Kredyty: Kancelarie zaczęły prześwietlać umowy
Kredytobiorcy, którzy poszli na ugodę z bankiem, mogą wpaść z deszczu pod rynnę, bo rosną stopy, a z nimi raty. Kancelarie już prześwietlają umowy kredytów złotowych w poszukiwaniu niedozwolonych klauzul.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
"To, co do niedawna bankowi prawnicy wykorzystywali w charakterze straszaka, staje się rzeczywistością. Kancelarie i firmy specjalizujące się w obsłudze kredytobiorców hipotecznych szykują oferty skrojone pod nową grupę klientów - osób spłacających kredyty złotowe" - podaje "Puls Biznesu".
Gazeta wskazuje, że wśród pionierów jest kancelaria radcowska Iwony Rzucidło. Oferta dotyczy m.in. pomocy przy zamianie kredytu o zmiennej stopie procentowej na kredyt z oprocentowaniem stałym. Choć warunki takiej zmiany można negocjować bezpośrednio z bankiem, zainteresowanych obsługą prawną nie brakuje.
- W ostatnich dwóch latach wiele osób niespodziewanie zyskało wyższą lub jakąkolwiek zdolność kredytową, bo w związku z pandemią sztucznie utrzymywano bardzo niski wskaźnik WIBOR [będący podstawą oprocentowania kredytów udzielanych w złotych - red.]. Dziś te osoby mierzą się z podwyżkami stóp procentowych, co bezpośrednio przekłada się na wysokość miesięcznej raty. Za chwilę okaże się, że nie będzie ich stać na spłatę, bo rata wzrośnie nawet dwukrotnie, jak w przypadku frankowiczów. Moja kancelaria przygotowała się do obsługi takich osób - mówi dr prawa Iwona Rzucidło, właścicielka warszawskiej kancelarii radcowskiej.
Wojciech Bochenek, radca prawny, współwłaściciel kancelarii Bochenek i Wspólnicy, nie ma wątpliwości: złotówkowicze prędzej czy później będą szukać sprawiedliwości w sądzie. Jego zdaniem to kwestia pokonania bariery mentalnej.
- Niektórzy kredytobiorcy złotowi, którzy zaciągnęli kredyty w podobnym czasie co frankowicze, mają w umowach klauzule niedozwolone, np. uzależnienie wysokości oprocentowania wyłącznie od decyzji zarządu banku. Takie postanowienia widnieją w rejestrze klauzul abuzywnych, prowadzonym przez UOKiK. W międzyczasie w umowach kredytowych pojawiała się klauzula, która gwarantowała bankowi minimalne oprocentowanie, przy jednoczesnym braku zagwarantowania klientowi górnego limitu. W umowach zawieranych w czasie pandemii szczególną uwagę należy zwrócić na obowiązek informacyjny leżący po stronie banków. Wadliwe klauzule dotyczące oprocentowania mogą stanowić podstawę do stwierdzenia nieważności umowy" ― wyjaśnia Wojciech Bochenek.