drogimi kredytami gotówkowymi. Są one wrogiem numer jeden naszego budżetu.
Jeśli zaś lista wydatków przewyższa dochody, to trzeba zrobić oszczędności. Każdy musi sam zastanowić się gdzie może przyciąć wydatki. Może telefon? Może da się oszczędniej gospodarować energią? Jeśli spłacasz kredyty, to zastanów się, czy nie spłacasz ich zbyt wiele. W istocie tu właśnie znajdziemy największe pole do oszczędności.
Ogarnij długi
Karta kredytowa, kredyt ratalny, debet w ROR lub kredyt odnawialny - przyjemnie korzystać z pieniędzy banku. Mniej przyjemnie te pieniądze się oddaje. Pożyczone - łącznie - 15 tys. złotych nawet na 15 proc. (to wcale nie najwyższe odsetki w przypadku pożyczek konsumenckich), kosztują rocznie 2250 złotych. Samych odsetek.
Niewielu ludzi stać na luksus spłacania tak drogich kredytów. Na szczęście można się ich stosunkowo łatwo pozbyć decydując się na kredyt konsolidacyjny. Czyli pożyczyć od banku pieniądze pod zastaw hipoteki (np. dopisując nowy dług do kredytu hipotecznego, lub zaciągając nową pożyczkę hipoteczną), aby spłacić droższe kredyty gotówkowe. Oczywiście i kredyty hipoteczne są oprocentowane, ale znacznie niżej niż konsumenckie.
Wysokość odsetek uda nam się w ten sposób zmniejszyć nawet o dwie trzecie. Przy kwocie 15 tys. złotych oznaczałoby to nawet o ponad 100 złotych miesięcznie mniejsze raty odsetkowe. A i raty można spłacać w dłuższym okresie - zamiast dwóch lat nawet przez trzydzieści, co znakomicie poprawi sytuację naszego budżetu domowego. Rata kapitałowa od dwuletniej pożyczki gotówkowej na 15 tys. złotych wyniesie 625 złotych.
Jeśli zamienimy kredyt na hipoteczny, spadnie do zaledwie 41 złotych (w przypadku kredytu na 30 lat). Łącznie z odsetkami możemy więc zmniejszyć sumę łącznych wydatków miesięcznych o co najmniej 650 złotych. Pozbycie się kredytów gotówkowych jest więc dobrym rozwiązaniem dla płynności budżetu domowego. Pod warunkiem jednak, że znajdziemy w sobie dość dyscypliny, by nie zaciągać już nowych długów.
Tańszy hipoteczny
Nie tylko na kredytach konsumpcyjnych można oszczędzić. Ta sama sztuka uda nam się także w przypadku kredytów hipotecznych, jeśli zaciągaliśmy je przed kilkoma laty. Banki nie konkurowały wówczas ze sobą tak ostro jak obecnie, przez co poziom marż na kredytach był znacznie wyższy niż teraz. Zwłaszcza, gdy mówimy o kredytach walutowych.
Jeszcze kilka lat temu marże kredytów walutowych przekraczały 2,5 proc. nierzadko sięgając nawet i 4 proc. Obecnie kredyty hipoteczne można otrzymać z oprocentowaniem przewyższającym o 1,2 pkt proc. wysokość stawek LIBOR. Kredyty złotowe oprocentowane są na WIBOR plus 1,0 pkt proc. marży, lub nawet mniej.
Jeśli zatem ktoś pożyczył trzy lata temu 200 tys. złotych na zakup mieszkania (wtedy jeszcze takie pieniądze wystarczały) i dziś płaci z tego powodu prawie 800 złotych (w przeliczeniu z CHF) miesięcznej raty, to może liczyć na oszczędność rzędu 100 złotych miesięcznie jeśli przyciśnie bank i zmusi go do zmiany wysokości marż na stosowane obecnie, lub po prostu zmieni bank na inny i tam znajdzie lepsze warunki kredytowe.
Pamiętajmy przy tym, że marże kredytowe stosowane obecnie są najniższe w historii i niższe już raczej nie będą. Warto więc zrobić taki krok, choć może on wymagać sporego wysiłku organizacyjnego (niewykluczone, że znów trzeba będzie kompletować dokumenty).
Pomyśl o inwestycjach
Jeśli już zrobiłeś porządek w domowym budżecie i w efekcie udało się odchudzić pozycje wydatków, to teraz warto zastanowić się nad przeznaczeniem choć części uzyskanych oszczędności na inwestycje. Ważne, aby planować je długofalowo, bo w ten sposób uda nam się poznać niezwykłą siłę procentu składanego. Nawet niewielka kwota odkładana regularnie może uczynić cię znacznie bogatszym człowiekiem za kilkanaście lat.
Odkładając 200 złotych co miesiąc przez 15 lat, odłożymy 36 tys. złotych kapitału. Jeśli te pieniądze, zamiast w skarpecie, będą pracować w funduszu inwestycyjnym, to zysk da nam dodatkowe 47 tys. złotych przy stopie zwrotu rzędu 10 proc. rocznie. Jeśli ta stopa sięgnąłby 12 proc. rocznie, zysk wyniósłby 64 tys. złotych.
A jeśli wydłużylibyśmy czas inwestycji do 20 lat to nawet 151 tys., przy 25 latach byłoby to 320 tys., a przy 30 latach nawet 630 tys. złotych. Zatem im dłuższy czas inwestycji, tym bardziej nasz zysk będzie rósł. 30 lat to wprawdzie szmat czasu (w sam raz by przejść na emeryturę), ale czyż zaciągając kredyt hipoteczny, nie planujemy finansów właśnie na tak długi okres?
Palisz?
Paczka markowych papierosów - jeszcze przed wzrostem akcyzy - kosztuje ok. 7 złotych. Paląc paczkę codziennie wydajemy na papierosy 210 złotych miesięcznie. Przez 30 lat 75 600 złotych. Efekty palenia przez 30 lat są łatwe do przewidzenia. Może więc właśnie rzucając ten zgubny nałóg uda nam się znaleźć w domowym budżecie pieniądze na systematyczne inwestycje?
Zamiast wydać te 75 tys. złotych możemy w tym czasie zarobić nawet 700 tys. złotych dzięki regularnym inwestycjom. Ale wtedy noworoczne postanowienia finansowe wiązałyby się z tradycją rzucania palenia w Nowy Rok. Do tego potrzeba jednak znacznie więcej silnej woli niż wprowadzając oszczędności w domowym budżecie. Czego sobie i innym palącym życzę.
Emil Szweda