Kraków to za mało

Żale polityków nie na wiele się zdadzą - Kraków traci Bank BPH. W rzadkim geście jednomyślności trzech krakowskich posłów: Kazimierz Chrzanowski z SLD, Jan Maria Rokita ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego oraz Tadeusz Syryjczyk z Unii Wolności wyraziło zaniepokojenie fuzją Banku Przemysłowo-Handlowego i Powszechnego Banku Kredytowego.

Żale polityków nie na wiele się zdadzą - Kraków traci Bank BPH. W rzadkim geście jednomyślności trzech krakowskich posłów: Kazimierz Chrzanowski z SLD, Jan Maria Rokita ze Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego oraz Tadeusz Syryjczyk z Unii Wolności wyraziło zaniepokojenie fuzją Banku Przemysłowo-Handlowego i Powszechnego Banku Kredytowego.

Powodem ich niepokoju jest to, że praktycznie bardzo mało wiadomo o zasadach, którymi kierują się akcjonariusze decydujący o fuzji. Kierownictwo BPH i nowego banku nie daje dotąd jasnych odpowiedzi na rodzące się wątpliwości. Informacje prasowe mówią zaś z jednej strony o planowanych dużych redukcjach zatrudnienia, z drugiej zaś niepewność dotyczy ewentualności faktycznego przeniesienia głównych segmentów banku, a być może i centrali do Warszawy. Cytat pochodzi z zapytania poselskiego krakowskich polityków, którzy dalej żądają od resortu skarbu wyegzekwowania ducha i litery umowy prywatyzacyjnej BPH. Umowa przewidywała m.in. zachowanie nazwy i tożsamości banku oraz jego siedziby przez pięć lat.

Reklama



Zostało nam dwa i pół roku - mówił w ubiegłym tygodniu prezes BPH Józef Wancer, który będzie również szefem połączonego banku. Trzeba wziąć pod uwagę, że teraz bardzo trudno określić, jakie funkcje musi pełnić centrala. My idziemy tam, gdzie są klienci. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że na przykład klientów korporacyjnych w Krakowie nie ma tylu, co w Warszawie - uważa prezes.



Według niego - chociaż w tej chwili dopiero trwają prace nad określeniem, jakie elementy centrali Banku Przemysłowo-Handlowego PBK (taka będzie nazwa po fuzji), zostaną w Krakowie, a jakie będą w Warszawie - w Krakowie będzie centrum informatyki, księgowość, dział bankowości internetowej, pewne funkcje działu bankowości detalicznej czy też otwarte przed kilkoma dniami call-center.

W BPH zapowiedziano już zmniejszenie liczby pracowników o 1,2 tys., czyli o mniej więcej jedną piątą. W PBK pracę straci tysiąc osób. Te zwolnienia są jednak efektem restrukturyzacji banków dokonywanej przez nowego inwestora strategicznego, a nie wynikiem fuzji. Po zakończeniu połączenia nastąpi dalsza racjonalizacja stanowisk i te liczby się zmienią - uważa prezes Wancer. Według niego, na świecie standardem jest zmniejszenie zatrudnienia w wyniku fuzji o 25-30 proc. Prezes podkreślał jednak, że skala zwolnień w BPH-PBK może być inna. Oba banki mają stosunkowo niewiele placówek, których obszary działania nakładają się. Wancer szacuje ich liczbę na 40. Należałoby więc zamknąć połowę z nich. Działające jeszcze osobno banki mają teraz w sumie ok. 600 placówek. Pracownicy z zamykanych albo zmieniających charakter placówek będą jednak mieli szansę na zachowanie pracy w banku - muszą mieć tylko predyspozycje do kontaktów z klientami.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | bank | Male | Tadeusz Syryjczyk | Bank BPH
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »