MF: Na razie bez zmian w sprawie oszczędności po zmarłych klientach banków
- Ministerstwo Finansów nie planuje w najbliższym czasie przepisów, które regulowałyby, co z oszczędnościami po zmarłych klientach banków, nie będzie też szybko krajowego rejestru rachunków i polis - poinformował wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk.
Problem, co z oszczędnościami zgromadzonymi na koncie po śmierci krewnego, ma wiele rodzin zmarłych klientów banków, funduszy emerytalnych i innych instytucji. Mogą wystąpić o ich wypłatę, ale pod warunkiem, że przedstawią bankowi dokument uprawniający do podjęcia środków zgromadzonych przez zmarłego, np. sądowe postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku. Kłopot polega na tym, że spadkobiercy często nie wiedzą, że zmarły w ogóle miał oszczędności.
Nikt nie wie dokładnie, o jak duże oszczędności chodzi, pewien czas temu media donosiły o kwocie ok. 10 mld zł, ale są to dane bardzo szacunkowe.
Sprawę załatwiłoby spisywanie przez klientów testamentów albo wskazanie w umowie z bankiem lub inną instytucją finansową, komu wypłacić zgromadzone oszczędności, jednak wielu klientów banków tego nie robi. Dlatego w ub. roku pojawił się m.in. pomysł, by Sejm wprowadził ustawowy obowiązek zawarcia w umowie z bankiem dyspozycji środkami na wypadek śmierci. Przeciwko temu rozwiązaniu jest Ministerstwo Finansów.
W odpowiedzi na interpelację posła Macieja Orzechowskiego (PO), wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk poinformował, że według resortu finansów wprowadzenie takiego obowiązku nie rozwiąże problemu, bo nadal banki nie będą wiedzieć o spadkobiercach, a spadkobiercy - o oszczędnościach zgromadzonych przez zmarłego.
Na niewiele zdałoby się też - zdaniem MF - wprowadzenie systemu, który umożliwiłby instytucjom finansowym zweryfikowanie, czy dany klient nie żyje, bo następnie bank lub inna instytucja finansowa musiałyby ustalić krąg spadkobierców, a to nie takie proste. - Identyfikowanie przez banki zmarłych klientów oraz poszukiwanie ich spadkobierców jest niezwykle trudne w praktyce; ilość rachunków czy lokat terminowych może sięgać kilkudziesięciu milionów - wyjaśnił Kowalczyk.
Wiceminister poinformował też o zawieszonych pracach na krajowym rejestrem rachunków i polis. Potwierdził, że Ministerstwo Sprawiedliwości opracowało projekt założeń takiego rejestru, ale nie trafił on do uzgodnień międzyresortowych. Powód - brak kwoty 15-18 mln zł na stworzenie rejestru oraz kolejnych 4-5 mln zł na jego utrzymanie, tj. licencje, koszty zatrudnienia administratorów.
Założenie było takie, że w rejestrze będą gromadzone podstawowe informacje o otwartych, prowadzonych i zlikwidowanych rachunkach oraz o wystawionych, zlikwidowanych i wygasłych polisach dotyczących ubezpieczenia majątku o wartości ponad 10 tys. zł. W rejestrze nie miały być natomiast gromadzone informacje o tym, ile konkretnie pieniędzy jest zgromadzonych na tych rachunkach ani jaka jest wartość polis.
Dostęp do rejestru mieliby mieć - za pośrednictwem notariusza - spadkobiercy, którzy w ten sposób mogliby ustalić, czy zmarły nie pozostawił rachunków bankowych lub polis ubezpieczeniowych wskazujących na pozostawiony przez niego majątek. Przy okazji z rejestru miałyby korzystać - oprócz sądów - również urzędy, np. w postępowaniach zabezpieczających i egzekucyjnych. Dostęp do rejestru miały mieć też organy kontroli skarbowej i generalny inspektor informacji finansowej.
Jednak, jak poinformował Kowalczyk, ze względu na koszty projekt utworzenia rejestru został wstrzymany, natomiast oba resorty: finansów i sprawiedliwości pracują nad ewentualną rozbudową istniejących już innych rejestrów prowadzonych przez ministra finansów. To jednak również wymagałoby dodatkowych środków - zaznaczył Kowalczyk.